Pomimo niezbyt trafionej jak na polskie realia nazwy, elektryczna Kona okazała się rynkowym sukcesem – kierowcy pokochali daleki zasięg, uroczo sportowe osiągi i praktyczne, komfortowe wnętrze. Od czasu jej premiery minęło jednak już kilka lat, w ciągu których rynek aut niskoemisyjnych diametralnie się zmienił, a konkurencja zaostrzyła. Aby pozostać w czołówce, niewielki crossover musiał przejść szereg zmian, czy jednak wyszły mu one na dobre?
Pod maską nowej Kony kryje się silnik elektryczny o mocy 204 KM oraz momencie obrotowym 395 Nm. Jak natychmiast się okazało, w połączeniu z lekką, zwartą bryłą samochodu daje to wyjątkowe wrażenia zza kierownicy: nawet w ekologicznym, mało szalonym trybie jazdy, auto z chęcią pruje do przodu i wyprzedza innych uczestników ruchu drogowego ze sporym zapasem mocy. Kona jest lekka, zwrotna, bardzo sterowna; podróż nią dostarczyła mi sporo radości, ale jednocześnie nie czułem się zmęczony za kierownicą. Gorzej wypośrodkowany wydaje się tryb sportowy, w którym samochód zaczyna robić się nieprzyzwoicie szybki – polecam go do nawet do rekreacyjnej zabawy na torze.
Ustawienia EKO są warte uwagi ze względu na zasięg. W mieście udało mi się osiągnąć poziom zużycia baterii na poziomie 11,7 kWh/100 km, co teoretycznie przekłada się na ponad 550 km zasięgu. Oczywiście w praktyce wartość ta spada, gdy wyjedziemy w trasę, ale nawet przy prędkościach rzędu 120 km/h auto nie przekroczyło 22 kWh/100 km – w tych warunkach prawie 300 km to naprawdę imponująca wartość jak na tak małego „elektryka”.
Z zewnątrz facelifting miał głównie wymiar designerski. Zmian jest stosunkowo dużo: nowa Kona otrzymała nowy wzór reflektorów, mocniej zarysowane zderzaki i atrapę o zmienionym kształcie (w wersji elektrycznej jest ona zresztą prawie całkowicie wypełniona). Port CCS został ulokowany z przodu, co ułatwia zaparkowanie przed stacją ładowania. Ogólnie jestem fanem koreańskiego wzornictwa: auto wygląda atrakcyjnie i nowocześnie, jednocześnie pozostając bardzo klasyczne.
We wnętrzu niewielkiego Hyundaia dominuje chłodna, praktyczna elegancja. Kabina może nie zachwyca szczególnie ekstrawaganckim wzornictwem, ale za to okazała się niezwykle praktyczna. Pod względem przestrzeni jest lepiej niż w większości aut z tego segmentu: z tyłu spokojnie zmieszczą się dwie dorosłe osoby, acz może im przeszkadzać wysoko poprowadzona linia podłogi (mieszczą się pod nią akumulatory). Przy okazji zajrzyjmy do bagażnika, gdzie do dyspozycji mamy imponujące 338 l, czyli prawie tyle samo co w modelu z silnikiem spalinowym. Niestety, to piorunujące wrażenie psuje fakt, że próg załadunkowy jest dość wysoki, zaś otwór – niewielki.
Z przodu nie mogłem narzekać na brak udogodnień: testowa Kona otrzymała nieźle wyprofilowane fotele, pokryte miękką, skórzaną tapicerką, a zewsząd otaczały mnie praktyczne schowki, półki (w tym bezprzewodowa ładowarka Qi) i ekrany. Sporą zmianą w stosunku do wersji przedliftingowej okazał się system multimedialny, teraz wyposażony w 10,25-calowy ekran dotykowy i odświeżony interfejs użytkownika. Nie miałem problemów z jego obsługą: wszystko jest czytelne, zaś wyświetlacz charakteryzuje się wzorową responsywnością. Podobnie dobre wrażenie zrobiły na mnie cyfrowe zegary: przejrzyste i nowoczesne.
W testowanej, najwyższej wersji wyposażenia Platinum, mogłem sprawdzić działanie większości systemów bezpieczeństwa. Już od samej podstawy Kona oferuje nam asystenta utrzymywania pasa ruchu, tylne czujniki parkowania i tempomat, a w najbogatszym pakiecie otrzymujemy także monitorowanie martwego pola, asystenta unikania kolizji czołowych z wykrywaniem pieszych i rowerzystów, czy system ostrzegania o ograniczeniach prędkości. Ich sposób pracy zasługuje na pochwałę: w trakcie testu pomagali mi oni w jeździe, a nie przeszkadzali.
Ceny Hyundaia Kony Electric zaczynają się od 155 900 PLN w wersji z silnikiem 136 KM i baterią 39 kWh; za testowane auto o większym zasięgu zapłacimy minimum 174 900 PLN. Drogo, ale moim zdaniem i tak koreański crossover to obecnie jeden z tych „elektryków” na rynku, które warto wziąć pod uwagę przy zakupie, zwłaszcza, jeśli planujemy dłuższe trasy bez ładowania.
Specyfikacja
- CENA 213 100 PLN
- PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 167 km/h
- 0-100 KM/H 7,9 sekundy
- SILNIK elektryczny
- MOC 204 KM
- MOMENT OBROTOWY 395 Nm
- MAKSYMALNY ZASIĘG (WLTP) 484 km
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Hyundai Kona Electric kosztuje sporo i nie każdemu przypadnie do gustu, ale w swojej kategorii robi bardzo fajne wrażenie.
Plusy
Szalenie długi zasięg. Dynamiczna jazda niskoemisyjna. Wygodne, praktyczne wnętrze i duży bagażnik…
Minusy
…który otrzymał wysoki próg załadunkowy. Cena.