Pamiętacie, jak jeszcze kilka lat temu przypadkowe umoczenie gadżetu w wodzie, wiązało się ze stanem przedzawałowym i gorączkowymi poszukiwaniami torebki z ryżem, w której umieszczało się urządzenie i czekało na cud? Jak to ze wszystkimi tego typu rozwiązaniami, czasami działało ono wzorowo, a czasami w ogóle, pozostawiając nas z gorzką koniecznością zakupu nowego sprzętu (i posprzątania ryżu). Na szczęście te czasy są już za nami, a coraz więcej gadżetów otrzymuje wodoodporność w standardzie. Czy jednak na pewno można korzystać z nich w wannie, na basenie czy podczas nurkowania? Sprawdzimy to w naszym – hehe – dogłębnym teście.
UŚPIONY W GŁĘBINACH
Aby dowiedzieć się, jak odporny na zamoczenie jest twój gadżet, sprawdź klasę IP – producenci najczęściej podają ją w specyfikacji. Określa ona, jak długo dane urządzenie może pozostawać pod wodą i na jaką głębokość można je zanurzyć. Dziś testom poddamy kilka dobrze znanych gadżetów. Metodyka badań opiera się o wykorzystanie specjalistycznego sprzętu, określanego w pewnych kręgach naukowych jako „akwarium”. Zostało one wypełnione zimną wodą, co w połączeniu z panującym na zewnątrz chłodem (test został przeprowadzony w warunkach polowych), nie zachęca do eksperymentowania.
Przypadkowe upuszczenie telefonu do toalety to jeden z najczęstszych wypadków z udziałem gadżetów. Spójrzmy na Google Pixela 3 XL z 6,3-calowym ekranem OLED i ochroną ze szkła Gorilla Glass 5. Tak duży sprzęt może łatwo wypaść z dłoni, ale raczej nie chciałbyś utopić prawie pięciu tysięcy złotych w przysłowiowym klozecie, nie? Telefon spełnia normę wodoodporności IP68, co oznacza, że powinien wytrzymać 30 minut na głębokości do 1,5 metra. Przed wrzuceniem telefonu do akwarium, sprawdziliśmy, czy na pewno działa poprawnie – otworzyliśmy kilka apek, zrobiliśmy parę zdjęć. Wszystko działało bez problemu, ale czy tak samo będzie po półgodzinnej kąpieli?
Smartfon ląduje w wodzie, a my nastawiamy alarm. Po 30 minutach obwieszcza on konieczność wyciągnięcia urządzenia. Na szczęście pierwszy test przebiegł bez ofiar: po wytarciu Pixel 3 odblokowuje się od razu za pomocą rozpoznawania twarzy i jest gotów do wykonywania kolejnych zdjęć. Imponujące.
DOBRZE UMYTE JABŁKO
Na drugi ogień (wodę?) idzie Apple Watch Series 4. Zegarek został po brzegi wypełniony czujnikami i monitorami mierzącymi pracę serca, aktywność fizyczną i upadki. Czwarta generacja Apple Watch jest odporna na zanurzenie do 50 metrów, więc można spokojnie zabrać urządzenie na basen lub żagle. Kilkukrotne zanurzenie w akwarium nie zrobiło na smartwatchu żadnego wrażenia, podobnie jak wycieczka na basen i bieg w deszczu. W ogóle łatwo zapomnieć o jego istnieniu – lekkość i bezawaryjność zegarka to jego atuty.
TONY W TONI
Jeśli pływanie jest twoim ulubionym sposobem treningu, warto zainwestować w gadżety, które ci je uprzyjemnią. Sportowe słuchawki JBL Endurance DIVE wyposażone są we wbudowaną pamięć 1 GB, która pomieści ponad 200 utworów. Wodoszczelność w klasie IPX7 pozwala na bezpieczne zanurzanie ich do głębokości 1 metra. Dzięki stabilnym i miękkim haczykom PowerHook, Endurance DIVE nie wyślizgują się z uszu podczas intensywnego treningu. To doskonałe rozwiązanie – na basenie chcemy poprawiać wyniki, a nie słuchawki w uszach. Ponadto brzmią one po prostu dobrze, więc sprawdzą się nie tylko w trakcie ćwiczeń.
Wodoodporne głośniki Bluetooth to jeden z najpopularniejszych trendów ostatnich lat. JBL Charge 4 wydaje się wręcz stworzony do naszego testu – potężny akumulator, mocno basowy dźwięk i możliwość sparowania kilku głośników w jeden zgodnie działający system audio za pomocą funkcji JBL Connect+ zostały opakowane w wytrzymałą (i czadowo wyglądającą) obudowę o klasie wodoszczelności IPX7. Oznacza to, że półgodzinne zanurzenie na głębokości do jednego metra nie powinno wyrządzić mu krzywdy.
Odpalamy imprezową playlistę i umieszczamy głośnik na dnie akwarium. Jego brzmienie jest przytłumione przez warstwę szkła, ale nie szkodzi – ważne, żeby sprzęt działał po wyciągnięciu. Po 30 minutach Charge 4 w kolorze moro tryumfalnie opuszcza swoje wodne więzienie, brzmiąc tak samo, jak przed zanurzeniem.
20 000 MIL ŻEGLUGI
OK, rozwiązaliśmy problem udźwiękowienia nadwodnych wakacji, ale co z chwilami, gdy chcemy się wyciszyć i odpocząć przy dobrej książce? Te papierowe są dość wrażliwe na zamoczenie, dlatego warto zamienić je na najnowszej generacji czytnik Kindle Paperwhite. Dzięki pamięci wewnętrznej 32 GB możemy zmieścić w nim całkiem sporą bibliotekę ebooków i audiobooków, a norma IPX8 obiecuje, że można zanurzyć go w słodkiej wodzie do głębokości dwóch metrów na całą godzinę.
Wkładamy czytnik do wody; postąpienie tak samo z papierową książką byłoby prawdziwym barbarzyństwem. Po godzinie spędzonej w lodowatej wodzie, Kindle Paperwhite działa tak samo, jak przed zanurzeniem – strony przewracają się natychmiast, a połączenie z internetem umożliwia dokupienie kolejnych powieści. Dobrze wiedzieć, jeśli kiedykolwiek zapragniemy poczytać coś pod wodą.
PŁYNNA PRACA
Osoby, których biurem nie jest konkretne miejsce, ale laptop, doskonale wiedzą, z jak wielkim stresem wiąże się przypadkowe zalanie narzędzia pracy. Lenovo ThinkPad T480 wyposażony został w 14-calowy ekran i wodoodporną klawiaturę. Rozlanie pełnej szklanki wody na klawisze nie przeszkodziło mu w płynnym odtwarzaniu filmu; płyn wylewał się ze specjalnych otworów odprowadzających, a Netflix działał jak gdyby nigdy nic. Co prawda nie polecamy kąpieli z laptopem, ale mniej intensywne zamoczenie, na przykład rozlanie kawy na klawiaturę, to dla niego żaden problem.
W naszym środowisku testowym wszystkie gadżety pomyślnie przeszły swoje próby – czy tak samo będzie poza bezpiecznym akwarium? Należy pamiętać, że w słona woda może uszkodzić elektronikę łatwiej niż słodka, więc nawet krótka kąpiel w morzu może skończyć się dla niektórych gadżetów tragicznie. Póki co warto pilnować swoich smartfonów i głośników przed nadmiernym zamoczeniem – kto wie, być może w przyszłości staną się one w pełni wodoodporne?