LG się popisuje. Ich W7 to niewątpliwie niesamowity produkt. Pierwszy na świecie telewizor cienki niczym opłatek. Oto ekran, który może robić za tapetę w mieszkaniu. Nie da się ukryć, że to wyświetlacz OLED, jakiego jeszcze nie było.
Ponieważ LG w zaciszach swoich laboratoriów R&D już od dłuższego czasu tworzyło zakrzywione telewizory, nie powinno nas zaskoczyć to, że stworzyli tak elastyczny ekran. Ale wciąż nie mieści nam się w głowie, jak telewizor, gruby na 2,57 mm, można umieścić na ścianie, używając tylko magnesów?! A jednak. Tylko czy naprawdę jest on wart swojej astronomicznej ceny?
BEZKOMPROMISOWY DESIGN
Na zestaw W7 składa się 65-calowy ekran UHD OLED wraz z osobnym tunerem i soundbarem. Całość połączona jest ultracienkim kablem, który przewodzi dźwięk, obraz i dostarcza zasilanie.
Telewizor na ścianie montuje się używając dopasowanej płytki, za pomocą magnetycznych zatrzasków. Zapomnij o innej metodzie – telewizor nie stanie o własnych siłach na szafce.
Soundbar również wizualnie jest niczego sobie, choć ma pewne braki. Jego dla odmiany nie możesz zainstalować na ścianie. Ma w sobie dekoder Dolby Atmos, choć nie brzmi on tak dobrze jak mógłbyś się spodziewać.
Soundbar ma w sobie cztery gniazda HDMI. Są one zgodne z HDCP 2.2, co oznacza ze możesz ich użyć z dowolnym źródłem obrazu w 4K, jak chociażby odtwarzaczem UHD Blu-ray. Trzy porty USB, z czego tylko jeden to USB 3.0 dla HD oraz AV minijack wraz z optycznym wyjściem audio dopełniają specyfikacji wejść. Oczywiście mamy także dwuzakresowe WiFi oraz gniazdo Ethernet.
CECHY I FUNKCJE
Może W7 wygląda nie z tej Ziemi, ale w prostocie obsługi i jakości dorównuje innym inteligentnym telewizorom od LG. Po uruchomieniu pojawia się maskotka Bean Bird, prowadząc cię niemalże za rękę przez proces instalacji sprzętu, a po jego dopełnieniu zobaczysz minimalistyczny interfejs webOS.
Zestaw korzysta z ostatniej wersji platformy o numerze 3.5. Korzystając z niego, masz wrażenie, że skądś znasz ten system, choć kryje on w sobie kilka niespodzianek. Jedną z nich jest możliwość wyświetlania obrazów z galerii dzieł sztuki lub własnych folderów. Możesz także wykonać zbliżenia zrzutów nagrań i zapisać je na USB, choć nie wiemy po co miałbyś to robić.
Interesującą opcją jest odtwarzanie obrazu VR nagranego w 360 stopniach, w dokładnie taki sam sposób jak na tabletach, używając Magic Remote, by rozglądać się na boki.
Niech nie zwiedzie cię niesamowicie cienki ekran: jakość obrazu OLED jest naprawdę dobra. Długo przyklaskiwaliśmy ekranowi, który z jednej strony charakteryzuje się nieomalże idealną czernią, a jednocześnie jest bogaty w żywe kolory.
Co równie ważne, w porównaniu ze sprzętem, który widzieliśmy w poprzednim roku, jasność HDR (High Dynamic Range) jest o niebo lepsza.
Według LG, HDR w W7 może osiągnąć 1 000 nitów, ale tylko miejscami. Jeśli popatrzymy na całość obrazu, nie jest on już tak intensywnie jasny, a cały biały ekran ograniczony jest do 150 nitów. Te liczby niewiele znaczą w ogólnym rozrachunku. Dynamika obrazu to to, co nas interesuje najbardziej i W7 generalnie nie zawodzi w tym zakresie.
LG lubi używać skrótu HDR, gdzie się tylko da. Oprócz HDR10, którego to określenia używają wszyscy, mamy więc dynamiczny Dolby Vision oraz wsparcie szerokopasmowego HDR HLG (Hybrid Log-Gamma).
W ramach testów oglądaliśmy materiał obsługujący tę technologię, czyli serię „Planeta Ziemia II”. Trzeba przyznać, że obraz pochłonął nas swoją czystością i głębią. Jeśli tak wygląda przyszłość technologii 4K, czekamy z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń.
OBRAZ W AKCJI
Dolby Vision wygląda świetnie, choć nie różni się diametralnie od HDR10. Co intrygujące, LG stwierdziło nawet, że telewizory OLED 4K z 2016 roku korzystały ze „zmodyfikowanego chipsetu Standard Dynamic Range” i dopiero modele z 2017 roku korzystają z oryginalnych rozwiązań niesionych przez HDR.
Biorąc pod uwagę, że większość rzeczy jakie aktualnie będziesz oglądać i tak korzysta z SDR, możesz skorzystać z trybu HDR Effect, który daje ci 25-procentową poprawę luminacji w ciemniejszych ujęciach oraz 30-40 procent w jasnych. Działa to całkiem nieźle.
W7 TO SPRZĘT Z BARDZO DOBRĄ JAKOŚCIĄ OBRAZU I DYSKWALIFIKUJĄCYMI WADAMI.
Zdefiniowane ustawienia obrazu to m.in. Kino, Sport, Gry, jasne pomieszczenie, ciemne pomieszczenie i Standard, który paradoksalnie działa najlepiej z powyższych w większości sytuacji. Mamy również wariacje na temat HDR, głównie związane z filmami i grami.
Tryb Kino Domowe stara się zachować integralność HDR, ale kusi wyższym APL (Average Picture Level) niż standardowy tryb Kinowy. Różnice widać na przykład oglądając film „Mad Max: Na drodze gniewu” w formacie UHD Blu-ray. Kolory są wzbogacone, a obraz doskonale wycieniowany między ujęciami.
Podczas testu 4K, W7 oferuje wysoką jakość obrazu i nadzwyczajną ilość detali. Czarodzieje z LG stworzyli algorytm Bit Depth Enhancement, by poprawić poziomy szarości i kolejny, zwalczający efekt konturowania, a w praktyce zmniejszający szumy. Nasze wnikliwe oko mimo wszystko dostrzegło niedoskonałości, co prawda nie większe od ziarna, ale jednak.
Oglądanie pod różnymi kątami nie rozczarowuje. Nie ma utraty kontrastu ani koloru, nawet patrząc pod ostrym kątem. Kolejnymi dodatkami są: Eye Comfort Mode, który zmienia temperaturę obrazu z niebieskiej na ciepłą białą, by dać odpocząć oczom, oraz Pixel Refresher z funkcją Screen Shift do zwalczania retencji obrazu w ekranach OLED.
Funkcja interpolacji klatek TruMotion zawsze wzbudzała w nas mieszane uczucia. Biorąc pod uwagę fakt, że panel 100 Hz w W7 jest natywnie szybki, pewnie zastanawiasz się po co ci w ogóle ta opcja jest potrzebna. Też się nad tym zastanawiamy, gdyż nawet gdy jest wyłączona, trudno jest się przyczepić do klarowności obrazu.
Wspomniany „Mad Max” jest również odpowiednim filmem do zobaczenia artefaktów w trakcie ruchu. Wystarczy spojrzeć na scenę pierwszego pustynnego pościgu, w trakcie którego ciało Toma Hardy’ego lata na wszystkie strony, by zauważyć szumy. Ulgę entuzjastom obrazu wysokiej jakości przynoszą w takiej sytuacji ustawienia TruMotion: związane z szarpaniem De-judder należy ustawić na poziom 0, a z rozmazaniem De-blur na 7. Pozwala to zachować ostrość detali i zniwelować zakłócenia.
PRAWIE DOLBY ATMOS
Pozachwycaliśmy się jakością obrazu W7, ale nie możemy oprzeć się wrażeniu, że stworzony dla W7 soundbar Dolby Atmos jest swego rodzaju nieporozumieniem. Charakterystyczne cylindryczne głośniki, które wystają z góry obudowy, nie mają specjalnej funkcji, choć teoretycznie skonstruowane zostały w ten sposób, by wydobyć dźwięk na pierwszy plan i lepiej brzmieć jako całość.
Szokująco, soundbar nie wykrywa strumienia Atmos, gdy pochodzi on z odtwarzacza Blu-ray. Dzieje się tak dlatego, że producent założył, że dźwięk będzie dekodowanym Dolby Atmos z Dolby Digital Plus. W Stanach działa to zatem z serwisem Vudu, w Wielkiej Brytanii BT zapewnia dźwięk Atmos w zestawie z obrazem 4K. W Polsce ratuje nas jedynie Netflix.
Jednak odtwarzanie z Blu-ray’a, czy to zawierającego Dolby Atmos czy DTS, i tak skutkuje otrzymaniem stereo. LG optymistycznie zapewnia, że łatka oprogramowania rozwiąże ten problem, jednak T3 nie przepada za obietnicami przyszłości w produktach premium. Co jeszcze ciekawsze, gdy Dolby Atmos jest rozpoznane, mimo wszystko nie odczuwa się immersji typowej dla dźwięku 3D.
Żadne oprogramowanie ani łatka nie rozwiąże natomiast braku basów w soundbarze. Głośność jest akceptowalna, ale dźwiękowi brak jest niskich tonów, a ponieważ urządzenie nie posiada gniazda wyjścia, nie możesz podłączyć żadnego subwoofera. Końcowy efekt blednie w porównaniu z Dolby Atmos w systemach kina domowego czy nawet w innym soundbarze LG Dolby Atmos: SJ9, ulepszającym dźwięk i posiadającym bezprzewodowy głośnik niskotonowy.
Podsumowując, soundbar W7 umila codzienne korzystanie z telewizora, ale nie tak bardzo, jak moglibyśmy oczekiwać po zestawie w takiej cenie.
CIENIAS
W7 mógłby zasłużyć na tytuł ósmego (telewizyjnego) cudu świata. Zaprojektowany od zera, płaski i cienki ekran, stawia go w czołówce biegu w dyscyplinie OLED. Oczywiście takie rozwiązanie ma też swoje minusy, jak fakt, że potrzebuje bycia w duecie z soundbarem, w przeciwieństwie do jego kolegów, co wpływa w tym przypadku nie tylko na jakość dźwięku, ale i ergonomię zestawu jako całości.
Biorąc pod uwagę cenę sprzętu, odbiorcami będą głównie osoby z pierwszych stron gazet i fani designu z bardzo zasobnymi portfelami. Nawet im jednak ten zakup nie do końca się opłaci, bo poza ultra cienką obudową i rewelacyjną jakością obrazu, W7 ma sporo wad za które nijak nie jest warto wybulić tych 35 000 zł, zwłaszcza gdy konkurencja posiada równie interesujące rozwiązania za ułamek tej ceny. Tylko te 2,57 mm.
SPECYFIKACJA
- CENA od 35 000 PLN
- ROZDZIELCZOŚĆ 3840×2160
- EKRAN OLED
- PRZEKĄTNA 65 cali (77 cali zobaczymy jesienią)
- PLATFORMA SMART TV webOS v3.5
- ŁĄCZNOŚĆ 4x HDMI (HDCP 2.2), 3x USB, optyczne wyjście audio, WiFi, minijack
- WYMIARY EKRANU 826x1450x4 mm
- WAGA EKRANU 7,6 kg
- WYMIARY SOUNDBARA 1260x78x198 mm
- WAGA SOUNDBARA 10 kg
- SYSTEM GŁOŚNIKÓW 4.2
Ocena
Zdaniem T3
Niewątpliwie robi wrażenie, ale za te pieniądze robi ją również używany samochód i trzy telewizory porównywalnej klasy.
-
Design
-
Jakość wykonania
-
Funkcjonalność
-
Cena