Policzyłem wszystkie pozycje z franczyzy Darius, jakie ukazały się na przestrzeni ostatnich 38 lat – w tym czasie było to 11 tytułów w 45 odsłonach. Jeśli ktoś dziś chce sięgnąć po tę klasyczną serię dwuwymiarowych strzelanek, może to zrobić za pośrednictwem różnych odsłon, choć żadna z nich nie jest tą „jedyną”.
Darius nigdy nie był czołowym przedstawicielem gatunku scrolling shooterów. Mimo to wyróżniał się w swojej epoce – oferował nieliniową strukturę poziomów z rozwidleniami, w wersjach arcade często wykorzystywano dwa lub trzy ekrany ustawione obok siebie, tworząc panoramiczny widok, a ścieżki dźwiękowe – awangardowe i eksperymentalne – należały do najlepiej strzeżonych sekretów branży. Ale tym, z czego Darius słynie najbardziej, są… ryby. Gigantyczne, metalowe ryby.
Samo wyjaśnienie, czym właściwie jest Dariusburst Chronicle Saviours, może przyprawić o zawrót głowy – nie wspominając o tym, jak gra wymknęła się z grobowca zapomnianych marek. Zawiera w zasadzie dwie gry w jednej: nowy port wersji arcade Another Chronicle EX (pochodzącej z wcześniejszego wydania na PSP) oraz tryb Chronicle Saviours (CS) dostępny tylko na konsolach.
Port arcade’owy jest – jak można się było spodziewać – perfekcyjny, chociaż ekran jest bardzo wąski, by odwzorować układ dwóch ekranów. Podobnie jak w oryginale, gra obsługuje do czterech graczy jednocześnie i oferuje aż 3 000 poziomów. Choć oczywiście większość z nich to tylko wariacje i remiksy – wiele z innymi zasadami, ograniczeniami dotyczącymi broni lub wymaganym wynikiem do uzyskania.
Ponieważ nikt nie przejdzie 3 000 poziomów samodzielnie, gra zakłada, że wirtualny automat, do którego dołączamy na starcie, działa jak swego rodzaju klan, w którym wszyscy gracze wspólnie odblokowują kolejne poziomy.




To wszystko byłoby bez znaczenia, gdyby sama gra nie była dobra – na szczęście Dariusburst CS to naprawdę solidny dwuwymiarowy shooter. Nie ma tu żadnych skomplikowanych mechanik ani systemu punktacji, ale do dyspozycji gracza jest możliwość błyskawicznego obrotu o 180 stopni – co okazuje się bardzo przydatne. Dostępny jest też laser, który można ustawić w jednym miejscu lub prowadzić razem z graczem. Działa on trochę jak Force z R-Type, mogąc pełnić rolę zarówno tarczy, jak i „drugiego statku”.
Jak to bywa w grach tego typu, Dariusburst CS jest bardzo trudny, ale podstawowy tryb arcade (bez dopisku EX) jest nieco łagodniejszy i świetnie nadaje się jako wprowadzenie do gatunku. Dzięki przejrzystej rozgrywce i doskonałej prezentacji (ścieżka dźwiękowa naprawdę zachwyca) nowicjusze nie powinni się zniechęcić. Tryb EX to już wyzwanie z prawdziwego zdarzenia – bardziej przypomina klasyczne bullet hell niż resztę gry.
Do gry dostępnych jest również sporo dodatkowych DLC, które mogą sprawiać mylne wrażenie. Nazwane jak wielkie hity gatunku, w rzeczywistości oferują statki inspirowane tymi tytułami oraz dodatkowe poziomy. Pod tym względem warto zwrócić uwagę na dodatki inspirowane takimi tytułami jak: Deathsmiles, Ketsui, DoDonPachi czy Battle Garegga.
Dwuwymiarowe shootery wydają się dziś reliktem minionej epoki, ale to właśnie ich skupienie na czystej rozgrywce stanowi ich największy atut. Dariusburst Chronicle Saviours z szacunkiem i pewnością siebie prezentuje radość z dwuwymiarowej walki w przestrzeni (i pod wodą), jakiej dziś próżno szukać – szkoda tylko, że nie jest to definitywne wydanie, które raz na zawsze uporządkowałoby tę serię.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Bogata celebracja jednej z zapomnianych serii strzelanek, choć niestety jej uroki są nieco zbyt chaotyczne.
Plusy
Pakiet z ogromną ilością zawartości, trybów i dodatków. Świetny design poziomów. Prosty, ale elastyczny system broni. Rewelacyjna ścieżka dźwiękowa.
Minusy
Nieuporządkowana struktura kolekcji, nie wyczerpująca tematu. 3 000 poziomów to bardziej chwyt marketingowy niż realna różnorodność.