Kto by pomyślał, że jakikolwiek spór o Fortnite będzie rozgrywał się poza szkolnym podwórkiem lub serwerem na Discordzie? Gdy Apple zdecydowało się na usunięcie gry ze swojego sklepu z aplikacjami, Epic Games oficjalnie skierowało sprawę do sądu. Proces rozpoczął się w poniedziałek.
W trakcie mowy otwierającej pierwsze przesłuchanie, Epic Games podkreśliło, że sprawa sądowa nie została wytoczona jako próba uzyskania rekompensaty finansowej lub specjalnych przywilejów – jej celem jest zmiana sytuacji w App Store dla wszystkich innych deweloperów. Firma podkreśliła, że w sklepie z aplikacjami działają setki twórców, którzy nie zgadzają się z wysokością pobieranych opłat dystrybucyjnych, ale nie wszyscy mogą sobie pozwolić na kosztowne działania procesowe.
Jądrem konfliktu jest brak przejrzystości w podejmowaniu decyzji dotyczących App Store. Według Epic Games, na samym początku działalności Apple przekonywało deweloperów, że nie planuje zarabiania poprzez sklep z apkami. Sytuacja zmieniła się, gdy firma z Cupertino zauważyła potencjał leżący w mikrotransakcjach: zmieniła ona wtedy zdanie i sposób działania App Store. Deweloper Fortnite’a zarzucił także Apple brak możliwości instalowania aplikacji spoza sklepu, jak jest to możliwe na przykład w macOS. Epic Games nadmienia, że usunięcie gry ze sklepu odebrało dostęp do niej tysiącom graczy.
Apple broniło się przed zarzutami w ten sam sposób, co zwykle. W odpowiedzi na pytanie, dlaczego macOS umożliwia instalację zewnętrznych apek, a iOS nie, firma wskazała, że mobilny charakter tego drugiego systemu operacyjnego czyni z niego potencjalny cel ataków. Przedsiębiorstwo z Cupertino wskazuje także, że z uwagi na wieloplatformowy charakter Fortnite’a, spora część graczy mogła kontynuować rozgrywkę na innym urządzeniu. Jako potwierdzenie tej tezy, Apple zaprezentowało dane wskazujące, że gdy gra zniknęła z App Store, liczba użytkowników na innych platformach znacząco wzrosła.
Pierwszy dzień procesu Apple vs. Epic Games nie mógł oczywiście obejść się bez incydentów. Całość strumieniowana była w sieci na publicznym kanale, ale na początku obsługa techniczna zapomniała o wyciszeniu mikrofonów obserwujących gości. W praktyce oznaczało to, że proces rozpoczął się od okrzyków „uwolnić Fortnite!”, wznoszonych przez wzburzonych fanów gry. Przywrócenie kontroli nad transmisją zajęło ponad 20 minut.