Z lotniska Chopina do Malpensy. Z portu lotniczego w Zagrzebiu z powrotem do Warszawy. W życiu redaktora posiadanie co najmniej jednej walizki, którą rozpakowuje się jedynie częściowo to praktycznie norma. Outfit wieczorowy, na zmianę luźny, do tego laptop, para smartfonów, gimbal, słuchawki, powerbank, trochę kabli i ładowarek, nie wspominając o dokumentach i podręcznej kosmetyczce, w której także coś na ból głowy może zdecydowanie się przydać.
W ramach moich licznych podróży postanowiłem przetestować nowości z serii Thule Subterra 2, mając na uwadze trzy kluczowe cele: ochrona, trwałość i funkcjonalność.
Thule kojarzone jest przez wielu z transportowaniem – od naszych dzieci, przez zwierzęta i na bagażu kończąc. To dobry trop, bo Szwedzi od lat są wierni tworzeniu maksymalnie wytrzymałych i pojemnych rozwiązań ułatwiających przewożenie, choć w przypadku walizek i toreb również lekkich i wygodnych. Moje podróże to czasami cztery loty w ciągu czterech dni, trzy noclegi w trzech różnych miejscach, z nadawanym bagażem rejestrowanymi i podręcznym, przewożonym busami, samochodami i pociągami.
Busem jadę na lotnisko, gdzie rozdziela się moje dwie sztuki bagażu: rejestrowana walizka 70 cm znika na taśmie, a plecak 27 l zostaje ze mną. Jego funkcjonalność jest testowana w trudnych realiach podróży – jedną z najsurowszych jest ochrona lotniska. Plecak okazał się tak skuteczny, że od czasu testu stałem się fanem tego, jak łatwo można wyjąć laptopa z dedykowanej kieszeni. Jestem też poniekąd nudziarzem bagażowym, dyskutując na lotniskach o zaletach konkretnych rozwiązań, ale szczegóły mają znaczenie. Lubię chociażby łatwość otwierania przedniej kieszeni i opróżniania kosztowności z tej bezpiecznej, zapinanej na zamek, podczas kontroli wykrywaczem metalu. Cały plecak i znajdujące się w nim separatory są dobrze amortyzowane. Ani razu nie martwiłem się, że cenna zawartość zostanie rozrzucona. Być może w środku jest o dwie kieszenie za dużo, ale łatwość, z jaką można wrzucić przedmioty bez mylenia schowków, jest świadectwem geniuszu projektantów.
Odbierając walizkę, okazała się równie dobrze chroniona jak plecak. Wewnątrz jest obszerna. Podobnie jak większość nowej kolekcji Thule Subterra, połowa jest zapinana na zamek błyskawiczny i stanowi osobną część, co ułatwia przechowywanie brudnych ubrań i ułatwia jego zamykanie. Dostęp do drugiej połowy możliwy jest również od góry. Mała kieszonka przy rączce doskonale nadaje się do przechowywania drobnych akcesoriów. Jest również wyposażona w krótki pasek, który można przymocować do jednej z toreb np. na laptopa, dostępnych również w tej ofercie. Dzięki temu można ją podnieść i płynnie ciągnąć na dwóch dużych kołach. Nawet uchwyt sprawia wrażenie bardzo solidnego.
Uwagę w serii Thule Subterra 2 zwracają jednak nie tylko większe „nośniki” bagaży, ale także te mniejsze. Miłośnicy gadżetów na pewno zwrócą uwagę na Powershuttle, czyli organizer elektroniki dostępny w trzech rozmiarach, od takiego mieszczącego kilka kabelków po opcję, która bezpiecznie przewiezie słuchawki wokółuszne, masywny powerbank i wiele więcej dobra.
Na koniec dnia przydatna jest kosmetyczka, a ta z serii Thule Subterra 2 to jedna z najlepszych, z jakimi przyszło mi kiedykolwiek obcować. Nie tylko zewsząd krzyczy o swojej trwałości, ale ma dużo możliwości adaptacji, przez co trudno się z nią rozstać, bez względu na planowany dystans podróży. A z takimi akcesoriami… można spać spokojnie.
Specyfikacja
- ZAKRES SERII walizka, walizka na bagaż rejestrowany, walizka na kółkach, hybrydowa torba podróżna, torba hybrydowa, torba podróżna, plecak, rozszerzany plecak podróżny, torba, torba przewieszana, plecak na jedno ramię, organizer, kosmetyczka, futernał na laptopa i tablet
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Wybierając akcesoria z serii Thule Subterra 2, od pokrowców po walizki – nie można chybić.
Plusy
Doskonała jakość wykonania. Szeroka funkcjonalność. Wybitna trwałość. Ponadczasowy design.
Minusy
Dość wysokie ceny walizek. Czasami brakuje mi odważniejszej linii kolorystycznej.