SpaceX pracuje nad następcą rakiet Falcon już od długiego czasu – nadszedł czas na przetestowanie go w praktyce. Pierwszy lot prototypu oznaczonego kodem SN8 był krótki, emocjonujący i zakończył się dość niespodziewanie.
Lot zaplanowany był początkowo na wtorek, ale z uwagi na niesprzyjające warunki pogodowe został przełożony na następny dzień. Ostatecznie Starship SN8 miał wystartować z bazy SpaceX w Teksasie o 17:45 czasu lokalnego (czyli 23:45 czasu środkowoeuropejskiego). Początek przebiegł właściwie idealnie. Zgodnie z planem, w trakcie wznoszenia rakieta stopniowo wyłączała silniki Raptor jeden po drugim. Po osiągnięciu pułapu 12,5 km rozpoczął się jej nietypowy powrót.
Za pomocą silników manewrowych SN8 przechylił się do pozycji horyzontalnej i rozpoczął swobodne spadanie pod kątem natarcia umożliwiającym bezpieczny powrót na powierzchnię naszej planety. Ten manewr ma umożliwić wielokrotne wykorzystanie pojazdu Starship bez konieczności wyposażania go w dodatkową osłonę termiczną. Tuż przed wylądowaniem rakieta obróciła się z powrotem do pionowej orientacji, ale do perfekcyjnego lądowania zabrakło paliwa – ostatecznie Starship SN8 rozbił się o lądowisko. Całość trwała zaledwie 7 minut.
Mimo dramatycznego zakończenia lotu testowego, Elon Musk ogłosił, że misja zakończyła się pełnym sukcesem – SpaceX zebrało komplet danych niezbędnych na kolejnym etapie pracy nad rakietą. W ciągu przyszłych miesięcy przedsiębiorstwo planuje test kolejnych prototypów, SN9 i SN10. Starship będzie następcą wykorzystywanych dzisiaj pojazdów Falcon. We wczorajszym teście zobaczyliśmy jedynie górny człon ogromnej rakiety, która pewnego dnia ma wynosić astronautów i zapasy na orbitę Ziemi, a kto wie, może nawet zabierze nas na Księżyc?