Już pod koniec roku powitamy nową generację konsol. Wraz z PlayStation 5 i Xboxem Series X na rynku ukażą się dziesiątki nowych tytułów, które będą wyznaczały standardy panujące na rynku w najbliższych latach. Era PS4 powoli dobiega końca, ale dzięki tytułom takim jak Ghost of Tsushima jest to pożegnanie w najlepszym stylu.
Historia gry została mocno osadzona w realiach historycznych. Jest 1274 rok, stolica Japonii znajduje się w miejscowości Kamakura, a od strony kontynentu zaczynają dobiegać niepokojące informacje o inwazji wojsk mongolskich. Pierwsza fala walk uderza o wyspę Cuszima. Oddział 80 samurajów zostaje zmieciony przez potężną armię Khotun-chana, a ich przywódca – wzięty do niewoli. Poza nim ocaleli tylko nieliczni obrońcy Cuszimy, w tym Jin Sakai. Rannego wojownika ratuje złodziejka Yuna. Jin rozpoczyna trudną, nierówną walkę z najeźdźcą, w której honorowy kodeks samurajski okaże się nie bronią, a przeszkodą.
Gra wrzuca nas w sam środek bitwy, ale potem tempo nieco zwalnia. Fabuła prowadzona jest rozważnie, z wyczuciem, dając graczom czas na wczucie się w jej niezwykły klimat i zwiedzenie interesujących zakątków wyspy. Ghost of Tsushima to przede wszystkim RPG akcji, ale duży nacisk położony został także na eksplorację. Mongolskiej inwazji nie da się odeprzeć samodzielnie, dlatego w trakcie gry przemierzymy otwarty świat Cuszimy w poszukiwaniu sojuszników i towarzyszy.
Ci ostatni zostali zresztą świetnie napisani: w trakcie rozgrywki dobrze poznamy kierujące nimi motywacje i pragnienia, a jeśli zechcemy im pomóc, wypełnimy dla nich kilka zadań. Od czasu do czasu w grze pojawiają się także elementy skradankowe, chociaż one akurat nie należą do najmocniejszych stron gry.
Questy poboczne w Ghost of Tsushima są określane mianem Opowieści. Większość z nich to krótkie przerywniki urozmaicające rozgrywkę, ale czasami trafiają się także rozbudowane linie fabularne, które na długo zapadają w pamięć. Szkoda tylko, że jest ich tak niewiele jak na tak duży, otwarty świat.
Ważnym elementem rozgrywki są oczywiście starcia, zarówno z całymi hordami mongolskich najeźdźców, jak i honorowe pojedynki. Jin potrafi zaskoczyć przeciwników zestawem pchnięć, mocnych ciosów i szybkich uderzeń, a także blokować i parować ciosy, wyprowadzać zabójcze kontrataki oraz przełamywać blok przeciwnika. Każdy atak jest odpowiednio wyważony, dzięki czemu wyprowadzanie udanych ciosów dostarcza naprawdę sporo satysfakcji.
Do tego dochodzi hart ducha, czyli specjalna umiejętność pozwalająca bohaterowi odzyskiwać zdrowie. Aby ją naładować, konieczne jest poprawne wykonywanie bloków i zabijanie wrogów. Walki są zręcznościowe i wymagają niezłego wyczucia, ale Ghost of Tsushima nie jest tak hardkorowym tytułem jak na przykład Sekiro; normalny poziom trudności nie okazał się specjalnie wymagający, a i trudny nie podniósł nam zbytnio ciśnienia. Starcia okraszone zostały odpowiednio krwawymi animacjami – przeciwnicy broczą posoką z głębokich ran, wiją się w mękach na ziemi, a w wyniku niektórych ataków specjalnych tracą kończyny lub głowy.
Ghost of Tsushima wyróżnia się także pod względem wizualnym. Nie chodzi tutaj jedynie o jakość oprawy graficznej (chociaż to jedna z ładniejszych gier w całej historii PS4), ale także klimat. Deweloperzy z Sucker Punch z pietyzmem odwzorowali krajobraz XIII-wiecznej Cuszimy, nie zapominając o wiernym przedstawieniu jej najważniejszych zabytków i punktów widokowych. Odgłosy natury zostały zarejestrowane bezpośrednio na wyspie, a ścieżka dźwiękowa zawiera motywy wykonane na tradycyjnych japońskich i mongolskich instrumentach. Gra otrzymała pełen polski dubbing, ale my woleliśmy japońskie głosy – lepiej pasują do charakteru opowieści. Dla chętnych dostępny jest także czarno-biały tryb inspirowany kinem samurajskim Akiry Kurosawy.
Ghost of Tsushima to najprawdopodobniej ostatni taki tytuł na PS4 – piękny, monumentalny i oryginalny. To koniec pewnej epoki, dlatego warto uczynić swoje pożegnanie z konsolą naprawdę wyjątkowym.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Niezapomniana podróż w tętniące życiem realia XIII-wiecznej Japonii.
Plusy
Historia jak z kina samurajskiego. Wielowymiarowe, sympatyczne postacie. Satysfakcjonujący model walki. Klimatyczna grafika i dźwięk.
Minusy
Średnio udane elementy skradankowe. Stosunkowo niewiele misji pobocznych.