Być może znacie tę historię, ale trzeba prześledzić pewne wydarzenia, aby zdać sobie sprawę z obecnego położenia serii Call of Duty. Rok 2003, franczyza wkracza na wojenną ścieżkę i szturmuje pole pod kontrolą Medal of Honor, króla historycznych gier FPS z pierwszej dekady XXI wieku. Szybko wygrywa wezwanie do służby, przejmuje panowanie i dystansuje swoich przeciwników. W roku 2007 Infinity Ward daje nam Call of Duty 4: Modern Warfare. Pomnikowy już FPS, po którym poznaliśmy także kultowe Modern Warfare 2 czy nawet Black Ops.
Licencja staje się nie do zatrzymania i od tego czasu podąża w szalonym tempie jednego odcinka rocznie, dystansując pod względem popularności Battlefielda. Jednak nawet jeśli przez kolejne lata gry sprzedają się dobrze, wydaje się, że nie ma już serca i emocji, ani po stronie graczy, ani twórców. Najlepszym na to dowodem jest Call of Duty: Vanguard, ale nawet Call of Duty: Modern Warfare III. Zmiany są ryzykowne, ale stagnacja jeszcze bardziej, gdy jesteś kimś z Microsoftu i wiesz, że twoja firma zapłaciła za przejęcie Activision Blizzard 75,5 miliarda dolarów.
W Call of Duty: Black Ops 6 chodzi o zupełnie nową i wyimaginowaną fabułę, godną wysokiej klasy thrillera szpiegowskiego, na tle znaczących wydarzeń historycznych i wojskowych, które niestety są aż nazbyt realne. Treyarch zawsze wiedział, jak zachować równowagę w kwestiach fabularnych, znacznie lepiej niż ich koledzy z Infinity Ward, którzy zbyt często uciekają się do stereotypu idealnego amerykańskiego żołnierza. W Black Ops 6 wszyscy są brudni, nawet jeśli niektórzy starają się zapobiec wielkiemu dramatowi. Treyarchowi udało się nadać charakter, treść, a nawet pewien kontrast swoim postaciom.
Ogólnie cała konstrukcja kampanii jest zaskakująca w dobrym tego słowa znaczeniu. Studio nie zapomina o istocie serii Call of Duty i oczywiście nie brakuje uderzających sekwencji, nieokiełznanej akcji i inscenizacji godnej prawdziwego blockbustera. Ale fajnie, że Call of Duty próbuje czegoś nowego. Przykładowo mamy możliwość ulepszenia kwatery głównej, którą odwiedzamy pomiędzy misjami. To także tutaj możemy wydawać pieniądze, aby ulepszyć możliwości bojowe i sprzęt.
Kampania trzyma w napięciu przez osiem godzin, oferując solidną różnorodność przez cały czas trwania, w tym nawet sekwencję szpiegowską à la Hitman czy moment zabarwiony horrorem. To odświeżenie, którego potrzebowała franczyza.
Poza tym Black Ops 6 to zarówno logiczna ewolucja, mała rewolucja, jak i przede wszystkim powrót do samej istoty szybkiego FPS-a. Nowe elementy sterowania umożliwiają szybkie poruszanie się, takie jak sprint lub ślizg, we wszystkich kierunkach i bez utraty mobilności. Można także nurkować, leżeć na plecach na ziemi, szybko obracać się w pozycji leżącej, uprawiać niezwykle płynnie parkour – to uczucie całkowitej wolności, której w takim wymiarze nie było nigdy.
Dodajmy do tego kilka ciekawych detali, jak np. możliwość automatycznego pokonywania przeszkód czy fakt, że nasz żołnierz automatycznie wychyla się za rogiem. Dzięki tym głównym dodatkom rozgrywka zmienia się niemal całkowicie. Tak, zasadniczo biegamy, strzelamy. To strzelanka, to Call of Duty. Ale ten wszechruch wnosi powiew świeżego powietrza, który robi wiele dobrego, a przede wszystkim pozwala skupić się na tym, co najważniejsze: strzelaniu. Co więcej, jeśli chodzi o wrażenia z niego, Call of Duty: Black Ops 6 radzi sobie doskonale.
Tam, gdzie Cold War było rozczarowujące, szósty odcinek oferuje skuteczną, niemal instynktowną strzelaninę. Wyraźnie czuje się siłę broni, jej wagę, ale także ulepszenia. Konstrukcja dźwiękowa jest również bardzo dobra. Uzbrojenie ma metaliczny trzask, którego bardzo brakowało w niektórych poprzednich odsłonach. Naprawdę masz wrażenie, jakbyś trzymał broń plującą ołowiem, a nie kulkami do paintballa. Arsenał, jak to często bywa, jest bogaty i obejmuje ponad dwadzieścia rodzajów broni podzielonych na kilka kategorii.
Tryb wieloosobowy w Black Ops 6, będący esencją Call of Duty, prezentuje się jak na razie bardzo dobrze. Rusznikarz (warsztat ulepszania broni) został uproszczony, podobnie jak cały interfejs. Gadżety i akcesoria są liczne, ich odblokowywanie jest klarowne (nawet jeśli zdobywanie XP trwa nieco dłużej niż przeciętnie), a strategie gry liczne. Różnorodność sprawia, że każdy profil gracza znajdzie to, czego szuka.
Nadal pojawiają się pewne bugi, jak spawnowanie zbyt blisko przeciwników, ale są to elementy, które powinny być naprawione w najbliższym czasie.
Map jest wiele, a ścieżek na nich bardzo dużo. Nie obchodzi nas, czy gracz może rozbić namiot ze swoją snajperką w oknie, ponieważ będzie co najmniej pięć sposobów na wyeliminowanie lub uniknięcie go. Jedynym minusem jest to, że czasami cierpią na brak czytelności ze względu na bardzo dużą liczbę szczegółów na ekranie. Bo tak, jeszcze o tym nie wspominałem, ale Call of Duty: Black Ops 6 jest piękne i dobrze wykonane.
W kampanii, trybie wieloosobowym, a nawet w zombie, Black Ops 6 robi wrażenie. Będę narzekał, że animacje twarzy nie są całkiem naturalne w trakcie niektórych rozmów, ale to w zasadzie wszystko, co mogę skrytykować. Efekty świetlne są niezwykle szczegółowe. Należy również pamiętać, że projekt dźwiękowy jest wysokiej jakości, doskonale opanowany. Ogólna atmosfera jest naprawdę bardzo wciągająca, zarówno w trybie solo, jak i w trybie wieloosobowym. Swoich przeciwników słyszymy dobrze, ale niezbyt mocno, a z drugiej strony odgłosy kroków mogą zostać stłumione przez dźwięki otoczenia (trzaskanie ognia, eksplozje, strzelaninę).
I wreszcie tryb Zombie, którego w nowym roczniku nie sposób pominąć, jako że jest to teraz roguelite. Każda gra jest wyjątkowa i po śmierci zaczniemy od początku, mając jedynie powód do rozpaczy. Jednak w trakcie naszych gier zdobywamy doświadczenie, które pomoże nam w pewien sposób kontynuować „badania”. Te przed każdą grą ulepszają zasoby, które można znaleźć w grze, sprawiając, że będziemy bardziej skuteczni i poczynimy potrzebny progres w kolejnej próbie.
Kiedy połączysz wszystkie te elementy ze sobą, trudno być wybrednym. Bez urazy dla krytyków, którzy strzelają do serii od razu, nie poświęcając czasu, aby dać jej teraz szansę, Call of Duty: Black Ops 6 to najlepsza odsłona od 2019 roku. Warto wrócić przy jej okazji do serii lub zacząć swoją przygodę, choć tradycyjnie już niestety granie wyłącznie solo nie wystarczy do umotywowania zakupu gry.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Niewiarygodne, ale prawdziwe – Call of Duty: Black Ops 6 odnosi sukces tam, gdzie przez lata franczyza zawodziła.
Plusy
Wysoka jakość kampanii. Szczegółowość grafiki. Hojny tryb wieloosobowy. Tryb Zombie. Nowe ruchy.
Minusy
Kampania wciąż tylko przystawką do gry online za wysoką cenę. Czasami animacje twarzy. Trochę bugów na moment po premierze.