Czym jest 4K? Dlaczego warto wiedzieć o nim więcej i kiedy będzie można zaopatrzyć się w tę technologię? Odpowiadamy na te pytania już teraz.
Toshiba 55ZL2 to pierwszy konsumencki telewizor 4K, który został zapowiedziany. Jego kosmiczna rozdzielczość (3840×2160 pikseli) pozwala na uzyskanie efektu 3D bez konieczności noszenia okularów. Wspominanie o jakości obrazu nie jest w tym przypadku chyba konieczne. Obecnie najpopularniejsze na rynku ekrany o rozdzielczości 1920×1080 pikseli (Full HD) dostarczają nam obraz bogaty w około dwa miliony pikseli. Nowa generacja telewizorów da nam ich cztery razy więcej.
Kto myśli, że przejście z Full HD na 4K będzie tak proste jak w przypadku wprowadzenia HD – grubo się myli. 4K, czy też Super HD, wymaga znacznych zmian w infrastrukturze, co w przypadku takiego kraju jak Polska może oznaczać jeszcze trochę czasu spokoju dla naszych głodnych rozrywki umysłów.
Pierwsze pytanie jakie się nasuwa to czy potrzebujemy 4K? Wiele osób nie kręci np. rozdzielczość 1080p i jest zadowolonych z oglądania filmów w jakości 720p. Jest to oczywiście bardzo subiektywna sprawa. Jednak naukowo rzecz biorąc, nasz odbiór zależy od odległości w jakiej siedzimy od telewizora. W przypadku zestawienia 720p/1080p, druga z tych rozdzielczości pozwala na to by siedzieć o dwa metry bliżej telewizora bez zauważenia jakiejkolwiek utraty w jakości obrazu, czyli zauważenia pikseli. Eksperci spierają się jednocześnie, czy różnicę między 2K a 4K można zauważyć na jakimkolwiek ekranie mniejszym niż 100-calowym. Wprowadzenie konsumenckich telewizorów na rynek pozwoli nam to wkrótce ocenić naocznie.
Wiemy już, że pierwszym telewizorem konsumenckim 4K będzie ekran od Toshiby, a jakie było pierwsze urządzenie? Odpowiedź brzmi: Sony VPL-VW1000ES. Cena to około 100 tysięcy złotych. Za co? Za jedno wejście HDMI dla 4K. Szkoda tylko, że na razie nic na nim nie odtworzymy ze względu na brak dostępnych materiałów w takiej rozdzielczości. Zawsze możemy jednak skorzystać z konwersji? za te 100 tysięcy to prawdziwa gratka…
Wróćmy jednak na ziemię i do telewizora Toshiby, który wraz z potężnym, wielordzeniowym procesorem CEVO Engine zaczął cały ten temat. Czy są szanse na to, że w niedalekiej przyszłości będziemy mieli materiał do odtworzenia na tego typu ekranie? Tak. Hollywoodzcy majorsi nagrywają już większość swoich produkcji w formacie 4K, a Peter Jackson swoją nową produkcję, czyli „Hobbita”, kręci w jakości 5K. Pozostaje tylko pytanie czy, a może raczej kiedy, studia filmowe będą chciały, by filmy w takiej jakości trafiły do konsumentów. Przypomnijmy, że przecież specyfikacja Blu-ray nie obsługuje takich rozdzielczości. Powstanie więc nowy format? Obecny ulegnie rozszerzeniu? Wszystko na tę chwilę jest w tym temacie możliwe. I wierzcie mi, że pisząc „wszystko”, dokładnie to mam na myśli. Obecna specyfikacja kabla HDMI jest bowiem kompatybilna ze strumieniem 4K, jednak nie ma standardu na odtwarzanie sygnału na urządzeniu docelowym. Najprościej więc ujmując: kabel jest wystarczająco gruby by znalazł się w nim materiał w jakości 4K, ale nie ma sposobu na to by go do niego wpuścić i wypuścić.
Jeśli jednak jest problem, musi być także jego rozwiązanie. Inżynierowie z Sony już pracują nad konwerterem, do którego sygnał będzie można wprowadzić przez cztery wejścia HDMI/SDI, a który na wyjściu będzie posiadał pojedyncze HDMI. Warto wspomnieć, że planowany update firmware’u w PlayStation 3 pozwoli na oglądanie na ekranie telewizora zdjęć w jakości 4K przepuszczonych przez HDMI, co jest kolejnym dowodem na to, że coś wisi w powietrzu…