Nie będę ukrywać – bardzo polubiłem te bezprzewodowe słuchawki, ale głównie w jednej postaci. Widzicie, głównym zamysłem przyświecającym projektantom Pioneer SE-E7BT było połączenie funkcjonalności sportowej z „każualową” i stworzenie sprzętu, który będzie dobrze służył użytkownikowi w warunkach wysiłku fizycznego.
Efekt jest naprawdę udany pod względem funkcjonalnym i dźwiękowym, natomiast dość kontrowersyjny jeśli chodzi o design. Po wyjęciu słuchawek z pudełka będą one wyglądały tak, jak na zdjęciach. Otaczający małżowinę uszną haczyk (najładniej prezentujący się w szarej kolorystyce) w dowolnym momencie można jednak zdjąć i zastąpić douszną wkładką, która utrzyma słuchawki w uszach podczas mniej intensywnego wysiłku.
Osobiście nie lubię słuchawek zausznych, jak to zresztą często bywa u mocniej zakolczykowanych osób, ale muszę przyznać, że SE-E7BT są pod tym względem zadziwiająco wygodne. Elastomer z którego zostały wykonane, jest gładziutki i bardzo przyjemny w dotyku. Spodobało mi się również elastyczne połączenie pomiędzy haczykiem a resztą słuchawek, dzięki któremu mogłem ułożyć trzymanie tak, aby nie uciskało przekłutych miejsc. Wkładki douszne od biedy nadają się również do bardziej statycznych ćwiczeń: podczas jazdy na rowerku siedziały grzecznie w uszach, ale już taka tabata sprawiła, że trzymały się mojego stroju treningowego jedynie za pomocą klipsa mocującego.
Samo korzystanie z SE-E7BT jest bardzo wygodne – wbudowany pilot trochę „skacze” dookoła głowy podczas ćwiczeń, ale po chwili spędzonej ze słuchawkami przestało mi to przeszkadzać. Oprócz tego sprzęt jest wodoodporny do normy IPX4 i rzeczywiście wytrzymał niezbyt obfite skropienie wodą.
Rozpisuję się o cechach zewnętrznych, ale przecież w słuchawkach najważniejsze jest to, jak grają. Jakość dźwięku to mocny punkt Pioneera SE-E7BT. Przetworniki 9 mm charakteryzują się bogatą barwą i ładnym oddaniem zarówno wysokich, jak i niskich tonów. Basy, chociaż nie wywracają kiszek na drugą stronę, są wyraźnie odczuwalne – ucieszy to zarówno osoby, które na swojej treningowej playliście mają utwory rockowe, jak i te preferujące muzykę elektroniczną. Zastosowanie kodeka Bluetooth aptX zapewnia dodatkową poprawę jakości dźwięku jeśli strumieniujemy np. ze Spotify czy Tidala. Umieszczona w tylnej części słuchawek (tej z klipsem mocującym) bateria starcza na dobre 7 godzin słuchania.
Kiedy podsumujemy wszystkie „za” i „przeciw” otrzymamy naprawdę fajny, godny uwagi sprzęt. Może i w wersji sportowej nie wygląda zbyt atrakcyjnie, ale kto będzie się tym przejmował na siłowni?
SPECYFIKACJA
- Cena 379 PLN
- Przetwornik 9 mm
- Impedancja 14 om
- Waga 20 g
- Akumulator 3,7 V litowo-jonowy
Werdykt
Naszym zdaniem...
Plusy Dźwięk o przyjemnej, ciepłej barwie i wyważonym balansie. Pomysł z haczykami i wkładkami jest rewelacyjny.
Minusy Mało wariantów kolorystycznych – z poważniejszych barw dostępne są właściwie tylko szare.
Podsumowując Dobrze zaprojektowane, wygodne i funkcjonalne słuchawki „wielozadaniowe”.
-
Design - 63
-
Jakość wykonania - 76
-
Funkcjonalność - 84
-
Cena - 81