W Hi-Fi Rush słychać echa wielu znakomitych produkcji. Od beztroskiej świeżości Splatoon przez delikatność Carole & Tuesday, po styl Persony 5. To zresztą tylko niektóre z wpływów, które znaleźć można w grze akcji zaprojektowanej przez Tango Gameworks. Po latach spędzonych w niepokojącej atmosferze horroru – od The Evil Within po Ghostwire: Tokyo – programistom udało się w ubiegłym roku stworzyć oryginalne i zabawne dzieło, które wciąga gracza w rytmie rocka. Teraz gra trafiła również na platformę PlayStation.
Oryginalnie Hi-Fi Rush było wielką niespodzianką. Wydane z zaskoczenia na Xboxa, na przestrzeni roku okazało się być druzgocąco lepszą pozycją niż zapowiadane w tym czasie katastrofalne Redfall i bardzo rozczarowujące Forza Motorsport. Hybryda gry muzycznej i akcji obezwładniała swoją charyzmą. O co był ten cały szum?
Ze złamaną ręką i niepohamowaną pasją do rocka, młody Chai pojawia się u drzwi Vandelay. Wiodąca firma z branży zaawansowanych technologii w sektorze robotyki inauguruje nowy program, futurystyczny projekt Armstrong. Utalentowanym ludziom przemysłowy gigant obiecuje życie pełne sukcesów dzięki wszechstronnym robotycznym kończynom, gotowym zastąpić części ograniczonego i niedoskonałego ludzkiego ciała. Oferta zbyt kusząca, aby była prawdziwa? W rzeczywistości tak, o czym wkrótce przekona się Chai. Podczas procesu wszczepiania nowego robotycznego ramienia jego serce zostaje nieodwracalnie zespolone z przenośnym odtwarzaczem muzycznym. Kierownictwo firmy Vandelay postanawia zrobić wszystko, co konieczne, aby wyeliminować wadę produkcyjną. A że czerpie ono dużo z dzisiejszego korporacyjnego świata technologicznego, jasne jest, że Chai nie może liczyć na naprawę gwarancyjną i że w biurze dyrektorów został wydany na niego wyrok śmierci.
Chai może się jednak ratować, gdyż odkrył, że zdobył niezwykły wybór supermocy. Gdy jego robotyczne ramię przekształca się w gitarę elektryczną, zdolną do wyprowadzania niszczycielskich ataków, cały świat gry synchronizuje się z jego sercem i zaczyna poruszać w rytm wciągającej ścieżki dźwiękowej. Od zakładów produkcyjnych po korytarze działów marketingu i księgowości, urządzenia, pułapki i przeciwnicy działają w harmonii z bohaterem w przedstawieniu, które zachwyca wzrok i słuch.
Podczas desperackiej próby ucieczki z kampusu Vandelay, Chai spotyka 808, zabawnego robota-kota w towarzystwie młodej kobiety, która jest tajemnicza i zdeterminowana. Genialna Peppermint, przekonana, że za działalnością międzynarodowej korporacji technologicznej kryje się niebezpieczny spisek, oferuje Chaiowi swoją cenną pomoc w zamian za jego współpracę.
Od tego momentu nasza aspirująca gwiazda rocka będzie musiała przejść pięć działów Vandelay – od marketingu po księgowość. Ostatecznym celem jest Vale Vandelay, złowieszczy dyrektor generalny firmy.
Hi-Fi Rush wywołał u mnie więcej niż kilka uśmiechów dzięki zabawnym sztuczkom, które towarzyszyły mi od magnetycznego początku do przytłaczającego finału, w szeregu gagów i żartów.
Rytm stanowi centralny punkt akcji zaproponowanej przez Hi-Fi Rush. Jak już wspomniałem, wszystko w świecie gry porusza się wraz ze ścieżką dźwiękową, łącznie z naszym bohaterem. Dzięki doskonale responsywnemu systemowi walki, Chai stawia czoła hordom robotów za pomocą ciosów zadawanych gitarą. Jednak samo przeprowadzanie niespójnych ataków nie wystarczy, aby przejść dalej w przygodzie. Konieczne jest wpasowanie się w rytm panujący w świecie i wyprowadzanie ataków z odpowiednią częstotliwością. Może się to wydawać skomplikowane, ale zapewniam, że wszystko w Hi-Fi Rush jest intuicyjne i łatwo zrozumiałe.
Na wczesnych etapach Chai nauczy się opanowywać proste kombinacje lekkich i ciężkich ataków, ale droga do biura dyrektora generalnego jest długa i kręta oraz będzie wymagać ciągłych ulepszeń. Na szczęście dzięki sprzętom i narzędziom gromadzonym pomiędzy poziomami można nauczyć się bardziej skomplikowanych kombinacji i alternatywnych ataków specjalnych. W Hi-Fi Rush nawet uniki i parowania muszą być zsynchronizowane z muzyką, aby były skuteczne. Szkoda, że w pewnym momencie w zabawie brakuje pewnych urozmaiceń, choćby zmiany metrum. To byłaby wielka szansa dla gry, której całą tożsamością jest rytm.
W obliczu tych przeszkód młody człowiek będzie mógł liczyć na pomoc zróżnicowanej obsady drugoplanowych postaci, poczynając od wspomnianej już Peppermint. Dzięki dynamicznemu systemowi bohater może przywołać na pole bitwy sojusznika, który w ten sposób będzie mógł konkretnie przyczynić się do wspinaczki na szczyt korporacji.
Jeśli to wciąż nie wystarczy, dodaj wysoce inspirujące walki z bossami i dość wyrafinowany projekt poziomów. Nawet pod względem technicznym gra nie zawodzi – często szalone ruchy na ekranie nie dezorientują gracza, dzięki dobremu zarządzaniu kamerą i czytelnemu interfejsowi. Niezwykle inspirująca estetyka łączy w sobie współczesne amerykańskie komiksy o superbohaterach oraz styl z jaskrawymi kolorami. To prawdziwa radość dla oczu. Ścieżka dźwiękowa Hi-Fi Rush zawiera zarówno utwory oryginalne, jak i licencjonowane, w tym kawałki Nine Inch Nails, The Prodigy i The Black Keys.
Hi-Fi Rush zapewnia energetyzującą, płynną rozgrywkę. Jest przystępna i satysfakcjonująca. Wzruszająca narracja porusza tematy przyjaźni i lojalności, jednocześnie pokrywa kulturę korporacyjną niezrównanym dowcipem. W wersji na PS5 nie zabrakło oczywiście dotychczasowych łatek, ale i aktualizacji Wyzwania z automatu, która dodała dwa nowe tryby zabawy pozafabularnej, by móc śrubować swoje wyniki w arcade’owej zabawie. Kto by się spodziewał, że najlepszą grą Tango Gameworks stanie się ta spoza jej strefy komfortu!
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Rytmiczna, emocjonująca przejażdżka pełna oszałamiającej grafiki, uroczej obsady, fantastycznie zabawnej rozgrywki i zaskakująco sugestywnej narracji o przyjaźni i determinacji z dużą ilością stylu i uroku.
Plusy
Wizualna uczta. Dynamiczna, wciągająca mechanika rozgrywki. Świetna ścieżka dźwiękowa. Fajna historia i postaci. Wiele opcji dostępności.
Minusy
Brak różnorodności w późnej fazie gry. Część zawartości końcowej powinna być odblokowana na początku.