Apple zakończyło rok 2020 mocnym akcentem. Konferencja „One More Thing” stała się okazją do zaprezentowania światu dwóch nowości: odświeżonego MacBooka Air i MacBooka Pro 13 cali. Niby nic w tym rewolucyjnego – w końcu nowe laptopy trafiają do sprzedaży corocznie – jednak w stylu przywodzącym na myśl nieodżałowanego Steve’a Jobsa, firma z Cupertino wprowadziła na rynek urządzenia z procesorem ARM. Układ M1 okazał się strzałem w dziesiątkę, a pracujące na nim ultrabooki – prawdziwym hitem.
Apple wstrzeliło się tym samym w panującą na rynku modę na wydajne komputery przenośne. Konkurencyjna nowa platforma Intel Evo powstała na bazie niegdysiejszego Projektu Athena, stając się inspiracją do stworzenia supermobilnych laptopów o mocy porównywalnej z większym i cięższym sprzętem.
W linii wykorzystującej procesory Core 11. generacji znajdziemy takie urządzenia jak HP Spectre x360, Dell XPS, Lenovo Yoga 9i oraz Acer Swift 5. Mają one szereg funkcji, o których nie ma mowy w MacBookach: formę 2-w-1 z dotykowym ekranem, logowanie na podczerwień oraz możliwość wyboru ekranu 4K. Dodatki te okażą się szczególnie przydatne dla osób pracujących z domu – dotykowy ekran z łatwością zastąpi tablet, oszczędzając nam dodatkowych wydatków, a wyższa rozdzielczość umożliwi zmieszczenie większej liczby okien w naszym obszarze pracy.
Dzięki procesorowi M1 nowy MacBook mógł stanąć w szranki z popularnymi konkurentami z Windowsem. Najlepiej widać to po linii Air, dotychczas projektowanej z myślą o „każualowych” użytkownikach – szybki, energooszczędny układ ARM uczynił z niej godną uwagi propozycję dla pracowników kreatywnych, zdalnie pracujących biznesmenów i fotografów. Na dodatek wydajniejszy procesor wcale nie podwyższył znacząco ceny komputera, co jest szczególnie istotne w obecnych, niepewnych finansowo czasach. Bez wątpienia zachęci to niektórych użytkowników do porzucenia Windowsa na rzecz macOS.
Mogłoby się wydawać, że w czasach zdominowanych przez pracę zdalną klienci nie będą zwracali uwagi na wagę i wymiary laptopa – w końcu i tak siedzimy z nim w domu. Okazało się, że jest inaczej: łatwiej zorganizować w domu miejsce pracy pod lekkie, niewielkie urządzenie, a możliwość swobodnego poruszania się między pomieszczeniami gwarantuje prywatność w sytuacjach, w których najbardziej jej potrzebujemy, na przykład, gdy kilku domowników musi jednocześnie wziąć udział w osobnych telekonferencjach.
Supermoce
MacBook Air M1 stał się poważną konkurencją dla przenośnych laptopów, które poprzednio rywalizowały z droższym, bardziej luksusowym MacBookiem Pro. Piłka jest teraz po stronie komputerów z Windowsem, które muszą dostosować się do nowej sytuacji rynkowej, o ile nie chcą wypaść z gry. Nie wątpimy, że to się stanie – z każdym nowym modelem zwiększa się popularność laptopów, wykorzystujących procesory ARM od Qualcomm, a Intel planuje wprowadzenie do swojej oferty hybrydowych układów, wyposażonych w wydajne i energooszczędne rdzenie.
Również komputery gamingowe z roku na rok przechodzą kuracje odchudzające; najnowsze laptopy pokroju Razer Blade Stealth nie odbiegają wymiarami od notebooków, dawniej uważanych za smukłe i przenośne. Pod tym względem prym wciąż wiodą klasyczne ultrabooki, niewiele większe od kartki papieru A4 i ważące poniżej półtora kilograma.
Smukła sylwetka
Ta doskonała lekkość nie obyła się jednak bez kilku wyrzeczeń. Owszem, urządzenia pokroju MacBooka Air czy Lenovo Yoga 9s bez problemu mieszczą się w damskiej torebce, ale zostało to okupione ich mocą. Ultrabooki, podobnie jak najpotężniejsze laptopy gamingowe, wciąż są słabsze od dedykowanych, stacjonarnych „stacji bojowych”.
Sytuacja ta powoli zaczyna się zmieniać: Intel, Apple i AMD od lat pracują nad stworzeniem jak najcieńszych i najmocniejszych procesorów oraz kart graficznych, dzięki którym ultramobilne laptopy zaczynają rywalizować z masywniejszymi urządzeniami z ekranami 15 i 17 cali, przynajmniej w pracy biurowej lub podczas edycji zdjęć.
Pewnych ograniczeń obejść się nie da – płynna gra w jakości 1440p czy arcywygodny montaż filmu 4K nadal nie jest możliwy, ponieważ dedykowane karty graficzne to rzadkość w świecie ultrabooków. Układy te są nie tylko masywne, ale ponadto generują sporo ciepła – jego efektywne odprowadzenie ze smukłej obudowy laptopa to poważne wyzwanie. Trzeba jednak przyznać, że zintegrowane karty graficzne stały się ostatnimi czasy naprawdę wydajne, dlatego powinny one wystarczyć do prostszych zastosowań artystycznych.
Procesor Apple M1 ma jeszcze jedną zaletę – w niewielkim komputerze typu MacBook Air generuje on tak mało ciepła, że sprzęt nie potrzebuje dedykowanych wentylatorów. Dzięki temu laptop pracuje cicho i zużywa mniej energii. Długi czas pracy na baterii to kolejna mocna strona ultrabooków. Dell XPS 13 na jednym ładowaniu pracuje nawet 14 godzin, a HP Spectre x360 z 13-calowym ekranem wytrzymuje do 16,5 godziny. Wspomniany już MacBook Air M1 obiecuje czas pracy akumulatora sięgający 18 godzin – jeszcze nigdy przenośny komputer od Apple nie pracował tak długo na jednym ładowaniu.
Wszystkie te udogodnienia mają swoją cenę, dla naszej wygody wyrażoną w złotówkach. Kwoty, jakie przyjdzie nam zapłacić za ultrabooka, są różne – Dell XPS 13 jest nieco tańszy od porównywalnego Lenovo ThinkPad X1 Carbon, ale droższy od Acera Swift (nawet takiego z ekranem dotykowym). Gdzieś w środku tej stawki znajduje się nowy MacBook Air, w podstawowej wersji sporo tańszy od propozycji Della. Niezależnie od wybranego modelu, musimy przygotować się na wydatek rzędu minimum 4,5-5 tysięcy złotych – taniej się po prostu nie da.
Jeśli dysponujemy podobnym lub większym budżetem, ultrabook może okazać się tym, czego szukamy. Niezła wydajność idzie tutaj w parze z lekką, przenośną formą, eleganckim designem i możliwościami, jakie otwiera przed nami wytrzymały akumulator.
Na co powinniśmy zwrócić uwagę podczas zakupów? Oprócz liczb i wyników testów benchmarkowych weźmy pod uwagę także wygodę pracy i osobiste preferencje. Dobrym przykładem będzie tutaj MacBook Air, z jego kusząco szybkim i wydajnym procesorem M1. Sprzęt działa na macOS, odmiennym od popularniejszego Windowsa. Jedni go kochają, inni nienawidzą: designerzy i filmowcy utrzymują jednak, że to najlepsze środowisko do pracy z programami Adobe.
Jeśli w pracy korzystamy z konkretnego oprogramowania, przed przesiadką na macOS/Windowsa należy się upewnić, że nowy system operacyjny posiada dlań wsparcie. Pamiętajmy, że niektóre programy (na przykład część narzędzi wchodzących w skład Creative Cloud) oferują odmienne funkcje na różnych platformach.
Nie dotykać!
Apple jeszcze nigdy nie wyposażyło swoich komputerów w ekrany dotykowe, jak również nie próbowało stworzyć urządzeń typu 2-w-1. Osoby zainteresowane tego typu komputerem powinny zatem zwrócić uwagę na laptopy z Windowsem.
Kolejnym ważnym aspektem jest klawiatura. Jeśli planujemy spędzić długie godziny na pisaniu, wygodne i precyzyjne klawisze to podstawa; przed zakupem warto sprawdzić, czy odpowiada nam ich nacisk, opór i długość skoku. Podobnie wygląda kwestia trackpada – w wielu sytuacjach nie będziemy mogli skorzystać z myszy, dlatego responsywny gładzik oszczędzi nam sporo nerwów.
Pozostaje jeszcze kwestia portów, zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym. Niektóre ultrabooki nie grzeszą zbyt dużą liczbą złącz: MacBook Air ma zaledwie dwa Thunderbolty, a XPS 13 i Spectre x360 13 dorzucają do tego czytnik kart microSD. Osoby korzystające z wielu akcesoriów, będą musiały zdecydować się na zakup huba USB/USB-C, który powinien rozwiązać ich problemy z niedostateczną liczbą portów.
Kupując lekkiego laptopa, powinniśmy dokładnie przejrzeć opcje konfiguracyjne. Wiele urządzeń pozwala wybrać nie tylko pojemność dysku i dostępny RAM, ale także ekran dotykowy 4K czy modem LTE. Dla niektórych użytkowników funkcje te będą całkowicie zbędne, a dla innych wręcz nieocenione. Skoro już wydajemy sporo kasy na komputer, warto zadbać o to, żeby jak najlepiej pasował on do naszych indywidualnych potrzeb.