Bomb Rush Cyberfunk ma duże oczekiwania do spełnienia. Duchowy następca Jet Set Radio, jednej z najbardziej ukochanych gier „sportowych” wszech czasów, z oddaną rzeszą fanów. Jednak czekali oni nadto długo na kontynuację, że z niego zrezygnowali, a zamiast tego stworzyli własną interpretację.
Od samego początku można powiedzieć, że Bomb Rush Cyberfunk jest prawdziwym dziełem miłości twórców z Team Reptile, ponieważ każdy piksel w technologii cel-shading krzyczy tutaj o swoim protoplaście.
Wcielasz się w Reda, sztuczną inteligencję w głowie robota przywiązanego do ciała słynnego artysty graffiti, któremu szalony DJ z naprawdę ostrymi płytami odciął głowę. Po tym jak Red zawiera umowę na jej zwrot, przyjdzie czas przejąć wszystkie pięć dzielnic Nowego Amsterdamu. Ale kiedy zaczyna nawiązywać więź ze swoją załogą i przypominać sobie rzeczy z życia, którego nigdy nie przeżył, Red zaczyna kwestionować swoją tożsamość.
Pomimo zaskakująco filozoficznej fabuły, Bomb Rush Cyberfunk jest przede wszystkim napędzaną paliwem rakietowym grą o sportach ekstremalnych, a cyberpunkowe rytmy opowiadające o kryzysie egzystencjalnym sztucznej inteligencji, szybko schodzą na dalszy plan, gdy próbujesz oddać perfekcyjną jazdę podczas jednej z wielu bitew gangów.
W przeciwieństwie do JSR, Red jeździ na deskorolce, a nie na rolkach (ale nie martw się, niedługo będzie można odblokować i taką możliwość, a nawet BMX-a), ale podstawowe wrażenia i pomysł są wciąż takie same. Używasz prostej kombinacji trików, jazdy po ścianach i grindów, aby spróbować stworzyć jak najlepszą kombinację, tagując każdy billboard i autobus, stale powiększającym się katalogiem graffiti w celu zdobycia punktów i poprawy swojej reputacji.
Prezentacja Bomb Rush Cyberfunk jest absolutnie rewelacyjna i wygląda dokładnie tak, jak można się spodziewać po kontynuacji JSR. Bujna grafika ożywia kolorową obsadę i futurystyczne pejzaże miejskie przesiąknięte sztuką uliczną.
Do tego dochodzi niesamowita ścieżka dźwiękowa autorstwa kompozytora od JSR, Hidekiego Naganumy, która prezentuje znakomitą playlistę z najwyższej półki electro-funku, breakbeatu, techno i hip-hopu.
Projekty postaci są całkiem przyzwoite, chociaż trzeba przyznać, że nie mają tego samego poziomu uroku jak duchowy oryginał.
Chociaż Bomb Rush Cyberfunk jest pod wieloma względami powrotem do JSR, nie oznacza to, że Team Reptile przynajmniej nie próbował wprowadzać innowacji w niektórych obszarach. Przede wszystkim sterowanie jest bardziej rygorystyczne.
Jedyną rzeczą, która nie przypadła mi do gustu jest obecność w grze… policji. Jest to obszar, który wolałbym, żeby Bomb Rush Cyberfunk zostawił w spokoju. Walki psują flow zabawy, nie mają poczucia wagi ani połączenia z resztą rozgrywki, a do tego można je paroma wyuczonymi sztuczkami po prostu pomijać. Policjanci zwyczajnie przeszkadzają w dobrej zabawie, zamiast dodawać do niej nieco więcej adrenaliny.
Jeśli jednak nie pozwolisz dorwać się gliniarzom, Bomb Rush Cyberfunk to wspaniały hołd złożony Jet Set Radio, które zasługiwało na coś lepszego niż kilka portów wydanych 10 lat po premierze, a ponad dekadę temu.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Bomb Rush Cyberfunk to następca Jet Set Radio, na którego wszyscy czekaliśmy zbyt długo.
Plusy
Estetyka, muzyka, gameplay.
Minusy
Jak by to nie zabrzmiało – policja.