W styczniu w internecie pojawiła się darmowa wersja beta systemu Windows Seven. Przez kilka tygodni każdy internauta mógł ściągnąć i przetestować nowy system operacyjny Microsoft, który już za kilka miesięcy będzie instalowany fabrycznie na nowych komputerach. Czy nowy Windows wnosi coś nowego i czy pokona swoich poprzedników?{flv}windows7{/flv}
Microsoft nie ma łatwego zadania. Aktualny system operacyjny Windows Vista przełamał dobrą passę Microsoftu w dziedzinie systemów operacyjnych. Niegdyś każde kolejne wydanie Windows było ochoczo przyjmowane przez użytkowników komputerów PC. Każde z nich było lepsze od poprzednika i bardziej wyczekiwane. I natychmiast zdobywało popularność.
Ostatnim systemem spełniającym tę prawidłowość był Windows XP. Zapowiadany jako nowa jakość w porównaniu do Windowsa Me czy 2000. Nie zawiódł oczekiwań. Był pierwszym systemem operacyjnym, który skutecznie zmierzył się z wszechobecnym żartem o niebieskich ekranach Windows. Po licznych poprawkach stał się systemem stabilnym, choć wciąż dziurawym. Nowy interfejs i szereg nowych rozwiązań sprawiły, że Windows XP zaskarbił sobie serca użytkowników – tak w domach, jak i w firmach.
Spodobał się do tego stopnia, że… wydany kilka lat później Windows Vista nie zdołał pokonać legendy XP. Bo choć wydaje się, że lepsze po raz kolejny powinno pokonać dobre, to Vista – mówiąc wprost – nie okazał się wcale systemem lepszym. I to pomimo szumnych zapowiedzi.
Nowoczesny interfejs graficzny Aero został okupiony potężnym wzrostem wymagań sprzętowych. Ponadto użytkownicy w wielu aspektach musieli zmienić swoje przyzwyczajenia, by móc wygodnie korzystać z tego systemu. Vista miała też poważny problem ze sterownikami. Paradoksalnie dystrybucje Linuxa, które przez lata uchodziły za słabo wyposażone w sterowniki, w odniesieniu do wielu popularnych urządzeń zachowywały się przyjaźniej od Visty.
Microsoft musiał przyznać się do sromotnej porażki. Niedawno opublikowane badania donoszą, że z Visty korzysta jedynie 9% użytkowników Windows. Poprzednie edycje Windows zdobywały pozycję lidera z reguły w dwa lata od swojej premiery.
Producenci sprzętu komputerowego wręcz zmusili Microsoft do przedłużenia sprzedaży Windows XP, gdyż użytkownicy nadal chcieli go kupować. Microsoft musiał również – po raz pierwszy w historii – przedłużyć w odniesieniu do Windows XP okres wsparcia technicznego z 10 do 13 lat. Wreszcie nawet na konferencjach branżowych sami przedstawiciele Microsoft taktownie zamieniali temat problemów Visty w żart.
Tymczasem równo dwa lata po wydaniu Windows Vista, gigant z Redmond, amerykańskiego miasta w dolinie krzemowej, próbuje uskutecznić kolejny atak na rynek systemów operacyjnych. Przygotowuje się do wprowadzenia Windows Seven. Jak tym razem system zostanie przyjęty?
Przystępujemy do testów
Do testów wykorzystaliśmy publiczną wersję beta Windows Seven. Jest to wydanie 7000, pobrane z serwerów firmy Microsoft. Beta zainstalowana została na komputerze z procesorem Intel Pentium DualCore 1.73, wyposażonym w 1 GB pamięci operacyjnej RAM. Partycja przewidziana na instalację miała około 35 GB miejsca. Parametry procesora oraz pamięci RAM są tylko nieznacznie większe od deklarowanego przez Microsoft minimalnego środowiska operacyjnego dla Seven. To może rozczarowywać. Czytając minimalne wymagania systemowe Windows Seven wydaje się systemem zasobożernym.
Jednak praktyka jest inna – w internecie wielokrotnie publikowane były testy, gdzie Seven był uruchamiany na znacznie słabszych maszynach. Udało się między innymi doprowadzić do uruchomienia i bezproblemowej pracy systemu na komputerze z procesorem 700 MHz i 512 MB RAM, czyli o połowę mniejszych od wymaganych. Sprzęt sprawdzany był także na netbookach, czyli sprzęcie o niezbyt rozbudowanym środowisku sprzętowym.
Jedynym parametrem na który Seven ma naprawdę duży apetyt jest dysk twardy – po instalacji zajmuje minimum 16 GB.
Warto też dodać, że pomimo faktu, iż system był instalowany na laptopie, posiadał on wbudowane wszystkie niezbędne sterowniki. To postęp w stosunku do Windowsa XP, którego instalacja ze standardowej płyty potrafiła być drogą przez mękę z uwagi na konieczność wyszukiwania firmowych sterowników, nie zawsze publikowanych na stronach producentów.
Seven korzysta w tym zakresie z bazy sterowników przygotowanych dla Windows Vista, ale rozbudowanych o wiele kolejnych. Jest więc nieco dojrzalszy i nie popełnia ponownie błędów młodości Visty, kiedy to po premierze systemu brakowało podstawowych driverów. Nie jest jednak powiedziane, że Seven zna już wszystkie możliwe urządzenie. To pokaże dopiero praktyka.
Instalacja i pierwsze uruchomienie
Instalator przygotował środowisko pracy szybko i bezproblemowo. Zapytał jedynie o kilka podstawowych ustawień i pomógł przygotować partycję. Samo kopiowanie danych nastąpiło automatycznie, użytkownik nie miał wpływu na to co zostało zainstalowane na dysku. Proces instalacyjny na naszym sprzęcie trwał około 40 minut. Przy pierwszym uruchomieniu Seven poprosił o rejestrację online, do czego wymagane były klucze testerów wersji beta. Otrzymaliśmy je od Microsoft przy rejestracji.
Dla sprawdzenia stabilności świeżo uruchomionego systemu, zainstalowaliśmy zestaw podstawowych aplikacji, zaczynając od programu antywirusowego, poprzez pakiet OpenOffice, Gadu-Gadu, Skype, Mozillę Thunderbird , Firefoksa oraz zestaw innych przydatnych programów.
Jeśli ktoś chciałby pozostać przy fabrycznie zainstalowanej przeglądarce, to w ramach Windows Seven można testować długo wyczekiwanego Internet Explorera 8.
Trzeba przyznać, że pod względem funkcjonalności IE8 nieco już dojrzał, choć wciąż brakuje na przykład zaawansowanego mechanizmu wtyczek w stylu Firefoksa. Jedną z najciekawszych nowości w IE8 jest tryb „InPrivate Browsing”, czyli sposób na przeglądanie zasobów internetu bez pozostawiania śladu w historii. Nie wiadomo na razie jak prezentować się będzie poziom bezpieczeństwa IE8, można się jednak spodziewać, że wciąż raczej słabo.
Co ważne, zainstalowane aplikacje na Windows Seven działały stabilnie. Przezornie jednak w przypadku pakietów antywirusowych używaliśmy specjalnej wersji dostarczonej przez producenta wybranego przez nas programu, dedykowanej dla Windows Seven. Ciężko powiedzieć czy standardowa wersja działałaby równie bezproblemowo. Być może również część innych aplikacji będzie wymagała specjalnej wersji dla Windows Seven, my jednak póki co się z jakimikolwiek problemami nie spotkaliśmy.
Windows od nowa
Czas przejść do meritum, czyli tego jak działa Seven. W jednym z zachodnich portali internetowych pojawił się artykuł, którego autor stawia tezę, że każdy kto kocha Windows XP, znienawidzi nowy system. Jest w tym jednak wiele przekory. Owa nienawiść nie ma wynikać z faktu, że spotykamy w nim rozwiązania gorsze. Nie! To co irytuje to obiektywnie usprawnienia, które jednak wymagają od użytkownika zmiany przyzwyczajeń.
I tak jest naprawdę. Już od pierwszych chwil pracy z systemem można odnieść wrażenie, że pracuje się z czymś innym. Niby dobrze znanym, a jednak innym. Czy to na pewno wciąż Windows? Pytanie jest zasadne, bowiem system wydaje się czerpać inspiracje zarówno z poprzednich Windows, jak i z Linuxa Ubuntu oraz MacOS X.
Spójrzcie na prezentowany filmik oraz zdjęcia. Interfejs prezentuje się naprawdę fajnie. Płynne przejścia, wiele przezroczystości, pokaz slajdów zamiast statycznej tapety na pulpicie (tę opcję można wyłączyć), to tylko część z możliwości nowej odsłony silnika graficznego Aero.
Jednak to co w Viście w przypadku silnika graficznego stanowiło problem – wysokie obciążenia sprzętowe, w Seven już nim nie jest. Interfejs działa bardzo szybko i płynnie. Microsoft twierdzi, że to dzięki zastosowaniu daleko idących optymalizacji Aero pod bezpośrednią współpracę z procesorem i kartą graficzną.
Nowy pasek zadań oraz menu Start
Kompletnej reorganizacji uległ pasek zadań. Jego nowa odsłona wydaje się interesująca, choć wymaga zmiany przyzwyczajeń. Dotychczas występujące osobno lista otwartych okien oraz strefa podręcznych aplikacji zostały zintegrowane – zapisane w podręcznym menu aplikacje okupują domyślnie lewą część paska zadań, a te nowo uruchamiane są po ich prawej stronie.
Przy okazji czeka nas niespodzianka, bowiem zamiast listy aplikacji mamy ikonki – duże i kwadratowe. Stosowane jest standardowo grupowanie zadań, jednak rozwiązane w ciekawy sposób, czyli z podglądem zawartości otwartych okien. To znacznie ułatwia nawigowanie po otwartych aplikacjach. Zmiany przyzwyczajeń wymaga również lokalizacja ikonki odsłaniającej pulpit – w tej chwili znajduje się ona po prawej stronie, obok zegara. I nie przypomina już ikonki.
Zaglądamy do menu Start. Tu spotkamy raczej ewolucję, niż rewolucję. Menu ma podobny sposób organizacji do wersji znanej z Windows XP i rozwijanej w Viście. Z jednym wyjątkiem. Nie ma opcji „Uruchom”! Zamiast niej w dolnej części znajduje się opcja wyszukiwania. Przejęła ona i rozszerzyła możliwości „Uruchom”. W opcji tej można wpisywać komendy systemowe starym sposobem, tak jak w poprzednich wersjach narzędzia. Jest też dostępny drugi tryb – wpisanie jakiekolwiek słowa sprawi, że stanie się ono przedmiotem wyszukiwania zasobów systemowych – od aplikacji po pliki. To wygodne rozwiązanie.
Personalizacja wyglądu
Windows Seven można w szerokim zakresie personalizować, dostosowując wygląd systemu, pulpitu, wydajność, funkcje oraz zachowania. Na naszym filmiku prezentujemy jak przedstawia się możliwość dostosowania do swoich potrzeb pulpitu. Modyfikowany jest główny motyw systemowy, a w ustawieniach pokazu slajdów pulpitu ustawiamy zdjęcia do pokazu, częstotliwość zmiany zdjęć oraz tryb wyświetlania. Zmianie uległ również kolor paska systemowego.
Co ważne, wszystkie edytowane zmiany widzimy „na bieżąco”, bez konieczności każdorazowego akceptowania ustawień. To ułatwia dobór właściwych parametrów.
W dalszej części filmiku do pulpitu dodany został prosty gadżet. Jeśli chodzi o tę funkcję to podobnie jak w Windows Vista, dodatkowe gadżety systemowe można ściągać z internetu. Pozwoli to na dodawanie gadżetów różnego rodzaju i o różnym zastosowaniu, tworzonych przez pasjonatów, firmy i serwisy internetowe. Gadżety można wstawiać w dowolne miejsce pulpitu.
Przegląd pozostałych nowości
Wiele spośród zaimplementowanych w Windows Seven nowości nie jest widoczna gołym okiem. Część docenimy tylko na niektórych urządzeniach. Tak jest na przykład z wbudowaną obsługą ekranów dotykowych. Windows Seven natywnie wspiera urządzenia tego typu – można łatwo otwierać nowe okna „klikając” palcami, a także stosować pewne gesty, jak choćby popularny z iPhone gest przesuwania dwóch palców służący do zmiany rozmiaru okna. Cieszyć się będą także programiści. Standardowo zainstalowany w Seven framework .net w wersji 3.5 daje programistom możliwość łatwej implementacji ekranów dotykowych.
Wielu użytkownikom przyda się wbudowana funkcja obsługi szyfrowania przenośnych pamięci USB. To tryb, który będzie w stanie odczytać dane z pendrive dopiero po podaniu hasła. Po odłączeniu urządzenia od komputera jego zawartość jest bezużyteczna dla osób postronnych. Jeśli pendrive zginie, to odczytanie jego zawartości będzie poważnie utrudnione. To bardzo istotna funkcja z punktu widzenia bezpieczeństwa danych.
Moje dokumenty zamienione zostały w tak zwaną „Bibliotekę”. Wydaje się jednak, że jest to zmiana czysto kosmetyczna – po prostu inaczej nazywa się folder. Microsoft zapowiada co prawda, że dzięki temu wszystkie aplikacje będą mogły korzystać z zasobów użytkownika zgromadzonych w jednym miejscu, jednak czy tak będzie w rzeczywistości, pokaże dopiero praktyka.
W części aplikacji dołączonych do Windows, takich jak Paint czy systemowy WordPad, znajdziemy też nowy sposób organizacji górnego menu, zaczerpnięty z MS Office 2007. Mowa o menu panelowym, w którym poszczególne opcje zostały pogrupowane w zakładkach u góry okna. Rozwiązanie to łączy funkcje wcześniejszego menu głównego oraz narzędziowego. Taka organizacja pracy wymaga radykalnej zmiany przyzwyczajeń, ale gdy uda się ją okiełznać to nowe menu wydaje się bardziej ergonomiczne.
Czy Seven zagrozi XP?
Pokusimy się o stwierdzenie, że tak właśnie się stanie. Seven prezentuje się jako bardziej dopracowany system operacyjny od swojego poprzednika – Windows Vista. Nowy interfejs, choć wymaga wymazania dawnych przyzwyczajeń, może się podobać. Ograniczenie zasobożerności nowego silnika graficznego, a zarazem ewolucja sprzętu w ostatnich latach sprawiają, że instalacja Seven nie wiąże się już z niepotrzebną stratą mocy procesora.
Z całą pewnością jednak Windows Seven zużyje więcej RAM-u i więcej zasobów procesora niż XP. Użytkownicy ocenią czy są to różnice do zaakceptowania. Nam wydaje się, że tak.
Windows Seven zapowiada się także jako najlepszy system z rodziny Windows dla netbooków. Microsoft wkrótce wstrzyma sprzedaż XP, a Vista jest zbyt wymagająca sprzętowo dla tych urządzeń.
Nie można jednak przeceniać istotności nowatorskich rozwiązań zastosowanych w Seven. Nowy interfejs graficzny szybko po instalacji systemu się opatrzy i nie będzie już odgrywać tak istotnego znaczenia w ocenie Windows Seven. Pozostałe nowe funkcje owszem, ułatwiają pracę z systemem, jednak nawet pozbawiony ich Windows XP wydaje się dojrzałym i wygodnym narzędziem do pracy.
Przewagę Seven upatrujemy więc w polityce Microsoft. W tym roku wygasa główne wsparcie dla Windows XP, co oznacza, że nie będą wydawane kolejne aktualizacje Service Pack i developerzy systemu ograniczą się wyłącznie do wydawania poprawek bezpieczeństwa. Za kilka miesięcy Windows XP zniknie ze sklepowych półek, nie będzie go można już w łatwy sposób zdobyć. Ten system jest skazany na stopniową marginalizację.
Wiele wskazuje na to, że to co Microsoftowi nie udało się przy Vista, tutaj się powiedzie. Vista był bowiem systemem niedopracowanym. Windows Seven wydaje się nie popełniać tego błędu. Ale nie można zapominać, że nowy produkt Microsoft coraz bardziej musi uważać na atak ze strony niektórych dystrybucji Linuxa, zwłaszcza Ubuntu. Tym bardziej, że zmiana przyzwyczajeń z Windows XP na Windows Seven nie musi być wcale większa od zmiany przyzwyczajeń na nowoczesne i przyjazne dystrybucje Linuxa.
Oczywiście sama dyskusja o wyższości Linuxa nad Windows to jak dyskusja nad wyższością Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Tę kwestię pozostawimy więc nierozwiązaną.