Jak narodził się team SmartHeal? Czy jesteście kołem naukowym, ekipą technologicznych zapaleńców czy grupą poważnych naukowców, która z aptekarską precyzją pracuje nad swoimi projektami?
Wszystkie z powyższych. (śmiech) Jesteśmy grupą zapaleńców naukowych, którzy poznali się na studiach na Politechnice Warszawskiej. Teraz jesteśmy naukowcami pracującymi wspólnie w Centrum Zaawansowanych Materiałów i Technologii CEZAMAT Politechniki Warszawskiej. Laboratoria i zaplecze technologiczne daje nam możliwość rozwijania tak szalonych pomysłów jak SmartHeal i innych przedsięwzięć naukowych.
Skąd pomysł na taki wynalazek? Czy kryje się za nim prywatna historia czy to efekt wieloletnich badań i eksperymentów?
Wiele z naszych projektów prowadzonych w CEZAMAT to rozwiązania z pogranicza medycyny, chemii i inżynierii – np. wkładki do butów z sensorami nacisku czy elektroniczne tatuaże do diagnostyki sportowców. Daje nam to możliwość częstych konsultacji z personelem medycznym. To właśnie lekarze uświadomili nas o problemie ran przewlekłych i jego zatrważającej skali – blisko 20 milionów ludzi globalnie. Jest to poważny problem z dużym ryzykiem powikłań. Nierzadko prowadzi do konieczności amputacji martwej tkanki wokół lub nawet do śmierci pacjenta w wyniku sepsy.
Jak właściwie działa opatrunek SmartHeal? Przyklejamy plaster na ranę, monitorujemy jej stan w aplikacji i już? Czy lekarz, bądź osoba z medycznym wykształceniem, powinna mieć wgląd do danych i kontrolować etapy gojenia rany? I co powoduje, że ten opatrunek jest „smart rozwiązaniem”, które może wytyczyć nową drogę w leczeniu uciążliwych ran?
Jednym z najczęstszych błędów przy pielęgnacji ran przewlekłych jest zbyt częsta zmiana opatrunku. Powoduje ona naruszenie tworzącej się tkanki, naruszenie optymalnego dla proliferacji komórek środowiska i wiąże się z ryzykiem wprowadzenia patogenów. Badania wskazują, że poziom pH rany i wysięku jest skorelowany z fazą gojenia się rany, a rozwój bakterii zmienia odczyn w kierunku zasadowym. Poziom pH może nam wskazać, czy faktycznie jest konieczność zdjęcia opatrunku lub wprowadzenia antybiotyków. Oba te aspekty są równie ważne i mogą znacząco skrócić okres gojenia.
Z tego powodu opracowaliśmy SmartHEAL – inteligentny opatrunek ze zintegrowanym sensorem pH. Poprzez nadrukowaną w sensorze antenę RFID możliwy jest odczyt poziomu pH. Wystarczy zbliżyć do opatrunku smartfona lub specjalny czytnik dla personelu medycznego. Poprzez prosty interfejs aplikacji może być to odczytane zarówno przez medyków, jak i przez samego pacjenta.
Czy jest to produkt, który może być wykorzystany tylko w medycynie, szczególnie w leczeniu przewlekłych ran u ludzi czy także np. w weterynarii?
W aktualnie prowadzonych badaniach laboratoryjnych i prototypowych skupiamy się na przyszłym zastosowaniu w leczeniu ran przewlekłych ludzi. Jesteśmy natomiast świadomi licznych wyzwań z jakimi spotykają się weterynarze. Zwierzęta nie zawsze są tak kooperacyjne jak ludzie przy wizycie u lekarza. Jesteśmy pełni podziwu dla pracy weterynarzy i uważamy, że rynek inteligentnych rozwiązań diagnostycznych w weterynarii powinien się rozwijać tak silnie, jak rozwija się elektronika biomedyczna dla ludzi.
Jakie są kolejne etapy wprowadzenia plastra do sprzedaży, kiedy SmartHeal może pojawić się w aptekach i szpitalach?
Po etapie laboratoryjnym czekają nas badania biokompatybilności. Mają za zadanie wykazać, że SmartHEAL może być stosowane na żywym organizmie. W probówkach materiały będą sprawdzane pod kątem braku toksyczności, braku negatywnych interakcji z układem odpornościowym i niewywoływania rozpadu czerwonych krwinek. Znając nasze kompozyty wiemy, że to będzie tylko formalność. Większym wyzwaniem będą wieloletnie badania kliniczne. Dopiero po ich przeprowadzeniu i wykazaniu skuteczności działania inteligentnego plastra na pacjentach z ranami przewlekłymi, będzie można mówić o wprowadzeniu SmartHEAL do aptek i szpitali.
Czy Nagroda Jamesa Dysona zmieniła coś w procesie tworzenia, wdrażania produktu na rynek lub w waszej pracy?
Nagroda Jamesa Dysona zmieniła wszystko w kontekście rozwoju SmartHEAL. Dała nam wiarę w nasze rozwiązanie oraz motywację i środki do dalszego rozwoju. Co najważniejsze, to międzynarodowe wyróżnienie otworzyło przed nami wiele drzwi. Mowa tutaj o rozmowach z firmami farmaceutycznymi, inwestorami czy uniwersytetami medycznymi. Jesteśmy z całego serca wdzięczni i szczęśliwi, że mogliśmy się znaleźć w tym miejscu.
Czy są już kolejne projekty, które chcecie realizować? Czy są one także związane z wynalazkami łączącymi nowe technologie i codzienność?
Nawet w tej chwili realizujemy już liczne projekty w CEZAMAT PW. Są to wkładki naciskowe do butów, tatuaże elektroniczne (patche), elektrody do stymulacji neuronalnej, sensory zgięcia stawowego i wiele innych rozwiązań. SmartHEAL zapewnił nas o tym, jak wielki potencjał mamy i ile możemy jeszcze pokazać światu! Mamy jeszcze mnóstwo pomysłów, którymi planujemy w przyszłości zaskakiwać i razem zmieniać świat na lepsze!
Konkurs Nagroda Jamesa Dysona to jedno z wielu zainicjowanych przez sir Jamesa Dysona działań mających na celu pokazanie, że wynalazcy i inżynierzy mogą zmieniać świat. Instytut Inżynierii i Technologii Dyson, Fundacja Jamesa Dysona oraz Nagroda Jamesa Dysona zachęcają młodych inżynierów do tego, by wykorzystywali swoją wiedzę w praktyce i wynajdowali nowe sposoby na poprawienie jakości naszego życia dzięki technologii. Do tej pory James Dyson przeznaczył ponad 140 mln funtów na wspieranie przełomowych projektów w zakresie edukacji i innych szczytnych celów. Wsparcie w postaci nagród pieniężnych otrzymali już autorzy ponad 300 wynalazków. Konkurs o Nagrodę Jamesa Dysona jest prowadzony przez Fundację Jamesa Dysona – organizację charytatywną, która zajmuje się wspomaganiem edukacji inżynierów i jest finansowana z zysków firmy Dyson.