Headsety VR i przewody to nierozłączna para. Kable ciągną się wzdłuż pleców, po podłodze w salonie, od umieszczonych na półkach czujników przestrzennych aż po komputer lub konsolę, wypełniając całą przestrzeń i stwarzając zagrożenie podczas brodzenia w wirtualnej rzeczywistości. Niełatwo jest zapanować nad tą plątaniną, ale teraz można z niej zupełnie zrezygnować. Na rynku ukazał się bowiem Oculus Quest, który obciął wszystkie przewody i zamiast nich zaproponował wygodne, wciągające eksplorowanie VR – takie, o jakim marzyliśmy od wielu lat.
Na papierze wydaje się to zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Quest jest logicznym następcą mniej gamingowego, bezprzewodowego Oculusa Go, wyposażonym w mocny procesor z serii Snapdragon, który ma zapewniać wrażenia podobne do tych pecetowych. W zestawie z headsetem otrzymujemy dwa kontrolery Oculus Touch… i to wszystko, czego nam trzeba do rozpoczęcia zabawy w wirtualnym świecie. Żadnych czujników przestrzeni, żadnych stacji bazowych, po prostu headset ze sterowaniem.
Udało się to osiągnąć dzięki technologii Oculus Insight (pozwoliła ona także na zrezygnowanie z części zewnętrznych sensorów w pecetowym modelu Rift S), której sercem są cztery umieszczone z przodu czujniki śledzące ruchy głowy użytkownika w czasie rzeczywistym. Wystarczy zadbać o kawałek bezpiecznego miejsca do gry i już można obracać się w dowolnym kierunku, chować za nieistniejącymi osłonami i schodzić z drogi pociskom podczas gry w Superhot, bez obawy o potknięcie się o leżące na podłodze przewody. Trudno nie poczuć się jak król wirtualnej rzeczywistości.
Headset Quest wygląda futurystycznie, ale bez nieciekawego efektu plastikowej zabawki. Wstawki z tkaniny dodają mu lekkości, a wyściełane miękką pianką wnętrze dobrze chroni przed dostępem światła z zewnątrz (no, za wyjątkiem obszaru dookoła nosa, który jest bolączką wszystkich headsetów wirtualnej rzeczywistości), jednocześnie zapobiegając uciskaniu twarzy. Mimo tego, że Quest jest urządzeniem typu „wszystko w jednym”, jego konstrukcja okazała się przyjemnie lekka. Gdy kładłem się w nim na kanapie, aby obejrzeć coś na Netfliksie, czułem jego ciężar na policzkach, ale podczas gry waga headsetu nie przeszkadzała mi bardziej niż w przypadku innych systemów VR. Dopasowanie gogli do głowy również jest proste: wystarczy poprawić trzy gumowe paski, które zapinane są na rzepy, a slider do fokusowania umieszczony został w dolnej części urządzenia – łatwo do niego sięgnąć.
Z głową
Oprócz tego headset został wyposażony jedynie w dwa przyciski – pokrętło sterowania głośnością i włącznik – ale w praktyce rzadko korzystałem z tego drugiego. Dlaczego? Oculus Quest inteligentnie rozpoznaje, kiedy użytkownik ma go na sobie, włączając się automatycznie.
Dołączone do gogli kontrolery są zmodyfikowanymi następcami klasycznych „przedłużeń dłoni” Oculusa. Najwięcej zmian przeszedł ich design; pierścień śledzący ruchy został poprowadzony z przodu kontrolera, a nie z tyłu. Poza tym zmiany to raczej kosmetyka; urządzenia są przyjemnie solidne, pod kciukami znajdują się analogowe grzybki, a triggery i dodatkowe przyciski rozmieszczone zostały w intuicyjny sposób. Pod względem ergonomii to wciąż jeden z najlepszych sposobów sterowania VR.
Każdy kontroler wymaga zasilania jedną baterią AA, a zabezpieczyć go można za pomocą paska na nadgarstek. Szybko przekonałem się, że jest to właściwie niezbędne rozwiązanie. Po kilkunastu minutach rozgrywki kontrolery wydają się być częścią dłoni, dlatego w wirze akcji łatwo zapomnieć o tym, że w ogóle trzymamy je w rękach.
Kable mogą być podłączane do Questa tylko na czas niezbędnego ładowania, acz dołączony do zestawu przewód jest wystarczająco długi, aby grać również podczas uzupełniania baterii. Pełne naładowanie akumulatora wystarcza na dwie-trzy godziny zabawy, a w głównym menu znajduje się wskaźnik pokazujący poziom baterii. Aby naładować headset od zera do pełna również potrzebne są jakieś dwie godziny, w które można wpasować przerwy pomiędzy ogrywaniem kolejnych piosenek w Beat Saber.
Jeśli kiedykolwiek przygotowywaliście pokój pod potrzeby VR (na przykład przy HTC Vive lub oryginalnym Rifcie), wiecie, jak skomplikowane jest to zadanie. Trzeba odpowiednio rozmieścić czujniki przestrzeni i poprowadzić przewody w sposób, który nie zakończy się upadkiem i wizytą na oddziale ratunkowym, następnie przejść przez trudną konfigurację… Quest zdecydowanie upraszcza ten proces: przy pierwszym uruchomieniu wystarczy sparować headset z mobilną apką. Każda następna sesja polega na założeniu gogli i kontrolerów (zamontowana w Queście kamera pozwala zresztą podejrzeć otoczenie) oraz wyznaczeniu obszaru gry w ramach systemu ochrony Guardian.
Z urządzenia można korzystać stojąc w miejscu lub siedząc na kanapie, ale znacznie przyjemniej gra się w ruchu. Aby uchronić się przed kolizją z telewizorem lub systemem audio, wystarczy „narysować” bezpieczny obszar za pomocą kontrolera na podłodze; gdy podczas rozgrywki zbyt blisko podchodziłem do jego krawędzi, na ekranie pojawiała się czerwona siatka, odgradzająca resztę pomieszczenia. Po jej przekroczeniu Oculus zatrzymuje grę i przełącza się w tryb podglądu świata rzeczywistego. To wygodne, proste i intuicyjne rozwiązanie – obcięcie przewodów naprawdę zrobiło tu dużą różnicę.
System Oculus Insight to nie jedyna technologia odziedziczona w spadku po starszym bracie: przenośny headset otrzymał także wbudowany system przestrzennego dźwięku. Podczas gry w Beat Saber do moich uszu sączyło się zaskakująco głębokie, szczegółowe brzmienie, a odgłosy przelatujących pocisków w Superhot dobiegały z tego kierunku, z którego powinny. Urządzenie ma wsparcie dla słuchawek – posiada nawet dwa wyjścia 3,5 mm, po jednym z każdej strony – ale fabryczny dźwięk pozwala na przyjemne uwolnienie uszu. Wirtualna rzeczywistość „ogłusza” i „oślepia” użytkownika na bodźce ze świata zewnętrznego, więc możliwość cieszenia się dobrze brzmiącym audio bez wrażenia odcięcia od rzeczywistości okazała się miłym powiewem świeżości. Gdy natomiast miałem ochotę na całkowitą izolację od otoczenia, podpinałem słuchawki douszne.
Biblioteka gier na Oculusa to obecnie ponad 50 tytułów dostępnych za pośrednictwem Oculus Store. Można je wypróbować (większość ma stosowne demo) i kupić za pośrednictwem headsetu lub mobilnej aplikacji. Przed trafieniem na Questa VR-owe klasyki zostały zaprojektowane od nowa; zagramy w takie hiciory jak Robo Recall, Beat Saber, Job Simulator czy Superhot, ale jedynie w wersji przeznaczonej na bezprzewodowy headset. Nie do końca może się to podobać osobom, które wcześniej zaopatrzyły się w wersje kompatybilne na przykład z Oculus Riftem i SteamVR, w szczególności, że gry na Questa są dosyć drogie. Ten problem będzie jednak dotyczył tylko stosunkowo niewielkiej grupy użytkowników – reszta powinna być zadowolona z dużego wyboru tytułów.
Opracowanie nowych wersji gier było niezbędne ze względu na możliwości headsetu. Bez podłączonego komputera z dobrą kartą graficzną sprzęt może poszczycić się dość ograniczoną mocą, co widać na pierwszy rzut oka. W stosunku do swoich „stacjonarnych” odpowiedników tytuły na Questa mają uproszczoną oprawę graficzną, ale dzięki wysokiej rozdzielczości (1440×1600 px na jedno oko) wyglądają ostro i nie rozmywają się w ruchu. Owszem, nie jest to fotorealistyczne 4K, ale wiele gier i tak w VR spycha grafikę na dalszy plan, koncentrując się na wciągającej rozgrywce.
Czy lepiej zamienić potężnego, okablowanego i drogiego peceta na niewielki, acz słabszy bezprzewodowy headset? Jeśli interesuje cię przede wszystkim gra w tytuły VR, jak najbardziej – kompletny zestaw potrzebny do zabawy w VR kosztuje 2 150 PLN w wersji z 64 GB pamięci wewnętrznej, czyli mniej od samych gogli HTC Vive Pro. Minusem jest fakt, że nie zagrasz na nim w niektóre wymagające tytuły, na przykład Skyrim VR czy Fallout 4 VR. Wydaje mi się jednak, że wielu osobom najbardziej przypadnie do gustu właśnie rozgrywka na Queście – pozbawiona kabli, wygodna i intuicyjna, z doskonałym systemem śledzenia ruchów i ergonomicznymi kontrolerami. Czy to początek rewolucji w wirtualnej rzeczywistości?
Specyfikacja
- Cena 2 150 PLN
- Ekran OLED
- Rozdzielczość 1440×1600 px na jedno oko
- RAM 4 GB
- Pamięć 64/128 GB
- Akumulator 2-3 godziny
- Odświeżanie 72 Hz
- Procesor Snapdragon 835
- Waga 571 g
- Wymiary 120 x 110 x 90 mm
Werdykt
NASZYM ZDANIEM…
Oculus Quest ma stać się ambasadorem VR wśród użytkowników, którzy do tej pory nie mieli do czynienia z wirtualną rzeczywistością.
Plusy
Lekka, bezprzewodowa konstrukcja. Bardzo dobre wrażenia audiowizualne.
Minusy
Mniej mocy niż komputerowe headsety. Gry dostępne jedynie przez Oculus Store.