Google po raz kolejny znalazło się na celowniku Unii Europejskiej. Tym razem chodzi o złamanie przepisów Ogólnego rozporządzenia o ochronie danych, znanego także pod skrótem RODO. Zarzutom stawianym spółce towarzyszy także wysoka grzywna.
Wątpliwości co do zakresu zbieranych przez Google informacji wyraziły francuskie organizacje pozarządowe None Of Your Business i La Quadrature du Net, które złożyły zażalenie na sposób zbierania danych przez Google. Zaobserwowały one, że Google nie tłumaczy użytkownikom, co dzieje się z ich osobistymi informacjami, i wykorzystuje je do personalizacji reklam w nieetyczny sposób. Według raportów opcje umożliwiające sprawdzenie zakres zbieranych przez Google danych ukryte są zbyt głęboko, tak, że wiele osób nie ma pojęcia, jak je sprawdzić. Również sam proces pierwszego uruchamiania telefonu z Androidem łamie zapisy RODO – łączenie jakichkolwiek zgód, w tym zgody na stworzenie konta i zgody na zmianę ustawień urządzenia, jest w rozporządzeniu wyraźnie zakazane.
Raporty wpłynęły do francuskiej Krajowej Komisji Ochrony Danych Osobowych (CNIL) w maju ubiegłego roku. Organ natychmiast rozpoczął śledztwo. Wykazało ono, że w umowach zawieranych z użytkownikami Google nie zawarło wystarczającej podstawy prawnej, która uzasadniałaby szeroki zakres zbierania danych. Według ustaleń CNIL proces tworzenia nowego konta i zmiany domyślnych ustawień jest zbyt ogólny i niejasny, a ukrywanie opcji bezpieczeństwa pod kilkoma zakładkami to działanie sprzeczne z przepisami RODO. Właśnie dlatego francuska komisja zdecydowała się nałożyć na Google grzywnę w wysokości 50 mln euro.
Samo Google wypowiedziało się na temat kary dość ostrożnie – przedstawiciele firmy poinformowali, że właśnie zapoznają się z ustaleniami CNIL. Ponadto zapewnili oni, że celem technologicznego giganta jest zapewnienie użytkownikom jak największej transparentności i kontroli nad danymi osobowymi. Google najprawdopodobniej złoży odwołanie od decyzji.