Doszukiwanie się dużych błędów w Renault Austral przypomina szukanie igły w pokoju studenta. Pełnowymiarowy SUV zwiększa ilość miejsca i dodaje nowe technologie, pokazując, czym naprawdę jest ten model. Czy jednak to świeże wzmocnienie z krainy croissantów naprawdę jest takie dobre?
Renault od kilku lat trzyma się swojego charakterystycznego stylu, który rozpoczął się od awangardowych linii świateł przypominających kły i francuskie wąsy. W przedniej części ponownie dominują diodowe światła do jazdy dziennej przypominające szable. W przeciwieństwie do DS, Peugeota i Citroëna, Renault nie lubił większych ekstrawagancji, dlatego porzucił artystyczny styl projektowania i zabrał się do dopracowywania tego, co zaczął.
I myślę, że Austral jest najlepszym dotychczasowym dziełem marki. Kiedy spojrzysz na przód, z pewnością przyciągnie cię niezwykła maska i osłona chłodnicy pod nią, przeprojektowane logo złożone z linii oraz typowe światła do jazdy dziennej, przywodzące na myśl małe mamucie kły. Jest to zdecydowanie styl charakterystyczny, nawet jeśli nie bardzo wyrazisty.
Projektanci postanowili zrezygnować z tylnego wąsa i zamiast tego wprowadzili proste linie zakończone zaokrągloną linią. Nowoczesne i przyjemne rozwiązanie, dodatkowo uzupełnione animowanym kierunkowskazem. Linie boczne mają kilka aerodynamicznych listew, ale poza tym odzwierciedlają konwencjonalny styl.
Umiarkowany projekt nadwozia znajduje odbicie również w kabinie, zwłaszcza w miejscu pracy kierowcy. Jest ona zorientowana na niego i reprezentowana przez trzy podstawowe elementy – deskę rozdzielczą, kierownicę i system informacyjny.
Zapomnij o klasycznych zegarach i powitaj cyfrową deskę rozdzielczą. Nie spodziewaj się jednak graficznych rewelacji, raczej umiarkowanej nowoczesności dopracowanej przez ambientowe podświetlenie, zmieniające kolory w zależności od pory dnia.
Kolejny rozdział to niestandardowy kształt kierownicy, bardziej przypominający zaokrąglony sześcian. Do jej przyczepności i wielkości trzeba się przyzwyczajać przez jakiś czas, ale nie doszedłem do wniosku, że mniejsza będzie lepiej pasowała do auta.
Dźwignie sterujące to jednak swego rodzaju misz-masz, bo oprócz tradycyjnej pary znajdziemy tu także manetkę i drugą do sterowania dźwiękiem. A ponieważ manetka znajduje się stosunkowo blisko prawego drążka, nie raz zdarzyło mi się uruchomić wycieraczki zamiast wrzucić bieg do przodu/wsteczny.
System informacyjny nowego Australa postawił na nowoczesny interfejs motoryzacyjny Android oraz współpracę z Google. Rezultatem jest zwinny interfejs oprogramowania, wyraźnie regulowane funkcje, a zwłaszcza zintegrowane mapy Google. W połączeniu ze stałym połączeniem online otrzymujemy aktualne dane o ruchu drogowym, wyszukiwania, zapisane trasy i praktycznie wszystko, z czym zwykle masz do czynienia, korzystając z telefonu w ramach aplikacji map.
Cieszy praktyczny, dzielony, drugi rząd siedzeń, a pojemność bagażnika można napompować do przyzwoitych 575 litrów.
Pod względem wizualnym i użytecznym Austral otrzymuje pozytywne oceny, więc byłoby rozczarowujące, gdyby jazda była mało przyjemna. Bez obaw, tak nie jest, choć znalazłem małe „ale”.
W trosce o urodę dzisiejsze nowoczesne samochody są wyposażone w coraz to niższe opony, czasami wpływające negatywnie na komfort, jednak nie zauważyłem tego w Australu. Nawet na 20-calowych felgach aluminiowych Daytona w egzemplarzu testowym, samochód nie skacze po drodze, a jego podwozie nie stuka.
Pewne kontrowersje może budzić jednak wbudowana jednostka napędowa, którą w testowym egzemplarzu był 3-cylindrowy, turbodoładowany, 12-woltowy silnik typu mild hybrid o mocy 158 KM i momencie obrotowym 270 Nm, przekazywany przez przekładnię CVT na przednie koła.
Wielu zapewne pomyśli w tym miejscu o małej pojemności skokowej (1,3 l), większej masie eksploatacyjnej (1 539-1 621 kg) i wykrzykniku w postaci CVT, co zwykle oznacza utratę mocy. Silnik wystarcza jednak zarówno do normalnej podróży, jak i na autostrady.
Problem pojawia się dopiero przy wyprzedzaniu, kiedy Australijczyk dość żwawo wystrzeliwuje do przodu, ale potem szybko traci oddech. Wynika to zarówno z małego silnika, jak i skrzyni biegów. Nadal jest to wariator CVT, choć dostrojony w taki sposób, że laik nie zauważy, że zmiana biegów nie jest zapewniona przez konwencjonalny automat. Inżynierowie Renault po prostu o to zadbali i to czuć.
Ustawienia jazdy również będą miały wpływ na spalanie, które według WLTP powinno wynosić łącznie 6,2-6,5 litra na 100 km. Na oponach letnich i przy dużym udziale autostrady wyciągnąłem 6,5 litra, co uważam za przyzwoity, wręcz zaskakujący wynik. Po CVT spodziewałem się znacznie większego apetytu na paliwo, jak na przykład w wybranych europejskich modelach Subaru.
Renault Austral jako całość łączy w sobie szereg bardzo dobrych atrybutów, począwszy od designu, ergonomii kabiny czy systemu informacyjnego, a skończywszy na komforcie, właściwościach jezdnych i ekonomicznym silniku odpowiednim do różnych zastosowań.
Cena startowa Australa to 135 900 PLN, jednak wtedy otrzymuje się wersję 140-konną w manualu. Przygoda z testową, najwyższą wersją, to już zakup o 45 tysięcy złotych większy. Propozycja Renault jest jednak warta swojej ceny. A jeśli w modelu nie szukacie francuskiej Bawarii ani niedoszłego Volvo, to patrzycie na ciekawą maszynę, która z łatwością staje w szranki z rodzimą konkurencję Stellantisa, a nawet kilkoma popularnymi bestsellerami z koncernu Volkswagena.
Specyfikacja
- CENA 180 900 PLN
- PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 175 km/h
- 0-100 KM/H 9,7 sekundy
- SILNIK 1.3 TCe mild hybrid
- MOC 160 KM
- MAKSYMALNY MOMENT OBROTOWY 270 Nm
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Austral jest znacznie lepszy niż stary Kadjar oparty na Qashqaiu, którego zastępuje. Lepiej się prowadzi, jest bardziej wyrazisty w środku i bardziej stylowy na zewnątrz.
Plusy
Wnętrze dużym krokiem naprzód w stosunku do Kadjara. Hybryda pokonuje kluczowych rywali pod względem wydajności.
Minusy
Branding Alpine nie czyni go sportowym. Skrzynia biegów nie lubi pośpiechu.