Wyobraźcie sobie dwie areny dedykowane bijatykom 2D i 3D. W pierwszym przypadku bitwa toczy się dziś z tym samym ogniem co kiedyś, a marki takie jak Street Fighter, Mortal Kombat i Guilty Gear wciąż żyją i mają się dobrze, będąc otoczonymi niezliczoną liczbą starych i nowych pretendentów, którzy bardziej lub mniej mają coś do zaoferowania swoim społecznościom. W drugiej jednak scena jest zupełnie inna – pojedyncza nazwa stoi na górze trupów, jakby była monolitem nie do zdobycia. Jedynie Tekken utrzymał swoją popularność niemal na niezmienionym poziomie i chociaż jego rywale stopniowo zanikali, to jednak z roku na rok udaje mu się stawać coraz silniejszym do tego stopnia, że obecnie wydaje się całkowicie odporny na upływ czasu.
Ale w jaki sposób zespół Bandai Namco z Tekkenem uniknął losu innych wielkich nazw w trójwymiarowej walce? Jak to możliwe, że tak niezwykłe tytuły jak Soul Calibur i Virtua Fighter są obecnie przez wielu postrzegane jedynie jako wspaniałe wspomnienie, podczas gdy Tekkenowi wciąż udaje się porywać tłumy?
Prawda jest taka, że tajemnica Tekkena nie jest tylko jedna – na jego sukces składa się splot czynników i sprytna strategia realizowana od dziesięcioleci. Bandai Namco z biegiem czasu udało się nie tylko zawsze zwracać uwagę na trendy danego okresu, ale także utrzymać wysoką popularność swojego dziecka dzięki dużym inwestycjom, zarówno pod względem wizerunku, jak i czystego i prostego rozwoju.
Tekken 7 jest efektem tego długiego i bardzo wyrachowanego procesu i właśnie z tego powodu udało mu się przetrwać tak wiele lat. Teraz jednak nadszedł moment „emerytury” dla tego elementu układanki wraz z pojawieniem się długo oczekiwanego ósmego rozdziału – kontynuacji, która od razu obiecywała ogromny skok ewolucyjny, ale ma do pokonania niezwykle trudną drogę jego poprzednika, rozwijanego nieomal przez dekadę. Ogromna kampania marketingowa stojąca za najnowszym dziełem zespołu kierowanego przez Haradę i Murray’a nie jest zbiegiem okoliczności, ponieważ potencjalnie mamy do czynienia z najlepszym Tekkenem w historii i kolejnym przyszłym bohaterem nowej złotej ery bijatyk, której ostatnio doświadczamy.
W kwestii części fabularnej gry Bandai Namco zdecydowało się na podejście koncepcyjnie podobne do tego z tytułów NetherRealm, oferując tryb, który nie jest szczególnie długi, ale przesadny do tego stopnia, że zawstydzający i spektakularny ponad wszelkie oczekiwania.
Kampania gry jest mieszanką szaleństwa i fanservice’u, która praktycznie nigdy się nie zatrzymuje i ani przez chwilę nie zadaje sobie trudu, by zachować choćby najmniejsze pozory powagi. Wyobraźcie sobie opancerzony odrzutowiec, którego pilot z pełną świadomością, że zaraz spadnie w wąwóz, zamiast hamować, wrzuca piąty bieg i postanawia opuścić ten świat, odpalając wszystkie fajerwerki, które ma w zanadrzu – to jest właśnie kampania Tekkena 8. Głupia do nieobliczalnego stopnia i niezrozumiała narracyjnie, a mimo to radząca sobie ze swoimi założeniami, a nawet będąca jedną z najlepszych w historii serii (nie to, żeby była to wysoka poprzeczka). Ogólnie, mimo że gra się ograniczoną liczbą postaci i nie brakuje powtarzalnych faz, tryb fabularny jest przyjemny, szczególnie ze względu na nieoczekiwane dodatki, które docenią starzy fani.
Co więcej, głównym trybem gry dla pojedynczego gracza nie jest kampania, ale Arcade Quest, ciekawy chwyt zaczerpnięty z doskonałego trybu Quest w Virtua Fighter 4: Evolution. W praktyce będziesz musiał stawić czoła różnym przeciwnikom sterowanym przez sztuczną inteligencję i wspinać się po szczeblach rankingów w wirtualnych salonach gier, a celem jest wygranie Tekken World Tour. Powiedzmy sobie jasno – nie jest to poziom świetnego World Tour Mode ze Street Fightera 6, salonów gier dostępnych w grze nie jest zbyt wiele, a poziom trudności jest dość niski. To jednak przyjemny samouczek, który pozwala zrozumieć podstawowe mechaniki gry i zdobyć nieco elementów personalizacyjnych.
Jak wspomniałem, duża część sukcesu formuły Bandai Namco na przestrzeni lat wynika ze zdolności Tekken Team do przekształcania serii poprzez rozsądne podążanie za trendami, a Tekken 8 również wydaje się chcieć iść za tą filozofią, biorąc pod uwagę, że nowa mechanika ma wyraźnie na celu zwiększenie ogólnej spektakularności starć i agresywności systemu walki. Jeśli chodzi o dostępność, zaszły znaczące zmiany, które mogą sprawić, że wszystko stanie się łatwiejsze dla początkujących, a zarazem dające rozwinąć skrzydła profesjonalistom. Tekken 8 nadal w dużej mierze opiera się na szkielecie siódmego rozdziału głównego i utrzymuje swoją złożoność, posuwając się nawet do zwiększenia efektywności i tak już bardzo ważnego, trójwymiarowego systemu ruchu. Jeśli przejdziesz do tej gry bezpośrednio z Tekkena 7, nie powinieneś mieć żadnych problemów z opanowaniem podstaw, ponieważ projektanci Bandai Namco nie odważyli się ich podważać. Powiedziawszy to, nastąpiły zmiany, które doprowadzą do ogólnego podejścia do bitew, które bardzo różni się od tego, które widzieliśmy w poprzedniku.
Zabawa jest przednia, choć ogólna oferta nie jest na tym samym poziomie, co ta z dnia premiery Street Fighter 6. A jak wygląda sprawa z kodem sieciowym? Na dzień premiery trzeba powiedzieć, że godnie i powyżej oczekiwań po beta testach. Gra online poczyniła duże postępy w porównaniu z poprzednią iteracją. W przypadku bijatyki 3D było mało prawdopodobne, aby udało się osiągnąć wydajność sieciową porównywalną z Granblue Versus Rising i Street Fighter 6, a efekt jest jednak zadowalający.
Wreszcie, nie ma na co narzekać, jeśli chodzi o sektor techniczny i dźwięk gry. Graficznie początkowe zwiastuny zdawały się wskazywać na ogólne zmniejszenie wpływu graficznego Tekkena 8 na rzecz większej optymalizacji, ale prawda jest inna – PlayStation 5 naprawdę osiąga swoje granice w kwestii tego, jakie cuda wizualne może wygenerować. Aby jednak zapewnić wrażenia online bez cięć, w klasycznych walkach rywalizacyjnych ograniczono efekty świetlne czy liczbę szczegółów, choć nawet wtedy Tekken 8 pozostaje doskonałą bijatyką z czysto technicznego punktu widzenia. Ścieżka dźwiękowa to niewątpliwie coś, nad czym Bandai Namco dużo pracowało i trudno zaprzeczyć, jak dobrze muzyka łączy się z doświadczeniem.
W Tekken 8 możliwe jest uczynienie ulubionych wojowników niezwykle nietypowymi dzięki licznym opcjom estetycznym i chociaż liczba ta jest niższa niż w poprzedniku (co zrozumiałe, biorąc pod uwagę zmianę silnika i fakt rozwojowości tytułu), byłem bardzo zadowolony z tego, co zostało zaoferowane. Ponadto dostępne są różne filtry dostępności dla osób, mających problemy ze wzrokiem lub percepcją kolorów, z różnymi możliwościami regulacji obrazu, które rzadko pojawiają się w bijatykach.
Tekken 8 to przesadzona, czasami bezwstydnie i dumnie tandetna w swojej formule gra, która jest zarazem świetnie przygotowana pod względem graficznym i mechaniki, tak dla początkujących, jak i zawodowców. Pomimo bycia pierwszą odsłoną, która nie trafiła wcześniej na automaty, bardziej niż kiedykolwiek jest w stanie uchwycić ducha, który dziś czyni tę serię praktycznie nieśmiertelną. Prawie na pewno też będzie odpowiednio wspierana w nadchodzących latach, biorąc pod uwagę historię jego twórców. Street Fighter 6 i Tekken 8 to obecnie fantastyczni bohaterowie gatunku i nic nie wskazuje na to, by coś mogło je powstrzymać.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Król nie wrócił, bo nigdzie nie wybył i wygląda na to, że pozostanie na swoim miejscu.
Plusy
Sprawdzone i nowe mechaniki. Spektakularna technicznie. Stabilny kod sieciowy. Aż 32 postaci na start.
Minusy
Pod względem zawartości dla pojedynczego gracza można było zrobić więcej.