Premiera Atlas Fallen sprytnie umieszczona została w okresie, w którym brakuje nowych, dużych tytułów. Gra będąca RPG akcji AA obiecuje wymagający system walki, dawkę eksploracji i dobrze wykonany świat, dlatego nie mogła nie przyciągnąć uwagi graczy i mediów. Ile z tych obietnic zostało dotrzymanych?
Wyobraź sobie świat najpierw zielony i bujny, a następnie zredukowany do pustynnych połaci przez intensywną eksploatację jego surowców, w szczególności Esencji, substancji, która działa jak krew i której okrutny bóg Thelos żąda od swoich poddanych daniny. Wyobraź sobie też ostatnie koło wozu, Bezimiennego, zmuszanego do pracy w obozie jenieckim, bardziej przyzwyczajonego do walk związkowych o bochenek czerstwego chleba niż militarnych, a będziesz miał nieoczekiwanego bohatera wydarzeń, którego dostosowanie możliwe jest za pomocą edytora na początku gry. Proszę o kolejny, niewielki wysiłek, abyś wyobraził sobie również trzeci kamień węgielny historii opowiedzianej w Atlas Fallen, czyli drugiego boga, który kiedyś stał po stronie ludzi, zanim został pokonany i uwięziony przez wspomnianego Thelosa. Ten zapomniany bóg pokłada swoje pozostałe nadzieje w Mistycznej Rękawicy, niekompletnym artefakcie o wielkiej mocy, który może doprowadzić pojedynczego śmiertelnika do wzniesienia się na poziom bogów i otwartego rzucenia im wyzwania. Zgadnij, kto zostanie wezwany do bycia tym śmiertelnikiem.
Historia, którą przedstawia Atlas Fallen, nie jest szczególnie wciągająca, daleka od niezapomnianej i oryginalnej. W ciągu ostatnich dekad powstało również na pęczki sztucznych światów, które podobnie nie wyróżniają się niczym szczególnym. Lokacje widziane już dziesiątki razy i ewoluujące w bardzo przewidywalny sposób działają jak klej do rajdów po mapach, by zbliżyć się do przeciętnego punktu kulminacyjnego.
Nie znaczy to, że deweloper nie próbował. Istnieją dziesiątki postaci niezależnych, z którymi można wchodzić w interakcje, z których niektóre zlecają misje poboczne, ale dialogi są monotonne, a aktorzy głosowi na niskim poziomie. Nie brakuje pomysłów o umiarkowanym znaczeniu, takich jak tematy związane z nadmierną eksploatacją zasobów naturalnych i podziałem ludzkości na kasty, które gubią się w morzu klisz związanych z klasyczną fantastyką oraz sytuacjami i archetypami, które są zbyt banalne, aby były naprawdę absorbujące.
Podstawą rozgrywki jest zaprojektowany przez Deck13 system walki, odmienny od tego, który charakteryzował dwie części The Surge. Bliższy stylowej akcji niż RPG, wygląda efektownie i składa się z dwóch ataków i parowania, które potrafią być satysfakcjonujące i widowiskowe. Z drugiej strony strategie, które przyjmuje się przy bardziej wymagających wrogach, nie są raczej tymi, które założyli twórcy. Ogólnie jednak walka wypada pozytywnie, również dzięki nagromadzeniu różnych umiejętności aktywnych. Projekt wrogów z kolei nie budzi ani pozytywnych, ani negatywnych odczuć. Rozciąga się to zresztą także na mapy i ogólny projekt gry.
W obliczu zadowalającej wydajności w testowanej przeze mnie wersji na PS5, mamy do czynienia z tytułem, który nie wydaje się uzasadniać ekskluzywnej premiery na obecną generację konsol. Modele NPC powtarzają się z niepokojącą częstotliwością, sektor animacji wypada dość ubogo, rutyny przeciwników są proste i dość łatwe do przewidzenia.
Nie zrozumcie mnie źle. Wiem, że brzmi to, jak bym widział w grze same negatywy, ale Atlas Fallen tak bardzo wpisuje się w klasyczne cechy stylistyczne gatunku, nie wyróżniając niczym na ich tle, że po kilku godzinach krzyczy tylko jedno: weź mnie… na promocji. Gdy popatrzyłem na produkcję Deck13 z perspektywy dni, stwierdziłem, że nie tyle jest upstrzona drastycznymi błędami, ale jej problemy dotyczą nierównowagi w relacji między efektywną siłą roboczą a budżetem, jakim dysponował zespół deweloperski. Do tego trzeba dodać nieumiarkowaną ambicję tego ostatniego, uzasadnioną chęcią doskonalenia się po doświadczeniach z dwoma częściami The Surge. Wynik to dzieło, które zbyt często wpada w schemat „chciałbym, ale nie mogę” i które w sumie zadowoli tylko najbardziej zapalonych fanów RPG akcji.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Błyskawiczny i pompujący krew w żyłach system walki oparty na wielkich ambicjach twórców, którym nie są jednak w stanie sprostać.
Plusy
Duża swoboda ruchu. Szybkie i podnoszące adrenalinę walki.
Minusy
Nie potrafi wyróżnić się z tłumu. Ograniczone mapy. Ogólna nuda. Zbyt droga jak na to, co oferuje w momencie premiery.