Kiedy Rockstar Games i Take-Two Interactive po raz pierwszy ogłosiły reedycję Red Dead Redemption, wszyscy byli zgodni co do jednego – że świetna gra spotkała się z niepotrzebnymi kontrowersjami. To jedna z najlepszych gier, jakie kiedykolwiek stworzono, nie tylko ze względu na otwarty świat, narrację i prezentację. Dbałość o szczegóły, przemyślane, ale pełne napięcia tempo oraz postacie, które są bardzo prawdziwe – wszystko to składa się na grę wideo będącą czymś więcej niż tylko sumą swoich części.
Taka gra zasługuje na solidną reedycję i nawet jeśli zamierzeniem było tylko wystawienie jej na nowe platformy, z pewnością wobec tego powinna być tańsza. Niemniej jednak, Red Dead Redemption to gra, której 13 lat temu wystawiłem ocenę 91/100 i niczego z niej nie żałuję.
Dla tych, którzy nie wiedzą, gra opowiada o Johnie Marstonie, łowcy nagród, który wjeżdża do New Austin – nie do końca z własnej woli – aby upolować niejakiego Billa Williamsona. Po postrzeleniu i pozostawieniu na śmierć zostaje uratowany przez Bonnie MacFarlane i odzyskuje siły na jej ranczu. Od tego momentu życie Marstona i otaczających go postaci stopniowo się otwiera… Choć na początku powściągliwy, Marston pokazuje różne odcienie swojego charakteru.
Poza świetnymi ujęciami czy prowadzeniem dialogów, również w stylu klasycznych westernów jest pełna godności powściągliwość, celowe wyrafinowanie przebiegu wydarzeń i rozmów. Nawet w ogniu walki i podczas losowych wypowiedzi ogólny ton wpasowuje się w klimat Dzikiego Zachodu. Podkreśla to także muzyka, niezależnie od tego, czy jest to spokojna atmosfera podczas biwakowania, czy ciężkie smyczki i szybkie rytmy podczas strzelaniny.
Nawet kilkanaście lat później widać tutaj ambicje i sposób, w jaki RDR położyło podwaliny pod przyszłe tytuły Rockstar. Świat jest ogromny i znakomicie stworzony, włączając w to system budowania reputacji. Jednak nie wszystko jest idealne. Walka, nawet w tamtym czasie, była bardzo podstawowa i opierała się raczej na automatycznym celowaniu i niepewnym systemie osłon. Kluczem było wyskoczenie z ukrycia i ostrzał do pierwszego wroga, na którego namierzyła się broń. Nie widzisz wroga? Nie ma to znaczenia – zaufaj celownikowi i pociągnij za spust.
Wiek widać także pod innymi względami, z niepewnymi animacjami i teksturami, szarpnięciami, kilkoma błędami (w tym nagle przestającymi reagować wrogami) i nie tylko. Na szczęście nie ma nic zakłócającego grę.
Oczywiście nikogo to nie zdziwi, gdyż reedycja jest tą samą wersją, co ta sprzed lat. Jedyne, czego można się spodziewać ze zmian, to takie ulepszenia jak ustawienie wielu znaczników na mapie lub więcej opcji dostępności,gdy przydałby się choćby alternatywny schemat sterowania podczas walki.
Grafika jest mniej postrzępiona, ale animacja została zablokowana na 30 fps. Zastosowano również filtrowanie anizotropowe, ale inne „ulepszenia” graficzne są tak niewielkie, że prawie niezauważalne, jeśli nie spojrzy się na nie równolegle z oryginalną wersją na PS3. Nie ma żadnych poprawek w modelach postaci, animacjach twarzy i środowiskach. Nawet interfejs użytkownika nie skaluje się choćby do 1080p.
Rockstar i Take-Two Interactive pobierają za grę aż 230 PLN, nie dostarczając nawet całej zawartości z Edycji Gry Roku. Dostępny jest natomiast dodatek Undead Nightmare.
Red Dead Redemption to fantastyczna gra, ale jej reedycja pozostawia wiele do życzenia. Oferuje jedną z najlepszych historii w grach, nie wspominając o dobrze zaprojektowanym otwartym świecie i niesamowitej muzyce. Nawet jednak, jeśli nostalgia zaślepia oczy, wypada dodać sobie ten tytuł do kolekcji dopiero w czasie odpowiedniej promocji.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Chociaż RDR to niesamowita gra, nie jest warta dzisiaj 230 PLN. Poczekaj na promocję.
Plusy
Wciąż doskonały tytuł z otwartym światem. Znakomita gra aktorów, tempo i dialogi tworzą niesamowitą narrację. Kierunek artystyczny. Ścieżka dźwiękowa.
Minusy
Sterowanie w trakcie strzelania. Prawie brak poprawek. Nieuczciwa wycena.