Formuła 1 świętuje w tym roku 75. sezon, a na torach zaszło już kilka znaczących zmian. Wszystkie te aktualizacje znalazły swoje odbicie w F1 25 od Codemasters i EA SPORTS – nowej odsłonie serii, która dodatkowo wprowadza wątek powiązany z nowym filmem o F1 z Bradem Pittem w roli głównej. Gdy seria trafiła na obecną generację konsol, wielu graczy wiązało z nią ogromne nadzieje. Minęło pięć lat, a tytuł nadal działa na przestarzałym silniku EGO i bazuje na trybie fabularnym, który miał przyciągnąć nowych fanów, zainspirowanych serialem Netflixa Formula 1: Drive to Survive. Choć F1 25 nie wprowadza rewolucji, nowy model prowadzenia bolidu to być może najlepsze, co seria miała do zaoferowania.
Sukces Drive to Survive sprawił, że inne sporty motorowe – nawet MotoGP – próbują powtórzyć ten sukces własnymi dokumentami. Codemasters zareagowało wprowadzeniem własnego trybu fabularnego – Braking Point, który w najnowszej odsłonie doczekał się trzeciej części po roku przerwy. Historia przeszła ewolucję – z rywalizacji Aidena Jacksona i Drake’a Butlera na opowieść o rodzinie Butlerów i zespole Konnersport.
Braking Point 3 zaskakuje mrocznym tonem – jest tu sporo dramatycznych zwrotów akcji, ale brakuje czasu na ich rozwinięcie. Narracyjnie istnieją momenty ciekawe, ale niewiarygodne – szczególnie jak na świat F1. Historia toczy się dynamicznie, ale chwilami wydaje się zbyt przerysowana i zbyt szybka, by naprawdę poruszyć emocje gracza.
Jednak prawdziwym sercem gry jest model prowadzenia bolidu – i ten, w F1 25, prezentuje najwyższy poziom. Po krytyce, jaka spadła na F1 24, deweloperzy zasięgnęli opinii Maxa Verstappena i… prawie przesadzili w drugą stronę. F1 25 to zupełnie inna bajka. Jazda bez asyst daje ogromną satysfakcję, choć wymaga delikatnych korekt siły. Gra nadal nie jest czystym symulatorem, ale skręca w jego stronę, bardzo fajnie imitując utratę przyczepności.
Nowy model opon i zachowanie tyłu bolidu są doskonałe. Grając na padzie DualSense, można poczuć poślizg dzięki adaptacyjnym triggerom. To prawdopodobnie najlepszy model jazdy w historii serii – precyzyjny, wymagający, ale uczciwy. Gra nie oszukuje – a funkcja cofania pomaga w nauce torów i zachowania auta.
Model jazdy to jedno, ale reszta doświadczenia nie nadąża. Sztuczna inteligencja od lat pozostaje problematyczna – bez względu na poziom trudności. Komputerowi kierowcy ruszają jak rakiety, nie tracą przyczepności, rzadko się mylą, a często po prostu zagradzają drogę. Starty wyścigów przypominają parking – tłok, gwałtowne hamowania, przypadkowe kolizje.





Brakuje również ewolucji w interakcji z zespołem – komunikaty głosowe, menu, wjazd do alei serwisowej czy system monitorowania opon nie zmieniły się od kilku lat. Co więcej, błąd z DRS-em – aktywującym się tuż po wyprzedzeniu – nadal nie został naprawiony. Przy dużym nacisku na e-sport, to wręcz niewybaczalne. Do tego dochodzą wolne i nierówne czasy ładowania.
Choć Braking Point był głównym punktem aktualizacji, tryb My Team 2.0 to miła niespodzianka. Możemy teraz zostać właścicielem zespołu, zarządzać operacjami, R&D, doborem kierowców na kolejne sezony, a nawet ustalać kto pojedzie w dany weekend. To krok w stronę większej głębi dla fanów zarządzania.
Seria F1 jest bardzo podobna do EA FC
Pojawiły się tory w wersji odwróconej – nowość nietypowa, ale interesująca. Niestety, są to tylko trzy lokalizacje: Red Bull Ring, Silverstone i Zandvoort. Można je rozegrać w Grand Prix, Czasówkach, Multiplayerze i Karierze (po sezonie 2).
Dodatkowo pięć torów (Bahrain, Miami, Melbourne, Suzuka, Imola) zostało zeskanowanych technologią LIDAR – to krok w stronę większego realizmu, ale znów chciałoby się więcej i trudno oprzeć się wrażeniu, że zostało to odłożone na kolejną edycję.



Testując grę na PS5 i PS5 Pro widać wyraźnie różnicę – na bazowej konsoli gra wygląda jak z 2020 roku. Na Pro, dzięki ray tracingowi, jakość obrazu znacząco się poprawia. Mimo nowej technologii mimiki twarzy, modele postaci są nadal identyczne i przestarzałe. Cutscenki w Braking Point 3 prezentują się świetnie, ale gameplay wypada przy nich blado.
Udźwiękowienie bolidów jest nadal na bardzo wysokim poziomie, a dialogi w Braking Point 3 wypadają bardzo dobrze. Nowością jest rozszerzenie kwestii mówionych na kwalifikacje. Gra oferuje dynamiczny, elektroniczny soundtrack i rozbudowaną ścieżkę audio, dzięki czemu możemy poczuć się jak podczas transmisji wyścigu. Komentarz sportowy również jest obecny i wzmacnia autentyczność.
Codemasters trafiło w dziesiątkę z nowym modelem jazdy – wyważonym, realistycznym i dopracowanym. F1 25 to świetne doświadczenie dla fanów wyścigów, szczególnie tych, którzy chcą jeździć bez asyst. Jednak cała reszta – od sztucznej inteligencji, przez oprawę graficzną, po wolne loadingi – zdradza wiek silnika EGO. Tryby takie jak Braking Point 3 czy My Team 2.0 dodają głębi i narracyjnej świeżości, ale to za mało, by ukryć problemy, które ciągną się za serią od lat. Fani bez wątpienia zamiast tego chcieliby zobaczyć historyczne samochody i tory. Supersamochody, które dodano na początku obecnej generacji, również stopniowo znikają z gry.
To wszystko sprawia, że seria F1 jest bardzo podobna do EA FC. To bez cienia wątpliwości najlepszy obecnie i bezkonkurencyjny sposób na wzięcie udziału w wyścigach Formuły 1, ale na pewno nie wymarzony przez miłośników tego sportu.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
F1 25 rozwija sprawdzone fundamenty serii o nowe technologie, tryby i realizm jazdy, ale zbyt wiele elementów nadal tkwi w przeszłości.
Plusy
Najlepszy model prowadzenia w historii serii. Głębszy tryb My Team 2.0. Rozszerzone dialogi i solidny voice acting.
Minusy
Przestarzały silnik EGO. Ograniczona liczba torów LIDAR. Wciąż obecne błędy znane z poprzednich edycji. Gra powinna istnieć w modelu DLC.