W dzisiejszych czasach mamy dostęp do wielu noszonych gadżetów, ale czy zastanawialiście się kiedyś, jakby mogło wyglądać codzienne funkcjonowanie w sytuacji posiadania jednego we własnym organizmie? Luke postanowił sprawdzić to na własnej skórze i zdać nam relację z przebiegu całego eksperymentu.
TEORIA POSTĘPU
Kontrolowanie urządzeń bez konieczności ich dotykania jeszcze do niedawna była domeną Jedi, jednak wraz z pędzącym w zawrotnym tempie rozwojem technologii, zdolność tę może posiąść praktycznie każdy człowiek. Nie bez przyczyny jakiś czas temu powstał termin „technologiczna osobliwość”, odwołujący się do hipotetycznego stanu, w którym maszyny okażą się tak inteligentne, że dzięki swemu zaawansowaniu będą mogły rozwijać się szybciej niż ludzie. Część osób zgłębiających przyszłość naszego gatunku w takim właśnie ujęciu, uważa, że nie stoimy na straconej pozycji pod warunkiem ulepszenia naszych ciał za pomocą rozmaitych elektronicznych implantów.
Choć może to brzmieć jak fragment zarysu fabuły gry Deus Ex, to jednak już dziś są na świecie firmy oferujące możliwość technologicznej augmentacji, czyli wszczepiania pod skórę specjalnych chipów. W chwili obecnej najpopularniejszymi tego typu układami są moduły NFC – działają one podobnie do tych obecnych w smartfonach lub kartach płatniczych i mogą być jednocześnie nośnikiem rozmaitych danych.
Na dzień dzisiejszy technologia NFC spopularyzowała się już do tego stopnia, że korzystanie z jej możliwości dla wielu osób jest wręcz naturalne, nie mówiąc już tutaj o profitach związanych z wygodą podczas np. realizowania płatności bezdotykowych. Implanty jeszcze bardziej zwiększają poczucie tego komfortu, ale dzięki coraz to bardziej zaawansowanym algorytmom nie ograniczają się wyłącznie do współpracy ze znajdującymi się w sklepach terminalami. Możliwość bezkluczykowego otwierania auta czy zamka do drzwi to tylko dwa z wielu przykładów zastosowania takich modułów.
WYZNANIA CYBORGA LUKE’A
„Od jakiegoś czasu zastanawiałem się, jakby to było, gdyby któraś z moich części ciała została zmodyfikowana za pomocą najnowszych zdobyczy technologii. Szczęście sprawiło, że zrealizowałem swoją zachciankę, trafiając pod skrzydła profesora Kevina Warwicka, który w latach 80. wspierał pionierskie działania ludzi odpowiedzialnych za tworzenie pierwszych implantów magnetycznych. Po odbyciu z nim kilku rozmów, otrzymałem kontakt do Maca MacCarty’ego, u którego miałem zostać poddany owemu tuningowi.
Powiedziano mi, że Mac podejmie się tego zadania z przyjemnością i wszystko co musiałem zrobić, to przyjechać do jego siedziby w Wolverhampton. Nazwa firmy to Dr Evil’s Body Modification Emporium – cóż mogło więc pójść nie tak?
DZIĘKI CHIPOWI NFC, WRACAJĄC Z OSTREJ IMPREZY, NIE MUSZĘ SZUKAĆ DZIURKI OD KLUCZA!
Gdy przekroczyłem jej próg, zostałem przywitany przez Maca z wielką serdecznością, po czym objaśnił mi on przebieg całego procesu implementacji chipu. Na początku pokazał mi „strzykawkę” ze znajdującym się w jej wnętrzu modułem NFC. Jej igła była znacznie grubsza od tej widywanej w sprzęcie używanym przez pielęgniarki, więc już na sam jej widok nabrałem ochoty pożegnania się z moim gospodarzem.
Najlepszą lokalizacją dla chipu była wierzchnia część dłoni w okolicach kciuka. To właśnie tam ciało ma największą grubość, a mała liczba naczyń krwionośnych minimalizuje uczucie bólu podczas zabiegu. Dokładny przebieg nakłucia rozrysowano mi na skórze długopisem i dopiero wtedy przekonałem się, że zapowiada się niezła jazda.
Ostatecznie Mac wziął opisany przed chwilą przyrząd tortur, wstrzyknął chip i wyjął mi z dłoni igłę. Na ręku pojawiła się zaledwie kropelka krwi, a po dziesięciu sekundach było już po wszystkim.
Byłem kompletnie zaskoczony, bo nie bolało mnie tak, jak to sobie wcześniej wyobrażałem. Po ochłonięciu otrzymałem zestaw wskazówek dotyczących mojego zachowania po tym zabiegu i udałem się do domu, czując w kościach nowy etap rozpoczynający się w moim życiu. Ślad po wstrzyknięciu przestał być widoczny po kilku tygodniach, a po jego zniknięciu uznałem, że pora sprawdzić w akcji mój nowy nabytek.
POCZUJ RĘKĘ CYBORGA!
Na początku myślałem, że taki układ ma mocno ograniczoną funkcjonalność. Przeświadczenie to było jednak błędne, gdyż Mac uświadomił mnie o możliwości jego zaprogramowania za pomocą smartfona.
Chip wstrzyknięty pod moją skórę to NXP MIFARE Ultralight C, wyposażony w 924 bajty pamięci, działający zbliżeniowo przy relatywnie krótkich odległościach. Po zainstalowaniu aplikacji NFC Tools Pro, przyłożyłem smartfona do dłoni i natychmiastowo rozpoznał on wszczepiony w nią układ. Muszę dodać, że korzystałem tu z urządzenia działającego w oparciu o Androida, ponieważ Apple nie pozwala użytkownikom na tak głęboką ingerencję w działanie modułu NFC. Sam chip w danym momencie może być zaprogramowany tak, by działał, wykonując jedną, ściśle określoną funkcję. Ograniczenie to być może zostanie zniesione przy którejś z aktualizacji jego oprogramowania.
POCZĄTEK ZABAWY
Na wstępie postanowiłem przypisać do chipa dane z karty płatniczej. Po chwili spędzonej w opcjach apki, zaprogramowałem moduł tak, że w momencie spotkania np. kontrahenta, mogłem przyłożyć dłoń do jego smartfona, by po chwili na jego wyświetlaczu pojawiło się moje nazwisko, numer telefonu oraz adres mailowy. Nie muszę chyba dodawać, że po wykonaniu tej czynności, gość przez długą chwilę szukał szczęki na podłodze.
CZAS NA ZAKUPY!
Płacenie za rzeczy za pomocą ruchu ręką robi ogromne wrażenie i przy zachowaniu odpowiednich nawyków nie musi automatycznie kojarzyć się ze strachem przed utratą gotówki poprzez urządzenia skimmingujące. Jedynym problemem, jaki może pojawić się w momencie korzystania ze znajdującego się pod skórą chipa NFC, jest niezbyt czuły czujnik w terminalu płatniczym. Wyobrażacie sobie minę sprzedawcy, który widzi gościa na próżno machającego dłonią przy takim urządzeniu? No właśnie. Z drugiej jednak strony, jeśli wszystko będzie działać w porządku, to reakcja osoby siedzącej na kasie z pewnością przyprawi was o dziką satysfakcję. Podobnie stanie się również np. w środkach komunikacji miejskiej, gdzie kontrolerowi udowodnicie swą dłonią fakt uiszczenia opłaty za bilet.
GORĄCZKA SOBOTNIEJ NOCY
Inteligentne zamki są innym znakomitym przykładem zastosowania technologii NFC. Dowód? Proszę bardzo. Weekendowy wieczór, jestem w stanie mocno wskazującym i próbuję otworzyć drzwi swego mieszkania. W momencie posiadania wszczepionego i odpowiednio zaprogramowanego chipa NFC, nie muszę szukać dziurki od klucza. Jak dla mnie bomba!
KLUCZ DO PRZYSZŁOŚCI
Podobną funkcją można cieszyć się również w przypadku posiadania odpowiednio zaawansowanego technologicznie samochodu. Przekonałem się o tym podczas jazdy próbnej Jaguarem F-Pace oraz Land Roverem Discovery – obie fury oferują opcję NFC Activity Key, pozwalającą na otworzenie auta lub bagażnika za pomocą NFC. Ja miałem chip pod skórą i w chwili gdy pokazałem pracownikowi salonu sposób jego działania, poczułem się niczym wysłannik z przyszłości, który wprawia w osłupienie ludzi żyjących w poprzedniej epoce. Niesamowite uczucie.
Czas spędzony na testowaniu chipa, z pewnością zapisze się w mej pamięci. Ów implant nie wpłynął całkowicie na moje codzienne funkcjonowanie, ale jak na dłoni – dobre sobie! – widać, że w technologii tej drzemie ogromny potencjał.