Jeśli szukasz nowego smartfona, masz w czym wybierać – rynek pęka w szwach od designerskich, potężnych urządzeń, które natychmiast pokochasz. Nie wszystkie z nich zaliczają się jednak do tej najwyższej, flagowej półki: wydajne, rozsądnie wycenione „średniaki” zyskują coraz większą popularność.
Wynika to po części ze zmian, jakie zaszły na rynku telefonów. W 2015 roku flagowce były znacznie tańsze niż obecnie: ceny iPhone’a 6s rozpoczynały się od 3 200 PLN, a Samsung Galaxy S6 kosztował minimum 3 000 złotych. Możliwości telefonów zwiększały się z roku na rok, a wraz z nimi kwoty, jakich żądał producent. Dzisiaj za iPhone’a 13 zapłacimy od 4 200 PLN, a za Samsunga Galaxy S21 – 3 900 PLN. Podane tu ceny dotyczą jedynie wersji bazowych, a najdroższe modele potrafią kosztować sporo ponad 5 tysięcy złotych.
Wraz z tymi zmianami pojawiła się potrzeba wypełnienia rynkowej dziury, którą bardzo szybko wykorzystali niektórzy producenci: HTC, Huawei i Honor tak sprytnie weszli na rynek urządzeń ze średniej półki, że ich śladami poszło nawet Apple. Zaprezentowany w 2016 roku, iPhone SE był wyceniony na 1 900 PLN, co zachęciło wielu użytkowników do opuszczenia Androida i przejścia na iOS. Średnia półka zainteresowała także Samsunga: w 2015 roku Samsung Galaxy A3 kosztował 1 200 PLN, czyli o połowę mniej niż Samsung Galaxy Alpha.
W ciągu kilku następnych lat wykształcił się zresztą pewien wzorzec premier: najważniejsi producenci smartfonów prezentowali zarówno najnowocześniejsze flagowce, jak i te nieco tańsze, odświeżone wersje starszych urządzeń. Aby zaistnieć na rynku, nowe marki musiały poświęcić część zysków, by podbić serca użytkowników niedrogimi urządzeniami o specyfikacji porównywalnej z flagowcami.
Obecnie na rynku „średniaków” toczy się podobnie zażarta wojna o klienta, co na wyższej półce. Oprócz wymienionych wcześniej producentów, znajdziemy tu propozycje od starych ulubieńców z Nokii i Motoroli, poważnych marek pokroju Google czy relatywnych nowicjuszy z Xiaomi, Oppo, Realme oraz OnePlus. Wszyscy oni dwoją się i troją, by wypełnić rynek niekończącym się strumieniem nowych urządzeń, skierowanych do każdej możliwej grupy użytkowników.
Dla nas, klientów, to wspaniała wiadomość. Czasy, w których określenie „niedrogi” było synonimem „słabego”, są już dawno za nami – trzeba się postarać, by kupić naprawdę bezużyteczny telefon w przedziale do 2 tysięcy złotych. Wiele modeli ze średniej półki ma te same zalety co drogie flagowce, oraz technologie zaczerpnięte z poprzednich generacji topowych urządzeń.
W naszym zestawieniu zdecydowaliśmy się podać cenę samych telefonów bez opcji abonamentowych. Zakup u operatora wydaje się najtańszym sposobem na upolowanie smartfona z wyższej półki, ale warto pamiętać, że wraz z nim otrzymujemy umowę na świadczenie usług, która zwiąże nas z daną siecią na dwa (w skrajnych przypadkach nawet trzy) lata. Nasze rekomendacje pokazują, że za cenę wielokrotnie niższą od high-endowego modelu i abonamentu, możesz mieć telefon o specyfikacji i wydajności, która wystarczy ci na lata. Świat praktycznych smartfonów stoi przed tobą otworem!
Tajemnice niskiej ceny
Nie oszukujmy się – telefon za 2 000 PLN raczej nie będzie miał tych samych podzespołów co urządzenie za 4 lub 5 tysięcy. Aby utrzymać niską cenę smartfona i wciąż zanotować zysk, producent musi pójść na pewien kompromis. W każdym „średniaku” będzie miał on nieco inny wymiar, ale istnieje kilka obszarów, w których najczęściej zauważymy oszczędności.
Jednym z nich jest procesor: rzadko kiedy zdarza się, żeby niedrogi telefon był wyposażony w ten sam układ co flagowiec (wyjątkiem jest tutaj OnePlus Nord 2). Przykładowo, najnowszy iPhone SE otrzymał czip z iPhone’a 11, nie iPhone’a 13. Samsung A52 5G działa na Snapdragonie 750, podczas, gdy Samsung Galaxy S21 – na szybszym Snapdragonie 888 lub odpowiadającym mu mocą procesorze Exynos.
Marki oszczędzają także na jakości wykonania. Nie oznacza to, że niedrogie telefony rozpadną się po tygodniu użytkowania, ale ich obudowy przeważnie wykonane są z plastiku, a nie ze szkła lub metalu, zaś ich ekranów nie chroni warstwa najnowszego Gorilla Glass. Same wyświetlacze również mogą okazać się gorsze od tych, zastosowanych we flagowcach: iPhone SE otrzymał 4,7-calowy ekran IPS LCD, nieporównywalny z 5,4-calowym, OLED-em HDR z iPhone’a 13 mini.
Jeśli w materiałach promocyjnych telefonu nie ma mowy o aparacie, najprawdopodobniej oznacza to, że układ fotograficzny złożony będzie z nieco starszych „oczek”. Ostatnim ważnym aspektem jest akumulator i czas pracy na baterii: tańsze smartfony często są wyposażone w mniejsze ogniwa i mniej energooszczędne procesory.
Przed zakupem zastanów się, przez jak długi czas będziesz mógł korzystać z urządzenia, zanim to okaże się przestarzałe lub niebezpieczne w użytkowaniu. Dobrym przykładem jest kwestia systemu operacyjnego. Użytkownicy Apple mogą spać spokojnie: najnowsza wersja iOS trafiła na każdego iPhone’a od stareńkiego 6s wzwyż. Zupełnie inaczej wygląda to jednak w przypadku Androida. Producenci rokrocznie wypuszczają na rynek dziesiątki modeli, co uniemożliwia oferowanie wieloletniego wsparcia technicznego dla każdego telefonu.
Aktualizacja starszych wersji Androida to drogie i żmudne zadanie, dlatego większość marek oferuje maksymalnie ich trzy lata, czasami nawet mniej. Gdy okres ten dobiegnie końca, urządzenie dalej będzie pracować, ale bez nowych funkcji i łatek bezpieczeństwa, naprawiających odkryte w międzyczasie luki w systemie operacyjnym. Właśnie dlatego zawsze lepiej wybierać nowe urządzenia z Androidem, a nie używane – metaforyczny zegar odliczający czas do zakończenia wsparcia, startuje w momencie zakupu. Kolejną istotną kwestią jest także żywotność baterii, również malejąca w trakcie użytkowania.
Kiedy przeglądasz specyfikacje urządzeń, zastanów się, w jakim celu będziesz najczęściej wykorzystywał telefon. Wiemy, brzmi trywialnie, ale spójrz na to z nieco innej strony. Przykładowo, jeśli lubisz robić dużo zdjęć w wysokiej rozdzielczości albo często kręcisz filmy, pamięć wewnętrzna smartfona szybko się zapełni, więc powinieneś wybrać model z dodatkowymi gigabajtami „pod maską”, wsparciem dla karty microSD lub usługi chmurowej pokoju iCloud.
Każdy z nas ma pewne kwestie, w których nie chce iść na kompromis. Dla nas jest to czas pracy – wolimy urządzenie z mniejszym ekranem niż takie, którego ogromny wyświetlacz wyssie baterię w kilka godzin. Dla ciebie takim czynnikiem może być obecność optycznego zoomu, wydajność procesora czy nawet wodoodporność.
Miej oko na oczka
Różni użytkownicy mają różne wymagania w kwestii telefonu, ale urządzenie za około 2 000 PLN powinno oferować aparat o rozdzielczości minimum 20 Mp, wydajność porównywalną z flagowcami sprzed dwóch lat, ekran OLED i wsparcie dla 5G. No, chyba, że zdecydujesz się na smartfona Apple: iPhone’y skupiają się bardziej na jakości obrazu niż liczbie megapikseli, a iPhone SE działa jedynie na 4G.
Przed zakupem budżetowego telefonu, sprawdź jeszcze jedną rzecz: czy przez przypadek nie zostanie on wkrótce zastąpiony. Szczególnie dużo plotek towarzyszy propozycjom Apple i Samsunga: w momencie pisania tego artykułu, wydaje się bardzo prawdopodobne, że iPhone SE doczeka się niewielkiej aktualizacji w kwietniu 2022 roku, dodającej łączność 5G; Samsung Galaxy A52 5G ma natomiast otrzymać lepszy ekran i nową wersję kolorystyczną. Oznacza to, że aktualne modele mocno stanieją – dystrybutorzy będą chcieli pozbyć się ich z magazynów i zamówić nowe wersje.
Wydaje nam się, że na dobry telefon wystarczy obecnie wydać 2 000 – 2 200 PLN; poniżej granicy 1 500 PLN smartfony stają się nieco zbyt słabe dla większości użytkowników. Da się znaleźć wśród nich perełki – takiego Xiaomi Mi 10T Lite 5G możemy dostać za zaledwie 1 200 PLN – ale jego aplikacja fotograficzna jest do bólu powolna, cyfrowy zoom koszmarnie rozmyty, zaś cztery spośród pięciu aparatów robią rozczarowujące fotki. To niezły telefon dla poszukiwaczy okazji, ale lepiej dołożyć trochę kasy i wybrać model, który posłuży nam przez długie lata.