W serię Street Fighter gram od trzech dekad. Jak większość tego typu franczyz miała ona przez lata swoje wzloty i upadki, przy czym wydany w 2016 roku Street Fighter V był jedną z bardziej rozczarowujących odsłon (69/100), zwłaszcza biorąc pod uwagę wydany dwa lata wcześniej, świetny Ultra Street Fighter IV (87/100). „Piątka” skupiała się podczas premiery prawie wyłącznie na trybie sieciowym, miała kiepski roster postaci, nie do końca dopracowaną mechanikę i została pozbawiona trybu arcade’owego. Reprezentowała Capcom jako oderwaną od fanów i innych graczy firmę, ślepo goniącą za trendami. Ze Street Fighter 6 producent wraca jednak na szczyt.
Nowa gra z serii składa się z trzech głównych modułów. O ile SFV został wydany w ogóle bez dedykowanego trybu dla pojedynczego gracza, SF6 daje nam nie tylko normalny tryb zręcznościowy w ramach Fighting Grounds, ale prawdziwy i kompletny tryb fabularny World Tour. Rozgrywka arcade’owa to prosta seria walk, z historią dla każdej z postaci, rosnącym poziomem trudności i opcją pomiędzy pięcioma lub 12 porachunkami – to czasami wszystko, czego potrzebuję jako gracz. Do tego dochodzi fakt, że można zdobywać kostiumy czy obrazy do późniejszego przeglądania.
World Tour jest zupełnie inny: tworzy się w nim własną postać i zabiera w podróż, aby stać się jak najlepszym wojownikiem. Tryb zabiera nas do kultowego Metro City, a nasza postać staje się silniejsza wraz ze zdobywaniem kolejnych poziomów, wyposażeniem, które można kupować i nosić oraz umiejętnościami, których można się nauczyć. W nowym trybie postacie z SF6 pełnią rolę mentorów i uczą swoich specjalnych ataków. Nie jest to może kultowa fabuła z Mortal Kombat 9, ale zapewnia zabawę na dobrych kilkanaście godzin. Oprócz możliwości chodzenia po świecie i rozpoczynania bitew z NPC na ulicach, różne obszary mają zabawne etapy bonusowe.
Ten tryb daje również ciekawe spojrzenie na wyjątkowość każdej postaci. Bardzo podoba mi się logiczny podział, jaki tworzy gra między „standardowymi” bohaterami, takimi jak Luke i Rio, a bardziej technicznymi, takimi jak Jamie (którego szalonych kombinacji naprawdę chcę się nauczyć). Każda postać ma swój własny styl bycia i technikę, w szczególności niesamowite ataki krytyczne i szalone animacje (zmieniające się i zadające większe obrażenia, gdy wskaźnik zdrowia spada poniżej 25 procent).
To dobry moment, aby wspomnieć o grafice gry i po raz enty pochwalić silnik graficzny Capcom, czyli RE Engine. Gra wygląda po prostu wspaniale – jest to z pewnością tytuł z najlepszą grafiką w serii, a każdy model prezentuje się niesamowicie. Drobne szczegóły w mięśniach każdej postaci i tkaninach ubrań, a także obrażeniach bojowych i atakach specjalnych, są naprawdę zauważalne i rzutują na pozytywny odbiór. Powyższe odnosi się również do aren, środowisk, oświetlenia i kolorów.
Dobre słowo należy także powiedzieć o udźwiękowieniu: oprawa Street Fighter 6 jest wspaniała. Każdy atak jest niemal odczuwalny przez głośniki i słuchawki. Dubbing postaci jest doskonały, tak jak narracja podczas walk. Ścieżka dźwiękowa wpada w ucho i zostaje w nim na dłużej.
Wzorowy jest tryb online, w którym w hubie można poruszać się swoim awatarem. Miejsce to zresztą świetnie pokazuje, jak perfekcyjny jest edytor postaci: w świecie tym spotkałem już m.in. Waltera White’a z Breaking Badczy Jacka-7 z Tekkena. W hubie można prowadzić walki rankingowe i zwykłe, pogadać z innymi graczami, czy też sięgnąć po… oldschoolowe części serii gry na automatach. Nuda nikomu nie grozi, zwłaszcza że bawić można się również modyfikacjami, pozwalającymi na walkę przy określonych warunkach: do określonej liczby powaleń przeciwnika czy z różnymi przeszkadzajkami na arenie. Kod sieciowy zdaje się też być dopieszczony technicznie, działając szybko i bezproblemowo.
Gra ma kilka opcji sterowania, z których dwie główne to Classic i Modern. Podczas gdy Classic pozwala graczom podejść do gry w sposób, który wszyscy znamy: dwa zestawy trzech klawiszy dla trzech rodzajów mocy kopnięć i ciosów, ze specjalnymi atakami wykonywanymi za pomocą kombinacji w połączeniu z analogiem lub D-Padem, wielka zmiana nadchodzi w postaci układu „współczesnego”. Przejmuje on część kontroli od gracza, ograniczając swobodę (nie można wybrać pomiędzy mocnym uderzeniem a mocnym kopnięciem, a robi to sama gra), ale jednocześnie zapewni początkującym więcej funu i mniej frustracji. Również nowe umiejętności sprawiają, że poziom wejścia do świata gry stał się naprawdę niski, a z drugiej strony weterani mogą je wykorzystać do tworzenia kombinacji i strategii obrony i ataku. To obniżenie poprzeczki stawia grę obok Mortal Kombat i Tekken, które zawsze uchodziły za nieco bardziej przystępne niż Street Fighter, a zarazem rzadki przykład gry, która naprawdę ucieszy graczy o każdym poziomie zaawansowania.
SF6 to najlepszy współczesny Street Fighter, w całej serii ustępujący tylko Street Fighter III: 3rd Strike – Fight for the Future. Ogromna liczba sposobów zabawy, całkiem niezły tryb fabularny, wiele opcji gry online i offline, fenomenalny kod sieciowy i dość zróżnicowane postaci sprawiają, że Tekken i Mortal Kombat znów mają swojego starego kumpla od bójki u boku.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Street Fighter wraca do gry!
Plusy
Fantastyczna rozgrywka i najbardziej przystępna w serii. Szeroka i zróżnicowana obsada postaci. Świetna grafika i muzyka. Bardzo dobre tryby online i offline.
Minusy
Interfejs mógłby być lepszy. Bardziej kompletne doświadczenie pewnie dopiero po kilku aktualizacjach.