Wprowadzenie laptopów z ekranami OLED na rynek, doprowadziło do małej rewolucji. Użytkownicy, którzy wykorzystują przenośne komputery do grania, pracy i rozwijania zdolności kreatywnych, nareszcie mogą skorzystać ze wszystkich zalet tych paneli – przepięknego obrazu, perfekcyjnej dokładności kolorów, smuklejszej formy – w każdym miejscu na świecie.
Jak sama nazwa wskazuje, laptopy OLED to notebooki wyposażone w ekran wykonany w technologii organicznych diod elektroluminescencyjnych. Wyświetlacze tego typu wykorzystują drobne, organiczne cząsteczki, które umożliwiają emisję światła przez każdy indywidualny piksel za każdym razem, gdy przepływa przez niego prąd. Dzięki temu panele nie potrzebują zewnętrznego podświetlenia, niezbędnego w ekranach LCD, co przekłada się na ich smukłą konstrukcję. Dodatkowo, technologia OLED zapewnia nam głębsze czernie i bardziej dramatyczne kontrasty, przy jednoczesnym ograniczeniu efektu aureoli dookoła jasnych obiektów na ciemnym tle.
W tym momencie pewnie zastanawiacie się: „OK, ale jaka w tym nowość?”. Panele OLED towarzyszą nam już od lat, zarówno w formie ogromnych telewizorów, jak i znacznie mniejszych ekranów smartfonów, ale przez długi czas omijały one laptopy. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest monopol Samsunga na rynku wyświetlaczy. Szacuje się, że do końca roku 2018 koreański gigant przejął ponad 95% zakładów, produkujących małe i średnie ekrany OLED. Decyzja o stworzeniu matryc, przeznaczonych do notebooków, leżała zatem w dużej mierze po stronie firmy. Dopiero w styczniu 2019 roku producent zaprezentował światu pierwszy, 15-6-calowy wyświetlacz OLED do laptopów.
Nie oznacza to jednak, że dotychczasowy zastój na rynku jest jedynie winą Samsunga. Ekrany OLED są bardzo trudne w produkcji – a co za tym idzie – bardzo drogie, zaś wiele z nich ulega uszkodzeniu już w fabryce. Kiedy na rynku podzespołów pojawiły się pierwsze wyświetlacze do laptopów, które trafiły do kolejnych producentów – Lenovo, Della czy HP – były one przeznaczone wyłącznie do high-endowych urządzeń, tych z matrycami 4K HDR. Wykorzystywanie ich jedynie w najwyższych konfiguracjach, okazało się jedynym sposobem na usprawiedliwienie kosmicznie wysokich cen, jakie przyszło zapłacić za nie klientom.
Dla wszystkich nowinek technologicznych przychodzi jednak moment, w którym zaczynają one być dostępne dla szerszej grupy użytkowników. W przypadku laptopów OLED jest on zasługą ASUS-a: we wrześniu zeszłego roku do sklepów weszły modele Vivobook Pro 14 OLED i Vivobook Pro 15 OLED, wyposażone w panele o rozdzielczości 2,8 K.
Przyszłość peceta
Wyświetlacze OLED to jeden z najbardziej ekscytujących trendów na rynku laptopów i duży skok do przodu w porównaniu z panelami LCD. Ekrany te obiecują nie tylko głębokie czernie i żywe, oszałamiająco piękne kolory, ale także perfekcyjną ostrość i superszybki czas reakcji. Właśnie na takie wrażenia czekali gracze, gotowi, by w pełni zanurzyć się w otwartym świecie ulubionego tytułu. Osoby pracujące z domu i cyfrowi nomadzi, docenią natomiast fakt, że matryce OLED oferują lepszą widoczność w mocnym świetle słonecznym.
Na dodatek ekrany wykonane w tej technologii są energooszczędne, co znacząco wydłuża czas pracy na jednym ładowaniu. Laptopy z ekranami OLED nie wymagają zatem częstego podłączania do gniazdka, a dzięki smukłej konstrukcji przywodzącej na myśl ich gigantycznych, telewizyjnych kuzynów, zmieszczą się do plecaka. Panele emitują również znacznie mniej światła niebiskiego od swoich odpowiedników z podświetleniem zewnętrznym. Jeśli korzystasz z komputera przez większą część dnia, na pewno zauważysz różnicę w komforcie pracy i prawidłowym cyklu dobowym.
Chociaż laptopy OLED wykorzystują te same panele od Samsunga, ich możliwości w zakresie reprodukcji barw będą różniły się w zależności od producenta. Przykładowo, urządzenia dla profesjonalnych twórców, na przykład ASUS Studiobook 16 OLED i 16 OLED Pro, otrzymały panele o stuprocentowym pokryciu palety barw DCI-P3, certyfikowane przez Pantone i Calman. W ten sposób projektanci graficzni, fotografowie, montażyści wideo i streamerzy, mogą być pewni, że ich nowe urządzenia nie zawiodą ich w pracy.
Jak wszystkie raczkujące technologie, matryce OLED w laptopach mają jednak pewne ograniczenia. Za wyjątkiem tańszych modeli 2,8K od ASUS-a, większość notebooków oferuje ekrany OLED jedynie w konfiguracjach 4K, co oznacza, że pozostają one poza zasięgiem wielu użytkowników. Oczywiście zawsze możesz wybrać Vivobooka Pro 14 OLED, ale jeśli jesteś oddanym fanem konkretnej marki lub linii laptopów, nie masz w tym momencie zbyt dużego wyboru. Nawet malutki Dell XPS 13 z ekranem 3,5K OLED to koszt 10 900 PLN.
Spore kontrowersje budzi także perspektywa wypalania się matrycy. Gdy do niego dochodzi, na ekranie pojawi się blady ślad obrazu, który pozostanie tam na stałe, nawet wtedy, kiedy na ekranie wyświetlana będzie zupełnie inna zawartość. W przypadku nowoczesnych paneli OLED problem ten wcale nie jest aż tak poważny, jak mogłoby się wydawać. Przede wszystkim wypalenie to wynik wyświetlania tego samego obrazu przez wiele godzin bez przerwy. Nawet gdy pozostawimy urządzenie włączone przez dłuższy czas, w końcu przejdzie ono w tryb uśpienia, zaciemniając ekran i tym samym chroniąc go przed uszkodzeniem.
Gracze mogą mieć również wątpliwości co do częstotliwości odświeżania: pierwsze panele OLED od Samsunga oferowały co najwyżej 60 Hz, czyli znacznie zbyt mało dla osób przyzwyczajonych do zabawy w 120, 144 lub nawet 240 kl./s. Fani shooterów, tytułów z gatunku battle royale i innych e-sportowych przebojów, raczej nie będą nimi zachwyceni. Mamy dla nich jednak dobrą wiadomość: Samsung rozpoczął masową produkcję paneli 90 Hz, które trafiły już do pierwszych laptopów. Chociaż wartość ta wciąż może się okazać zbyt niska dla niektórych użytkowników, zwiastuje ona rychłe nadejście wyświetlaczy OLED o jeszcze lepszym odświeżaniu.
Rozsądny wybór
Pozostaje pytanie: czy warto kupić laptop OLED teraz, u zarania technologii, czy też poczekać na rozwój rynku? Dużo zależy od tego, w jaki sposób planujesz korzystać ze swojego nowego komputera. Już teraz do wyboru masz nieco więcej opcji niż same modele 15,6 cala z wyświetlaczami 4K i w najwyższych konfiguracjach. Na początek warto zwrócić uwagę na częstotliwość odświeżania ekranu. Osoby, które regularnie grają w shootery lub spędzają sporo czasu na rozgrywkach online, raczej nie zadowolą się matrycą 60 Hz. Rozsądniejszą propozycją dla nich wydają się wspomniane już panele 90 Hz; z uwagi na to, że technologia OLED charakteryzuje się mniejszymi lagami niż LCD, powinny oferować one lepszą płynność od porównywalnych wyświetlaczy z zewnętrznym podświetleniem.
Jeśli zależy ci przede wszystkim na rozdzielczości, warto rozważyć zakup modelu 4K – szczególnie powinien on przypaść do gustu twórcom zawartości graficznej i wideo. Zastanów się również nad optymalną przekątną ekranu. Poza „podstawowymi” modelami 15,6 cala, w sklepach znajdziesz także mniejsze modele 13,4 cala od Dell, czy wyposażone w 14- i 16-calowe panele propozycje od ASUS-a z linii Zenbook, Vivobook oraz ProArt. Firmy takie jak Alienware, Razer i Gigabyte uraczyły nas natomiast mobilnymi „stacjami bojowymi” z ekranami 15 cali. Jedyną opcją, jakiej na razie brak na rynku, są urządzenia z większymi, 17-calowymi matrycami.
Jeśli planujesz grać lub korzystać z zaawansowanych programów do obróbki grafiki (na przykład trójwymiarowej), pamiętaj, że twój komputer powinien być wyposażony w odpowiednio mocną kartę graficzną – bez niej nie wykorzystasz pełnego potencjału ekranu 4K. Laptop powinien działać na układzie GeForce RTX 3070 lub wyższym; słabsze GPU po prostu nie poradzą sobie z wyświetlaniem tylu pikseli jednocześnie.
Owszem, laptopy OLED to na razie droga przyjemność, ale jeśli dysponujesz odpowiednim budżetem, na pewno nie będziesz zawiedziony swoim nowym sprzętem OLED. Pracuj produktywnie i baw się dobrze!