Stworzenie wciągającej gry sieciowej to nie lada wyczyn, który zdarza się wyjątkowo rzadko. Wiele z nich to pozycje free-to-play z mikropłatnościami, na co przykładem jest choćby Fortnite. Na drugim biegunie znajduje się wydany nie tak dawno Helldivers 2 od Sony, który choć był pełnopłatnym tytułem, przyciągnął graczy z gracją eksterminujących do dzisiaj hordy wrogich istot.
Concord jest pozycją należącą do tej drugiej, płatnej kategorii. To FPS, który jeszcze w wersji beta przyciągnął mnie stylem i eklektyczną obsada postaci. Jednak wraz z sięgnięciem po finalną pozycję i upływem godzin, zauważyłem, że moje podekscytowanie maleje w tempie wykładniczym.
Historia, jeśli w ogóle istnieje, w zasadzie ogranicza się do obecności grupy przestępców, która bierze udział w „misjach” najemniczych, ale nie wcześniej niż skontaktują się oni z lokalnym rządem i wypełnią odpowiednie dokumenty. Pomysł biurokracji wyjętej spod prawa rozbawił mnie i przywołał przykład innej gry sieciowej, która nie zarządziła w tym roku skutecznie swoją historią, czyli Suicide Squad: Kill The Justice League.
Oczywiście historia może się rozwinąć (elementy fabuły mają się pojawiać w kolejnych tygodniach w formie winiet), a w ogóle jej istnienie jako uzasadnienie rozgrywki nie jest kluczowe. Jednak w przypadku gry tak wyraźnie inspirowanej Strażnikami galaktyki – co widać zarówno po obsadzie postaci, jak i po intro do gry oraz zwiastunach – trochę szkoda, że nie zdecydowano się na rozwinięcie jej unikalnych światów ani postaci.
Jeśli chodzi o rozgrywkę, Concord jest teoretycznie interesujące z różnymi bohaterami i ich unikalnymi umiejętnościami. Ale im więcej grasz, tym bardziej staje się oczywiste, jak pusta jest rozgrywka. Owszem, jest w tym wystarczająco dużo różnorodności, aby walki były chaotycznie intensywne, ale wydaje się, że w służbie poczucia indywidualności Concord chce poświęcić sensowne mechanizmy i strukturę, które ustanowiły lata doskonałych gier FPS. Jedną rzeczą, która początkowo mnie zaintrygowała, było to, że żadna z postaci nie ma roli w taki sam sposób, jak hero shootery takie jak Team Fortress 2 czy Overwatch.
Zamiast tego postacie mają teoretyczne role. Początkowo wydawało się to dobrym pomysłem, gdyż w ten sposób żaden gracz nie musi być zmuszony do nauki każdej postaci, jeśli jego drużyna jest zbyt niezrównoważona. Ponadto drużyny otrzymają różne bonusy w zależności od tego, które role są pełnione.
Oznacza to jednak również, że pomimo swojej wizualnej i teoretycznej wyjątkowości, postacie w Concord są mniej więcej takie same, pomimo różnych broni i umiejętności. Najbardziej zauważyłem to u postaci snajperki Vale. Jej broń jest żałośnie słaba, zadając może mniej niż 1/4 obrażeń strzałem w korpus i mniej niż 3/4 w przypadku headshota. Ponadto, biorąc pod uwagę, że każda postać ma inną wartość zdrowia, trudno jest stwierdzić, ile obrażeń zada strzał w zależności od tego, kto zostanie trafiony. Nawet jeśli trafisz przeciwnika snajperką, prawie zawsze cię zabije, chyba że masz przy sobie innego towarzysza drużyny — a nawet wtedy to loteria. I nie jest to tylko problem z nią, gdyż każda postać sprawia wrażenie zabawy w zgadywanie, czy możesz ich niezawodnie pokonać.
Ten problem dotyczy również poziomów Concord, które, mimo że wyglądają pięknie i oferują szeroką różnorodność krajobrazów i skomplikowanych aren, są mniej lub bardziej zaprojektowane do potyczek w zwarciu. Szkoda, bo wiele z nich ma łatwo dostępne blanki i wieże, które byłyby idealnymi punktami obserwacyjnymi do strzelania z ukrycia.
Jedną z umiejętności Vale jest superwysoki skok, który można wykorzystać do uzyskania dostępu do punktów obserwacyjnych, więc naturalnie użyłem go w połączeniu ze standardowym podwójnym skokiem, aby spróbować znaleźć się na wyższym terenie. Wyobraźcie sobie moje rozczarowanie, gdy niewidzialna ściana odepchnęła mnie od lądowania na idealnie płaskiej powierzchni. Wtedy zdałem sobie sprawę, że prawie wszystkie, pozornie dostępne wyższe tereny były zablokowane niewidzialnymi ścianami. Drugą umiejętnością Vale jest możliwość rozkładania min-pułapek, jednak są one zbyt widoczne, by móc komukolwiek zagrozić, będąc niewiele ponad drobnymi niedogodnościami dla przeciwników.
Postanowiłem wypróbować drugorzędny typ postaci z umiejętnością skradania się. Kyps — robot-dama w stylowym garniturze — nie jest dobrze przemyślana. Podczas gdy jej unik sprawia, że staje się niewidzialna na kilka sekund, nie ma prawie żadnej zachęty do korzystania z funkcji i w praktyce jest dość bezużyteczna.
Z drugiej strony pomimo różnych umiejętności, wszystkie postacie zaczynają wydawać się mniej więcej takie same, ponieważ gra tak naprawdę oferuje tylko jeden sposób gry nimi — grupowanie się i biegnięcie środkiem, strzelając z broni. Gracze mają tendencję do domyślnego wybierania najłatwiejszych postaci, ponieważ tak naprawdę nie ma żadnej zachęty do opracowywania strategii. Każda rozgrywka kończy się wrażeniem bezmyślnej strzelaniny, w której, niezależnie od tego, jaką postacią grasz, biegasz w poszukiwaniu kogoś, kogo mógłbyś zastrzelić. Tak naprawdę nie jesteś nagradzany za myślenie na bieżąco, nawigowanie po polu bitwy i szukanie korzystnych pozycji.
Gracze mogą odblokować postacie „wariantowe”, które są w zasadzie takie same, tylko z niewielkimi zmianami w ich umiejętnościach pasywnych lub bojowych. Można by pomyśleć, że odblokowanie ich jest tak proste, jak po prostu granie postacią, którą lubisz. Zamiast tego gracze muszą wykonywać zadania wariantowe, które wymagają absurdalnej ilości grindowania lub potencjalnie zdobywać je losowo poprzez awansowanie konta.
Na koniec zaskakujące jest, że w grze wydanej przez Sony nie ma celowania za pomocą żyroskopu, co jest istotnym komponentem kontrolera producenta. To bardzo by pomogło w uczynieniu szaleńczego strzelania o wiele lepszym i dałoby graczom wyższą celność.
Concord to gra, która jest fajna przez chwilę, ale im dłużej się w nią bawiłem, tym bardziej chciałem zagrać w coś innego. Ma przyzwoite podstawy, ale nic istotnego nie zostało na niej zbudowane. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że powinien to być darmowy tytuł z wczesnym dostępem, który mogłaby rozwijać społeczność, zwłaszcza że wielu małych problemów spokojnie można było uniknąć przed premierą.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Concord ma kilka interesujących pomysłów, ale jego pułapki w postaci bycia usługą na żywo z przeciętnym startem sprawiają, że nie wiadomo jaka przyszłość go czeka.
Plusy
Doskonała grafika, od przerywników filmowych po ekspresje postaci. Solidna strzelanina. Stosunkowy brak bugów…
Minusy
…lecz brak też tożsamości. Wolne tempo. Wiele niepraktycznych rozwiązań. Niska zawartość za swoją cenę.