Na wstępie uderzę z grubej rury – Olympus Pen-F to najpiękniejszy aparat z wymienną optyką dostępny na rynku. Nawet jeśli nie jest się jakimś zapaleńcem stylistyki retro, to i tak nie sposób odmówić mu zjawiskowego wyglądu i wyśmienitej jakości wykonania, która poza małym minusem w postaci braku uszczelnień, zasługuje w moim odczuciu na bardzo wysoką ocenę.
Biorąc do ręki aparat, wyraźnie czuć jego wagę, jednakże leży on w dłoni bardzo pewnie, co w dużej mierze jest zasługą imitującego skórę gumowanego tworzywa. Oprócz niego producent skorzystał też ze stopu magnezu, który zwłaszcza w srebrnej wersji kolorystycznej (dostępna jest jeszcze czarna) nadaje temu modelowi uroku charakterystycznego dla aparatów sprzed kilku dekad.
Już szybki rzut oka na ten aparat daje do zrozumienia, że PEN-F jest sprzętem oferującym użytkownikowi naprawdę sporo fotograficznych dobroci. Wystarczy spojrzeć chociażby na zestaw pokręteł, wśród których szczególną uwagę przyciąga to odpowiedzialne za wybór trybów, pozwalające na szybkie przełączanie się pomiędzy aż czterema spersonalizowanymi ustawieniami. Jeśli lubimy korzystać z trybów automatycznych, to również będziemy mieli do dyspozycji mnóstwo opcji, nie wspominając już nawet o imponującej liczbie filtrów służących do podrasowywania wyglądu wykonywanych zdjęć. Ogólna łatwość obsługi oraz mnogość ustawień czyni z Olympusa PEN-F sprzęt, który z całą pewnością spodoba się osobom lubiącym precyzyjnie konfigurować sposób pracy aparatu pod kątem określonej sesji zdjęciowej. Z kwestii technicznych warto także wspomnieć o systemie 5-osiowej stabilizacji obrazu, błyskawicznie działającej migawce, wizjerze OLED, złączu micro HDMI oraz pojemnym akumulatorze, zdolnym zapewnić energię na wykonanie ok. 320-340 zdjęć. Obsługa aparatu pomimo pokaźnej liczby dostępnych funkcji jest zaskakująco wygodna, w czym duża zasługa dobrze zaprojektowanego i szybko działającego menu użytkownika.
Mając na względzie wszystkie wymienione do tej pory zalety, tym bardziej boli mnie to, że jakość zdjęć wykonywanych za pomocą Olympusa PEN-F mogłaby być ciut lepsza, zwłaszcza iż mowa tutaj o sprzęcie kosztującym prawie pięć tysięcy. Przyczepić muszę się do kolorystyki oraz nieco zbyt szybkiego pojawiania się zauważalnych szumów przy wchodzeniu na wyższą wartość ISO. Niezbyt przychylnie podchodzę również do wyświetlacza – posiada on co prawda bardzo przydatną odchylaną/obrotową konstrukcję, jednakże niezbyt dobrze sprawuje się podczas wykonywania zdjęć przy silnym słońcu z racji świetlnych odblasków. Mimo tych wad muszę wyraźnie zaznaczyć, że dawno nie miałem okazji nacieszyć tak stylowym i zarazem wyjątkowo funkcjonalnym bezlusterkowcem. Piękny sprzęt!
SPECYFIKACJA
- CENA 4 800 PLN
- SENSOR 20 Mpix, CMOS Mikro Cztery Trzecie
- WYŚWIETLACZ 3-calowy o rozdzielczości 1 037 000 punktów
- ZAKRES ISO 200 – 25 600
- ŁĄCZNOŚĆ WIFi, USB, micro HDMI, slot na karty pamięci, gorąca stopka
- WYMIARY 125x72x37 mm
- WAGA 427 g
Ocena
Zdaniem T3
Solidny, wydajny i przy tym ślicznie wyglądający bezlusterkowiec dla miłośników aparatów fotograficznych w stylu retro.
-
Design
-
Jakość wykonania
-
Funkcjonalność
-
Cena