Jeśli ktoś zadaje sobie w ogóle to pytanie, to podświadomie prawdopodobnie zna już na nie odpowiedź. Brzmi ona oczywiście „nie” i każdy kto twierdzi inaczej, albo chce cię oszukać, albo próbuje usprawiedliwiać w ten sposób zakup kompletnie niepotrzebnego przedmiotu.
O ile nie masz zamiaru łączyć ze sobą urządzeń oddalonych od siebie o dobrych kilkanaście metrów, to nawet nie masz co zawracać sobie głowy choćby potencjalną możliwością nabycia przewodu kosztującego kilkukrotnie więcej od 95% kabli dostępnych w sprzedaży.
Tajemnicą poliszynela jest to, dlaczego temat ten poruszany jest tak często na wielu stronach i forach poświęconych elektronice użytkowej, ale praktycznie w każdym poświęconym jemu wątkowi odpowiedzi są jednoznaczne. Wyjątkiem są tutaj opinie osób przynależących do dwóch grup. Pierwszą z nich są sprzedawcy, pragnący zachęcić nieświadomych konsumentów do wydania znacznej sumki na produkt, który tak naprawdę nie różni się niczym od kosztującego dużo mniej odpowiednika. Drugą stanowią zatwardziali wyznawcy idei mówiącej o tym, że jeśli coś jest droższe, to z automatu wypada lepiej od rzeczy tańszej. Owszem, twierdzenie to sprawdza się w wielu sytuacjach, jednak w kontekście przewodów HDMI jest po prostu nieprawdziwe.
Jedynym wariantem uzasadniającym kupno droższego kabla jest sytuacja, kiedy wymieniłeś w salonie telewizor, odtwarzacz Blu-ray czy amplituner, na nowoczesny model, wspierający transmisję sygnału wideo w rozdzielczości 4K. Wtedy dobry posunięciem jest rozejrzenie się za przewodem HDMI w wersji 2.0 – kosztuje on nieco więcej od innych kabli, ale obsługuje za to sygnał 4K przy częstotliwości odświeżania równej 60 Hz.
Oczywiście można też wydać ciut więcej grosza na przewód z grubszym oplotem, z lepszej gatunkowo gumy czy solidniej wykonanym/zamocowanym wtykiem, jednak w żadnym wypadku nie należy przesadzać z kupowaniem nie wiadomo jak drogiego modelu.