SteelSeries Apex Pro Mini Gen 3 to jedna z nielicznych klawiatur z przełącznikami Halla i prawdziwym układem 60% dostępna dziś na rynku. I samo to już czyni ją wyjątkową. Kosztuje 930 złotych i jednocześnie odnosi sukces… i zawodzi. Układ i design są świetne, ale komfort użytkowania ustępuje konkurencji.
Apex Pro Mini Gen 3 korzysta z przełączników OmniPoint 3.0 – w pełni regulowanych przełączników Halla produkowanych przez Gaterona dla SteelSeries. Wykorzystują one konstrukcję z podwójnymi prowadnicami, co zwiększa stabilność i redukuje boczne luzy klawiszy.
W teorii – poprawia to precyzję bez wpływu na płynność ruchu. W praktyce – różnica względem klasycznych prowadnic jest niewielka. Same przełączniki sprawują się dobrze – są płynne, ciche i przyjemne w dotyku. Niestety, stabilizatory są nierówno dostrojone fabrycznie – niektóre grzechoczą, inne są przesmarowane i matowe w odbiorze.
Montaż typu tray mount (płyta i PCB przykręcone do obudowy) uniknął typowych „martwych stref” dzięki grubej, aluminiowej płycie, ale nadal nie dorównuje sprężystością czy responsywnością konstrukcjom na uszczelkach (gasket mount). Pisanie nie jest złe, ale też nie wyróżnia się na tle konkurencji – a w tej cenie powinno.

W grach przełączniki robią dobre wrażenie – są szybkie, czułe i można je precyzyjnie dostroić. Funkcja Rapid Trigger sprawia, że ruchy postaci są responsywne. Ale to samo znajdziesz w praktycznie każdej nowoczesnej klawiaturze z przełącznikami Halla.
Największą przewagą Apex Pro Mini pozostaje jej kompaktowy układ – więcej miejsca dla myszy, łatwiejszy dostęp do funkcji. Ale jeśli często korzystasz z bloku numerycznego czy strzałek, brak tych elementów może być bolesny.
Największym minusem jest oprogramowanie SteelSeries GG. Nie jest tragiczne, ale trudno je uznać za wygodne. Niektóre ustawienia, np. punkt aktywacji przełącznika czy przypisanie dwóch funkcji do jednego klawisza, działają dobrze, ale interfejs jest chaotyczny i przeładowany, a ekran główny bardziej przypomina reklamę innych produktów SteelSeries niż centrum zarządzania.
Konfiguracja podświetlenia RGB jest całkiem dobra – można nawet włączyć efekt wizualizacji dźwięku na klawiszach, ale jasność podświetlenia jest zauważalnie niższa niż w innych akcesoriach.
Nowością w wersji 3.0 jest tryb ochronny Protection Mode, który zmniejsza czułość sąsiednich klawiszy po wciśnięciu wybranego, by uniknąć przypadkowych kliknięć. Działa przydatnie w grach takich jak Destiny 2, ale GG nie informuje, które klawisze są uznawane za „sąsiednie” – co potrafi być frustrujące.


Obudowa jest z plastiku, ale sama klawiatura jest zaskakująco solidna – gruba, aluminiowa płyta zapobiega wyginaniu. Keycapy są podwójnie odlewane (double-shot), dobrze przepuszczają światło i mają nadrukowane symbole funkcji – szkoda tylko, że nie są one podświetlane.
W środku znajduje się kilka warstw wygłuszenia z pianki i silikonu, a także dwa stalowe obciążniki, które dodają masy i stabilności. Bez nich klawiatura wydaje się lekka i „pusta”.
Rozkręcenie klawiatury utrudnia zastosowanie śrub Torx T6, zamiast standardowych krzyżaków – choć takie śrubokręty są dziś powszechne. Płytka PCB pasuje do popularnych obudów tray-mount (jak Tofu60), co ułatwia potencjalne modyfikacje.
Apex Pro Mini Gen 3 to klawiatura poprawna, gdy otrzyma się ją w prezencie – dobrze się na niej pisze, dobrze gra, wygląda nieźle. Ale trudno uzasadnić jej cenę na poziomie 930 złotych.
Specyfikacja
- CENA 929 PLN
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Nieco zbyt droga, trochę zbyt przeciętna.
Plusy
Kompaktowy układ. Szybkie, responsywne przełączniki. Programowalne funkcje.
Minusy
Wysoka cena. Plastikowa obudowa. Przeciętny komfort pisania. Brak łączności bezprzewodowej. Słabe oprogramowanie.