Zrecenzować Sid Meier’s Civilization VII – łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Jeśli nie grałeś w żadną odsłonę tej legendarnej gry 4X, to jest to niesamowicie szczegółowa rozgrywka strategiczna oparta na turach, w której nie ma dwóch takich samych kampanii. W typowej grze serii przejmujesz kontrolę nad swoją cywilizacją (niespodzianka) i prowadzisz ją od czasów prehistorycznych do współczesnych, zakładając nowe miasta, ustalając zasady społeczne, handlując zasobami i prowadząc wojny. Biorąc pod uwagę, że każda kampania trwa około 15 godzin i jest tak wiele zmiennych wpływających na sposób rozgrywki, możesz zacząć dostrzegać wyzwanie związane z recenzowaniem takiej gry. Znacząco prościej byłoby dzisiaj ocenić szóstą odsłonę gry, osiem lat po premierze, znającej jej rozwój przez lata, niż dzisiaj, czując, że ledwie musnęło się powierzchni „siódemki”. To powiedziawszy – mam pewne przemyślenia.
Zacznijmy od faktu, że Firaxis wstrząsnęło formułą nowej odsłony. W poprzednich tytułach wybierałeś przywódcę związanego z cywilizacją, na przykład Napoleona dowodzącego Francuzami. Jednak w Civilization VII wybierasz teraz Przywódcę (który pozostaje niezmienny przez trzy Ery, w których grasz), a następnie z każdą Erą wybierasz inną cywilizację. Jeśli kiedykolwiek słuchałeś muzyki Franka Zappy, możesz domyślać się, co to oznacza. Hipotetycznie możesz mieć Benjamina Franklina, przywódcę Persji, atakującego swoich sąsiadów w celu zdobycia zasobów czy Prusy podczas wyścigu kosmicznego.
To odstępstwo od sprawdzonej formuły wydaje się trochę szalone, czasami wręcz niepoprawne, jak… podgrzewanie lodów w mikrofalówce, żeby uzyskać z nich krem. I chociaż nie spodziewałem się, że będę to jadł ze smakiem, to właśnie tak się stało. Bardzo podobało mi się bawienie się buildami i szukanie sposobów na zdominowanie świata poprzez niszczycielskie kombinacje umiejętności jednostek lub znajdowanie synergii, aby go uratować. Czy wolałbym stary system liderów? Tak. Czy ten nowy system poważnie odciąga uwagę od doświadczenia? Niekoniecznie. Jest trochę dziwny, ale dzisiaj jestem na „tak”.
Jedną z największych zmian poza liderami jest sposób działania epok. Zamiast płynnej progresji, każda era jest miękkim resetem. Oznacza to, że możesz być w środku intensywnej wojny, wkraczając do stolicy rywala, a nagle – bum – era się kończy. Kiedy wracasz na mapę w nowej epoce, wszystko delikatnie się resetuje. Podczas gdy zachowujesz swoje terytoria, wszystkie zasoby ulegają zmianie, niepodległe państwa znikają, chyba że je wchłoniesz, a twoje relacje z innymi graczami wracają do neutralnych. Najlepiej opisałbym to jako kampanię, która wydaje się zbiorem luźno powiązanych mini-biegów. Doświadczeni gracze z latami pamięci mięśniowej będą musieli dostroić swoje instynkty. To nie jest takie złe. Jeśli gra ma 7 w tytule, powinna się odradzać, nawet jeśli Katarzyna Wielka prowadząca Amerykę może niejednego gracza doprowadzić do odnalezienia w sobie duszy konserwatysty.
![](https://magazynt3.pl/wp-content/uploads/2025/02/1-1024x576.jpg)
![](https://magazynt3.pl/wp-content/uploads/2025/02/2-1024x576.jpg)
![](https://magazynt3.pl/wp-content/uploads/2025/02/3-1024x576.jpg)
![](https://magazynt3.pl/wp-content/uploads/2025/02/4-1024x576.jpg)
![](https://magazynt3.pl/wp-content/uploads/2025/02/5-1024x576.jpg)
![](https://magazynt3.pl/wp-content/uploads/2025/02/6-1024x576.jpg)
![](https://magazynt3.pl/wp-content/uploads/2025/02/7-1024x576.jpg)
Epoka starożytności najbardziej przypomina serię, jaką możesz znać. To szalony pęd, aby zdobywać ziemię, walczyć o zasoby i eksplorować swój rodzimy kontynent. Zarówno walka, jak i zakładanie nowych miast, przeszły gruntowny remont, podczas gdy większość jednostek nie przechodzi do następnej Ery. Zamiast tego Dowódcy zgarniają całą chwałę i zachowują odblokowane umiejętności w trakcie kampanii. Wykorzystanie ich to znacząca poprawa, jeśli chodzi o prowadzenie wojny. Możesz spakować zwykłe jednostki do Dowódcy i przemieszczać swoje armie jako grupę, zanim rozpakujesz je przed miastem swoich byłych sojuszników i splądrujesz wszystkie ich pola winogronowe lub wykonasz cokolwiek, co uznałeś za konieczne w danym momencie. Posiadanie scentralizowanej jednostki, która może wydawać rozkazy ataków, jednocześnie wzmacniając wojska wokół siebie, to świetny pomysł i naprawdę pomaga poprawić flow bitwy.
Kiedy docieramy do Ery Eksploracji, rzeczy zaczynają się zmieniać bardziej dramatycznie, a zasady gry przechodzą z poczucia znajomych w coś bardziej obcego. W tej epoce na twojej mapie ujawnia się nowy kontynent, który wprowadza nowe cywilizacje obok niewykorzystanych zasobów. Skupia się na zasiedlaniu nowych ziem, co jest, ponownie, odejściem od poprzednich części, choć działa nad wyraz intuicyjnie, może najbardziej ze wszystkich nowinek. W ogóle Civilization VII jest ogólnie bardziej przystępne dla nowych graczy niż piąta lub szósta odsłona. Samouczek naprawdę dobrze wyjaśnia wszystkie elementy, a bazę wiedzy można łatwo przeglądać.
Jest wciągająca, wygląda niesamowicie i gra się w nią tak dobrze, jak w poprzednie części, ale nowe aspekty są naprawdę odważne
Chociaż zakładanie miast i sprawianie, że wioski rybackie są szczęśliwe, brzmi całkiem fajnie, w kolonialnych motywach gry jest spora szczypta ponurości, szczególnie w Erze Eksploracji. Wiele postępów i wyborów obywatelskich, których dokonujesz w tej Erze, jest połączonych z ponurymi wersami czytanymi przez Gwendoline Christie, dodając bardzo potrzebną dawkę realnego świata do cyfrowej grabieży. Muszę natomiast zakwestionować pogodną ścieżkę dźwiękową, która zapętlała się, gdy pustoszyłem nowy kontynent jako Mongolia dowodzona przez Kserksesa. Muzyka jest ogólnie świetna, ale nie zmienia się tak dynamicznie, jak w „szóstce”, z kilkoma nieodpowiednimi solówkami na flecie towarzyszącymi wojnie totalnej.
Jeśli chodzi o ostatnią Erę, uznałem ją za najmniej przekonującą. Zwykle na tym etapie w poprzednich tytułach byłem głęboko w fazie dyplomacji. Jednak Civilization VII zbagatelizowało interakcje przywódców. Rozumiem, że musieli zmienić pewne elementy rozgrywki, aby dopracować nowy kierunek, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że nie brakowało mi możliwości kradzieży Mony Lisy lub wymiany więźniów na uran. Wygląda na to, że porzucili niektóre ze skomplikowanych systemów, aby uczynić tę część bardziej przystępną.
![](https://magazynt3.pl/wp-content/uploads/2025/02/sctov4-1024x576.jpg)
![](https://magazynt3.pl/wp-content/uploads/2025/02/sctov3-1024x576.jpg)
![](https://magazynt3.pl/wp-content/uploads/2025/02/sctov2-1024x576.jpg)
![](https://magazynt3.pl/wp-content/uploads/2025/02/sctov1-1024x576.jpg)
Jeszcze jeden aspekt, który wydaje się być niedopracowany w erze współczesnej, to zakończenie kampanii. Kiedy moje japońskie imperium pod wodzą Wietnamczyków w końcu wystrzeliło załogową misję kosmiczną w 1887 roku po w większości spokojnym i stonowanym biegu… gra po prostu się skończyła. Jedna mała animacja i kilka podsumowań później – wróciłem do ekranu głównego. Wydawało się to niedopracowane po zainwestowaniu tylu godzin w grę. Zawsze lubiłem tryb, w którym można było nieskończenie grać w swoim zapisie po spełnieniu warunków zwycięstwa – szkoda, że obecnie został on usunięty. Z ciekawostek można jeszcze dodać, że możliwe jest startowanie gry w określonej epoce, by potestować pewne rozwiązania.
W swojej istocie Civilization VII to nadal bardzo dobrze znana nam Cywilizacja. Jest wciągająca, wygląda niesamowicie i gra się w nią tak dobrze, jak w poprzednie części, ale nowe aspekty są naprawdę odważne. To tak, jakby pójść do domu znajomego, aby zagrać w Monopoly i dowiedzieć się, że ma on zasadę, zgodnie z którą domy są usuwane za każdym razem, gdy przejdziesz Start. Nowe funkcje wprowadzają śmiałe, nowe sposoby gry, ale czasami wydaje się, że wymagają jeszcze trochę majsterkowania. Niewątpliwie tytuł ten osiągnie pełnię potencjału wraz z kolejnymi poprawkami i DLC, które były fantastyczne w poprzedniej odsłonie.
Civilization to niesamowita seria, która od 34 lat nie zawodzi w żadnej (!) ze swoich odsłon. Siódma część to doskonała, turowa gra strategiczna. I choć wygląda i wydaje się taka sama jak jej poprzednie odsłony, ma wystarczającą liczbę zmian, aby pozostawić długoletnim fanom coś nowego do nauczenia się i, miejmy nadzieję, docenienia. Czasami czułem się w konflikcie z decyzjami twórców, ale zawsze czułem, że nadal dobrze się bawiłem i z pewnością będę grał w ten tytuł jeszcze długo w przyszłości.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Jedna z bardziej przystępnych części Civilization ma wiele powodów do lubienia przez nowicjuszy i zawodowców, i miejmy nadzieję, że pewne zmiany sprawią, że będzie godna pokochania w przyszłości.
Plusy
Niesamowicie wciągająca. Kilka potrzebnych zmian, aby powstrzymać serię przed stagnacją. Narracja tworzy genialną atmosferę.
Minusy
Koniec kampanii wydaje się nagły, brak możliwości kontynuacji. W pewnym sensie wydaje się bardziej ograniczona.