W wysublimowanej wiejskiej willi, zagubionej „gdzieś w północnych Włoszech”, wystawni, ale postępowi mieszczanie czytają klasykę literatury i nonszalancko się opalają. To coś w rodzaju ziemskiego raju, w którym mówimy po francusku, włosku, angielsku i gdzie serdecznie zmagamy się ze złożoną etymologią słowa morela. Elio, który ma 17 lat i jest już czytelnikiem o wiedzy encyklopedycznej i nienagannym uchu do muzyki, marnieje, przesiadując z grupą młodych ludzi w jego wieku. Przybycie amerykańskiego studenta nieco zakłóci tę hedonistyczną codzienność. Elegancki, przystojny mężczyzna, a zarazem nonszalancki uczony, wywraca serca młodych dam… oraz Elio, którego początki homoseksualizmu we Włoszech w latach 80. z konieczności są skrywane.
Film przypomina czytanie czyichś wspomnień, a następnie wejście w wizję poetyckich, sugestywnych słów. To wspaniale nakręcone, bogate wizualnie i atrakcyjne kierunkowo dzieło. Jest melancholijne, nieco ospałe, ale stylowe, nasycone emocjonalnie i wielowarstwowe, subtelne i pełne symboliki zarówno poprzez słowa, jak i obrazy. To zarówno opowieść o dorastaniu, portret pierwszej miłości, eksploracja seksualności, jak i spojrzenie na dynamikę związków, bez względu na kwestię orientacji.
Podczas gdy tego typu filmy z epoki, opowiadające o trudnościach bycia homoseksualistą w strukturalnie homofobicznym społeczeństwie, są na ogół usiane tabu, pułapkami moralnymi i prawnymi, romans między dwoma mężczyznami, choć skryty dla wygody, ma bardzo niewiele ograniczeń. Odpowiednie tajemnicze ogrody i wybitnie wyrozumiali rodzice robią wszystko, aby ten kawałek lata w mniejszym lub większym stopniu przekształcić w czystą historię emancypacji, deklarację epikureizmu. W swojej pierwszej i najlepszej godzinie, słonecznej i wyrzeźbionej, Tamte dni, tamte noce wkraczają na podbite terytorium, bez wyrzutów sumienia i kompleksów.
Relacja dwóch mężczyzn rozwija się tak organicznie i naturalnie, że nigdy nie sprawia wrażenia pośpiechu, ani nie męczy. Szczególnie Timothée Chalamet wnosi do swojej roli wiele: zarówno naiwność, jak i przedwczesną dojrzałość, intelekt, ale także młodzieńczy flirt i żartobliwość, gdy jego postać doświadcza pożądania, zazdrości i przebudzenia seksualnego.
Film zaskakuje kierunkiem, w jakim zmierza. Niejednemu widzowi będzie przeszkadzał brak prawdziwej stawki dramatycznej. Łatwo byłoby ulec pokusie i wykorzystać tematykę do wyrażania osądów i dezaprobaty relacji, aby wywołać poczucie napięcia. Jednak ten film zupełnie o tym nie traktuje, a dialog w jego zakończeniu jest być może jego najpiękniejszym, najgłębszym i najczulszym fragmentem, mimo że nie jest związany z rozmową dwóch głównych bohaterów.