Model Stelvio trafił do salonów w 2016 roku i niemal od razu zyskał sławę jednego z najdzikszych SUV-ów na rynku. Mimo masywnej sylwetki i sporego prześwitu, w jego prowadzeniu było coś wyjątkowo sportowego, co zachęcało kierowców do dynamicznego wchodzenia w zakręty i wciskania gazu do dechy. Dwa lata temu samochód przeszedł drobne odświeżenie, i właśnie w takiej, poliftingowej wersji, trafił on kilka tygodni temu do redakcji.
Kilka aspektów pozostało niezmienionych w stosunku do starszej odsłony, w tym gama silnikowa. Pod maską testowego samochodu pracowała dwulitrowa, turbodoładowana jednostka 280 KM, której towarzyszył ośmiobiegowy automat i napęd 4×4. Już na papierze wygląda to imponująco, ale to nic w porównaniu z uczuciami, jakich dostarcza jazda Stelvio. Auto sprawiało wrażenie sunącego przy samym asfalcie, gładko wchodziło w zakręty oraz przyspieszało z płynnością i dynamiką, której spodziewałbym się raczej po hatchbacku – 5,7 s „do setki” mówi samo za siebie.
Owszem, pozycja za kierownicą Stelvio jest wysoka, ale praca silnika i skrzyni biegów sprawiała, że ciężki samochód prowadził się lekko i zwinnie. Sportowe skojarzenia przywodziło mi na myśl także zawieszenie. Okazało się ono znacznie sztywniejsze niż w klasycznym SUV-ie, acz nie do tego stopnia, by „wyrzucać” z foteli na każdej źle załatanej dziurze.
Dwulitrowa jednostka ma jednak jedną, poważną wadę: wszystkie drogowe szaleństwa okupione są ogromnym spalaniem. W trakcie testu na ekranie komputera pokładowego wielokrotnie dostrzegałem wartości w okolicach 11-11,5 l/100 km. Przy bardzo ostrożnej jeździe w trasie, z użyciem tempomatu, udało mi się zejść w okolice obiecywanych przez producenta 8,7 l/100 km, ale jeśli szukasz auta z oszczędnym napędem… cóż, tutaj go nie znajdziesz.
Lifting wiązał się z nieznaczną modyfikacją zewnętrznego wyglądu Stelvio. Uważny obserwator dostrzeże lekko zmieniony rysunek maski, nowy wzór aluminiowych felg czy inne klosze tylnych reflektorów, ale włoski producent nie zdecydował się na żadne rewolucje w designie nadwozia. Moim zdaniem to dobry ruch – drapieżna, zgrabna sylwetka samochodu nie potrzebowała jakichkolwiek zmian.
Znacznie więcej nowości znajdziemy wewnątrz. Spośród nich najważniejszą okazał się system inforozrywki Uconnect Nav z dotykowym ekranem 8,8 cala. Do dyspozycji już w podstawie dostajemy wsparcie dla Apple CarPlay i Androida Auto, nawigację fabryczną i tuner DAB do odbioru cyfrowych stacji radiowych. Nie do końca rozumiem tylko, dlaczego producent nie zrezygnował z pokrętła do sterowania systemem, umieszczonego na tunelu centralnym – dotykowa obsługa ekranu okazała się znacznie wygodniejsza.
Poza tym włoski SUV może pochwalić się doskonałym wykończeniem. W testowanej wersji wyposażenia Ti, z każdej strony otaczały mnie skórzane elementy, ozdobione panelami ze szlachetnego drewna dębowego. W połączeniu z lekko oldskulową stylistyką wnętrza, robiły one naprawdę piorunujące wrażenie.
Kabina Stelvio jest przy tym bardzo wygodna, zarówno z przodu, jak i z tyłu, gdzie zmieszczą się trzej dorośli pasażerowie: wygospodarowano tam sporo przestrzeni na kolana i stopy. Chociaż linia dachu lekko opada, nie na tyle, by sprawiać problemy wysokim osobom. Pojemny okazał się także bagażnik o pojemności 525 l. Progu załadunkowego właściwie nie ma, a otwierane elektrycznie drzwi ułatwiły mi pakowanie do wnętrza dużych, ciężkich walizek.
Jak wspominałem, testowy Stelvio należał do wersji wyposażenia Ti, czyli tej średniej. Większość systemów asystujących, które miałem okazję przetestować, było ujętych w pakietach dodatkowych – w podstawie dostaniemy jedynie asystenta ostrzegania o najechaniu na poprzedzający pojazd, tylne czujniki parkowania oraz system ostrzegający przed zmianą pasa ruchu. Jeśli chcemy wyposażyć auto w czujnik martwego pola, czy asystenta rozpoznawania znaków drogowych, musimy za nie dodatkowo dopłacić.
Zważywszy na to, że ceny testowanej wersji zaczynają się od 252 000 PLN, opcjonalne pakiety mogą poważnie wywindować całkowite koszty auta. Jeśli zależy ci przede wszystkim na dynamicznej jeździe, nie wahaj się ich ponieść – przyjemności z prowadzenia Stelvio nie da się przełożyć na pieniądze.
Specyfikacja
- CENA 281 200 PLN
- PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 230 km/h
- 0-100 KM/H 5,7 sekundy
- SILNIK 2.0 TB
- MOC 280 KM
- MOMENT OBROTOWY 400 Nm
- ŚREDNIE ZUŻYCIE PALIWA (WG PRODUCENTA) 8,7 l/100 km
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Alfa Romeo Stelvio to właściwie antyteza standardowego, rozsądnego SUV-a – jazda tym autem niejednokrotnie sprawi, że twoje serce zabije szybciej.
Plusy
SUV, który prowadzi się jak auto sportowe. Luksusowe i wygodne wnętrze. Fantastyczny na asfalcie i poza nim.
Minusy
Najciekawsze dodatki dostępne jedynie w opcjach. Silnik naprawdę dużo pali, nawet jak na dwulitrową benzynę.