Wydana w 2018 roku gra Kingdom Come: Deliverance była wyjątkowym, wciągającym, a czasami frustrującym, pierwszoosobowym RPG-iem z otwartym światem. Odchodząc od fantastycznych motywów Skyrima i jego braci, został osadzony w rzeczywistości XV wieku. Walka była powolna, ciężka i brutalna. Przetrwanie zaś oznaczało rozwijanie długiej listy umiejętności. Podczas gdy niektórzy historycy czepiali się szczegółów, a niektórzy gracze paradoksalnie szczegółowością bywali sfrustrowani, ogólnie gra odniosła sukces. Siedem lat później studio wydało Kingdom Come: Deliverance II. Pod niemal każdym względem kontynuacja imponująco powtarza oryginał, który stał się kultowym klasykiem.
Ponownie wcielasz się w Henryka ze Skalicy, rozpoczynając od razu tam, gdzie zakończyła się pierwsza gra. Towarzyszysz swojemu przyjacielowi, rycerzowi Janowi Ptaszkowi i małej grupie bliskich osób, aby dostarczyć list do zamku Trosky. Po drodze zostajesz napadnięty przez bandytów, a większość twoich towarzyszy ginie, ale tobie i Janowi udaje się uciec do odległego domku w lesie, gdzie zielarka Bożena i jej córka dają ci schronienie. Po wyleczeniu kontynuujesz podróż do zamku i pobliskiej wioski Troskowice. Wkrótce lądujesz w dybach z porywczym Ptaszkiem.
To tylko krótki opis prologu samouczka gry, kilku godzin z niesamowicie rozległej sieci narracji i zadań pobocznych, których ukończenie zajmuje z łatwością 100 lub więcej godzin. Prolog uczy gracza zaledwie kilku podstawowych systemów gry, takich jak walka wręcz, gra w kości, skradanie się, alchemia i kilku innych. Po prologu, wiele systemów gry będzie się rozwijać przez długi czas.
Zarówno dla nowych, jak i powracających gra przedstawia – lub ponownie zapoznaje – z dwoma głównymi bohaterami. Są oni jednymi z lepiej wykreowanych i sympatycznych protagonistów ostatnich czasów. Jan jest niedojrzałym samochwałą i zachowuje się jak szaleniec, a mimo wszystko jest bardzo zabawny. Henryk jest zasadniczo dobroduszny, inteligentny i skromny. Oczywiście to od gracza zależy, czy ukształtuje swoją postać w człowieka honoru czy przestępcę. Podobnie jak w prawdziwym życiu, będzie w różnych momentach historii jednym i drugim.
Nie będę zdradzał żadnych zwrotów akcji rozbudowanej narracji, która kilkukrotnie rozdziela i łączy bohaterów. Od czasu do czasu gracz przejmuje kontrolę nad innymi postaciami, takimi jak szermierz-kapłan Ojciec Godwin. W trakcie historii gra prowadzi Henryka przez dwa duże regiony, każdy mniej więcej wielkości mapy z pierwszej gry. Chociaż zaczynają na wsi wokół Troskowic, duet ostatecznie dociera do średniowiecznego miasta Kutná Hora. Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek wcześniej w grze istniało tak starannie wyobrażone miasto z XV wieku. To samo dotyczy bujnych lasów i dolin. To piękne miejsce do eksploracji, mocno zakorzenione w historii.
Kingdom Come: Deliverance II to prawdziwa gra z otwartym światem, w której główny wątek fabularny jest osadzony w wykonywaniu zadań pobocznych. Czasem opcjonalnych, często zawierających kluczowe okazje do budowania relacji i umiejętności. Jedną z mocnych stron gry – i frustracji – jest to, że niemal każda interakcja ma efekt domina. Czasami jest natychmiastowy. Często wyniki pojawiają się dopiero po kilku godzinach, a konsekwencje mogą utrudniać postęp.
Pomiędzy walczącymi frakcjami politycznymi i napięciami społecznymi, Kingdom Come: Deliverance II maluje przekonujące, wewnętrzne spojrzenie na relacje w średniowiecznych Czechach. Na tyle, że śledzenie historii czasami jest trudne. I to, niestety, może prowadzić do zmarnowania czasu gracza, jeśli ktoś jest zainteresowany bardziej usprawnionym i luźnym podejściem do grania jako rozrywki.
Pod koniec średniowiecza nic nie było łatwe. W Kingdom Come: Deliverance II prawie wszystko, co robi Henryk, wymaga wielu kroków, różnych materiałów, konkretnych narzędzi i umiejętności. Na przykład, zrobienie mikstury przy stole alchemicznym nie jest operacją jednoetapową. Oprócz zbierania składników, muszą one zostać ugotowane, wlane do konkretnych pojemników i wielokrotnie połączone.
Z jednej strony, skrupulatne podejście gry do realizmu skutkuje absurdalnie wysoką immersją. Z drugiej, może to naprawdę spowolnić tempo bardzo angażującej historii. Zwłaszcza w ciągu pierwszych kilku godzin zarabianie monet oznacza znajdowanie podrzędnych prac lub ich kradzież. Gra ma głęboki i złożony system reputacji, ale ma też pewne nieścisłości i frustracje. W jakiś sposób władze wiedzą, że zwykłe jabłko w twojej torbie zostało skradzione z czyjegoś talerza. Popełnianie przestępstw zawsze wiąże się z konsekwencjami.
Kompas jest też nieznacznie pomocny, a interfejs użytkownika i system zarządzania ekwipunkiem gry są dość nieeleganckie i nie zawsze łatwe do zrozumienia.
Oczywiście walka jest ważnym elementem Kingdom Come: Deliverance II, tak jak w oryginale. I tak jak w pierwszej grze, sequel dąży do autentyczności. Chociaż system walki został usprawniony i nieco uproszczony, nie przypomina on w niczym większości gier RPG akcji. Jest powolny, metodyczny i w dużym stopniu zależny od umiejętności, wyczucia czasu i wytrzymałości. Miecze wydają się odpowiednio ciężkie, a dopóki Henryk nie rozwinie trochę siły i kondycji, walka staje się niemal natychmiast męcząca. Liczba ruchów jest stosunkowo niewielka, ale ich efektywna nauka zajmuje trochę czasu, a zanim Henryk uzbiera pieniądze na ulepszenie lub zakup naprawdę dobrej broni, mija kilka godzin.
Jak w większości gier RPG, Henryk może skupić się na zwiększaniu umiejętności w określonych typach broni. W sequelu wachlarz narzędzi został poszerzony o więcej łuków i prymitywnej broni prochowej.
Autentyczność nie zawsze płynnie przekłada się na zabawę. Dla każdego, kto uważa płynną walkę w stylu Souls za ideał, Kingdom Come: Deliverance II może być frustrujące. Nawet po opanowaniu, walka wręcz może wydawać się niedokładna, choć pewnie historycznie realistyczna.
Chcę poświęcić chwilę, aby pochwalić Jana Voltę i Adama Sporkę, kompozytorów odpowiedzialnych za ścieżkę dźwiękową gry. Przechodząc od autentycznych, średniowiecznych/renesansowych instrumentalnych akcentów do rozległych orkiestrowych fragmentów, jest to świetna ścieżka dźwiękowa w klimacie, z pewnością warta słuchania poza grą.
Kingdom Come: Deliverance było ambitne, ale technicznie niedopracowane. Było dzieckiem dziwacznej mieszanki błędów i dziwactw. Tym razem jest o wiele bardziej dopracowana, zoptymalizowana i z niewielką liczbą poważniejszych problemów. To ogromna gra z wieloma ruchomymi częściami, od zmieniającej się pogody po cykl dnia i nocy. Świat bohemy w grze to klasa mistrzowska w sztuce i projektowaniu środowiska.
Modele postaci są bardzo dobre, ponad dwa miliony linii dialogowych jest konsekwentnie dostarczonych. Jest dużo różnorodności w tonie, ale zmiany emocjonalne są organiczne. Moim największym zastrzeżeniem było to, że typowy dla gry RPG system dialogowy wydawał się dziwnie mechaniczny i nie zawsze dostosowywał się do chwili.
Pierwsze Kingdom Come: Deliverance ostatecznie znalazło odbiorców, którym podobało się jego odświeżająco hardcorowe podejście do odgrywania ról. Ale dla wielu gra była zbyt wolna, zbyt pracochłonna i zbyt wymagająca. Deliverance II nie zmienia tych elementów, ale pierwszych kilka godzin słusznie sugeruje, że gra może być bardziej dostępna dla szerszej publiczności. Prawda jest taka, że Kingdom Come: Deliverance II nie jest dobrą grą dla mas, ale jest świetną grą dla określonej grupy graczy.
Kingdom Come: Deliverance II ma na celu opowiedzieć epicką historię wypełnioną angażującymi postaciami w pięknie wykonanym świecie, a jednocześnie być hardcore’owym symulatorem życia w średniowieczu. Zdecydowanie zdarzały się chwile, gdy te dwie ambicje wydawały się sprzeczne, szczególnie gdy moje niecierpliwe ja chciało po prostu przejść do następnego etapu historii lub ukończyć zadanie. Jednocześnie prawie nigdy nie przestawałem cieszyć się szczegółowymi środowiskami, angażować się w walkę lub poznawać nowych ludzi. Kingdom Come: Deliverance II jest ambitniejsze, bardziej dopracowane i bardziej złożone fabularnie niż pierwsza gra. To imponujące osiągnięcie, które znacznie posuwa wyjątkową franczyzę do przodu.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Kingdom Come: Deliverance II nie jest łatwą do polubienia grą, ale poszukujący arcyrealistycznej symulacji życia w średniowieczu pokochają ją tak samo jak oryginał.
Plusy
Ambitna historia i budowanie świata. Scenariusz, dialogi i aktorstwo głosowe. Doskonała ścieżka dźwiękowa. Piękne otoczenie. Mnóstwo aktywności.
Minusy
Postęp w grze bywa niejasny. Niektóre zbyt skomplikowane mechanizmy. Przydałby się tryb dla niecierpliwych. Walka jest nadal trochę toporna.