Ładowarki bezprzewodowe mają mnóstwo zalet, ale dla wielu najważniejsza jest ta zawarta w nazwie. Zarządzanie kablami to obowiązek, bez którego wszyscy moglibyśmy się obejść, a chociaż stacja ładowania bezprzewodowego Anker MagGo kosztuje trochę więcej niż większość ładowarek bezprzewodowych, to jednak osładza ofertę obietnicą, że pozwoli ci odciążyć się z używania kilku kabli więcej niż zwykle.
Ładowarka jest kompaktowa i wszechstronna, obsługuje do trzech urządzeń jednocześnie, a co najważniejsze, szybsze ładowanie bezprzewodowe do 15 W – jednak trzeba za to sporo zapłacić.
Stacja jest ogólnie kompaktowa, ma także regularny, prostokątny kształt, co ułatwia spakowanie np. do kieszeni plecaka. Urządzenie jest nieco grubsze niż konkurencyjne produkty tego typu, ale jest to rezultat zastosowania sprytnego rozwiązania, o którym za chwilę.
Inne szczegóły obejmują port ładowania USB-C na lewej krawędzi z diodą LED informującą, że urządzenie działa prawidłowo. Następnie na spodzie znajduje się zestaw gumowanych nóżek, które zapewniają dodatkową przyczepność.
Najwyższa warstwa urządzenia peryferyjnego to miejsce, w którym znajdziesz pierwszą z trzech podkładek ładujących. Ten model ma delikatnie teksturowany okrąg i zestaw cewek magnetycznych, ułatwiających ustawienie. Oferuje prędkość ładowania do 15 W, zarówno przez MagSafe, jak i Qi2 z wybranymi urządzeniami.
Pociągnięcie tego panelu do góry, zamieni podkładkę w podstawkę, na której można np. poziomo ustawić iPhone’a, który zmienia wtedy tryb działania na ten z zegarem. Zarazem ruch ten odsłoni drugą strefę ładowania. Ta dodatkowa powierzchnia będzie dobrze współpracować z większością sprzętu Qi i ładowania bezprzewodowego, ale nie zaoferuje najwyższych prędkości. Ograniczona powierzchnia sprawia także, że jest to bardziej odpowiednie miejsce do etui słuchawek TWS, jak np. AirPodsów, niż do drugiego smartfona.
Na koniec jest trzecia podkładka ładująca, którą można wyciągnąć spod stacji ładowania. Ta jest wyraźnie zaprojektowana tylko dla użytkowników Apple Watch, ale jeśli jesteś w ekosystemie Apple, zdecydowanie warto nie nosić ze sobą kolejnej ładowarki.
Rozłóż całość, a stacja będzie nie większa niż przeciętna myszka. Ważąc nieco poniżej 200 g, jest wiele do polubienia w idei używania jej na nocnym stoliku, ale przede wszystkim wrzucenia do plecaka lub walizki podczas podróży i prawie całkowitego pozbycia się kabli.
Minusem jest bez wątpienia to, że taka ładowarka najbardziej nadaje się do ładowania w trakcie snu. W przeciwnym wypadku ładowanie trzech urządzeń będzie męcząco czasochłonne, odbywając się kolejno z mocą 15, 5 i 5 W.
Oprócz błyszczącego metalowego zawiasu, gadżet ma kilka otworów wentylacyjnych, których zwykle nie spodziewamy się po bezprzewodowej ładowarce. Podobno jest to związane z technologią regulacji temperatury ActiveShield 2.0, wbudowaną wewnątrz urządzenia, sterowaną przez „algorytm AI”. Ma on przeprowadzać ponad 3 miliony kontroli w ciągu 24 godzin, aby upewnić się, że wszystko działa płynnie. Brzmi solidne, nawet jeśli nijak nie jest możliwe do zweryfikowania.
Na szczęście istnieje również wiele bardziej tradycyjnych funkcji bezpieczeństwa. Ta lista obejmuje wykrywanie obcych obiektów, ekranowanie radiacyjne, zabezpieczenie nadprądowe i zabezpieczenie przeciwprzepięciowe.
Używanie ładowarki Ankera nie jest tanie, ale jeśli posiada się trzy urządzenia z ekosystemu Apple i często się podróżuje, to inwestycja godna rozważenia.
Specyfikacja
- CENA 399 PLN
- PRĄD WYJŚCIOWY 2 A
- MOC 15+5+5 W
- WYMIARY 9x 6 x 2,5 mm
- WAGA 194 g
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Szwajcarski scyzoryk bezprzewodowego ładowania, który jest przenośny i przygotowany do radzenia sobie z mobilnymi gadżetami Apple.
Plusy
Kompaktowość. Jakość wykonania. Funkcjonalność w domu i podróży.
Minusy
Mogłaby być trochę tańsza.