Wyjaśnijmy to sobie na wstępie: Soulstice to nie jest gra typu soulslike. To raczej Devil May Cry w spódnicy. Bezlitosne siostry mogą płakać czy coś takiego. W pewnym sensie jest to tytuł AA, odwołujący się do tradycji japońskich gier akcji z czasów PS2. Wciągających, choć niezbyt ambitnych.
Ponura, apokaliptyczna sceneria mieszająca się z rysunkową stylistyką natychmiast wciąga do swojego świata, w którym na niebie rozdarła się szczelina, a miasto opanowała plaga demonów. W średniowiecznej scenerii pełnej rycerzy i czarodziejów co jakiś czas natrafia się na duchy przeszłości, które opowiadają o wydarzeniach, które doprowadziły do kataklizmu. Czy fabuła wciąga? Niespecjalnie. Jest raczej pretekstem do wszystkich wydarzeń, a dodatkowo mało przekonujące głosy aktorów nie ratują sytuacji.
Oczywiście nie będziesz o tym myślał, gdy na ekranie pojawią się wrogowie. Jak można się spodziewać po grze inspirowanej Devil May Cry, Soulstice ma wymagający system walki. Jest szybki, płynny i bardzo intensywny. Wręcz za bardzo. Od mniej więcej drugiego rozdziału zyskujesz możliwość tworzenia dwóch różnych aur (czerwonej i niebieskiej), a gdy do walki stają przeciwnicy o jednej z nich, należy się między nimi przełączać (pamiętacie jeszcze ten motyw w będącej z zupełnie innej bajki Ikarudze?). System jest zajmujący dodatkowo przez to, że trzeba z niego korzystać szybko, by nie wyczerpać dostępnego limitu.
Wrogowie występują nie tylko w odmianach powszechnych, dystansowych, umięśnionych i opancerzonych (każdy z nich wymaga innej taktyki do pokonania), ale również istnieje prawdopodobieństwo, że będą poza ekranem, a o których istnieniu musisz być świadomy, by przeżyć. Nie pomaga w tym fatalny system operowania kamerą, który nie jest w stu procentach dowolny i, o ironio, przypomina momentami wspomniane czasy PS2.
Gra się jednak w Soulstice całkiem nieźle. Pomimo że nie dorasta on do bycia konkurentem swojego idola, momentami można bardzo mocno wkręcić się w gorączkową dynamikę rozgrywki. Nisza wielbicieli hack’n’slash na pewno będzie zadowolona. Przeciętny gracz może być jednak zagubiony, choćby przez system blokowania i kontrowania, który prawie w ogóle nie daje informacji zwrotnych na temat tego, czy robi się coś dobrze czy źle, a wskazówki z samouczka są mało przydatne w tej materii. Ostatecznie nauczyłem się po prostu obserwować pasek zdrowia, by znaleźć odpowiednią metodę w walce, a najczęściej po prostu stosowałem uniki. Zarazem to prawdopodobnie nie jest sposób, w jaki programiści chcieli, bym rozprawiał się z tą historią.
Soulstice tak jak Devil May Cry czy Bayonetta ocenia potyczki, ale także rządzi się pewnymi sprzecznościami. Z jednej strony doceniając speedrunnerów, z drugiej zachęcając do eksploracji zakamarków. Oceny ostatecznie są mało zachęcającym sposobem do uczenia się nowych rozwiązań taktycznych. A szkoda, bo rozpracowanie taktyk, chociażby związanych z łączeniem sił z duchem siostry, daje po fakcie sporo satysfakcji.
Gra Reply Game Studios to pozycja wciąż raczkującego producenta, głównie dla fanów gatunku – nie idealna, ale dająca nadzieję, że to doświadczenie zaprocentuje w przyszłości.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
O Soulstice nie będziesz długo pamiętać, ale możesz z nią spędzić fajnych kilkanaście godzin.
Plusy
Fajna stylistyka. Solidny gameplay w mało eksplorowanym gatunku.
Minusy
Słaba praca kamery. Momentami nuży.