Wprowadzenie płatnego dostępu do treści jest technicznie łatwe, ale nie zawsze opłacalne. Internauci przyzwyczaili się do darmowej sieci, ale może da się ich przekonać do wydania kilku złotych?
Internet przyzwyczaił nas do tego, że wszystko jest za darmo. Większość internautów ignoruje wszystkie prośby o zapłatę, bo przecież odwiedzana strona nie jest jedyną. Zawsze znajdzie się ktoś, kto oferuje to samo bez opłat. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku muzyki – jeszcze 10 lat temu ściąganie muzyki z sieci było równoznaczne z {link_wew 6134}piractwem{/link_wew}. Jednak po wprowadzeniu opłat za pojedyncze utwory w serwisach takich jak iTunes okazało się, że można sprzedawać tak niematerialne rzeczy jak pliki z muzyką. Czy to samo stanie się ze zwykłą treścią?
Czy tekst można sprzedać?
Upowszechnienie czytników e-booków jest dobrym momentem na zmianę tych przyzwyczajeń. A może dzięki nim doczekamy się czasopism łączących cechy klasycznej prasy i serwisów internetowych, ukazujących się wyłącznie w wersji na czytniki? Strona internetowa służyłaby wtedy głównie jako zachęta do pobrania płatnych artykułów i np. zbiór newsów z branży.
Takie rozwiązanie, czyli darmowa treść dająca wyobrażenie o tym czego możemy spodziewać się po serwisie i płatne najbardziej wartościowe zasoby, mogą okazać się jedynym sposobem na sprzedaż tekstów.
Niestety istnieje bardzo duże ryzyko, że pojawią się serwisy służące do wymiany dostępem do płatnych serwisów działające na analogicznej zasadzie jak obecne sieci P2P. Skoro piraci umieszczają w nich zeskanowane kopie magazynów, to dlaczego nie mieliby zrobić tego samego z płatnymi artykułami?
Co z wyszukiwarkami?
Prowadzenie strony, która jest w 100% płatna jest niewykonalne nie tylko z powodu treści. Trzeba w jakiś sposób ściągnąć czytelników, bo nikt nie zapłaci za wejście znając sam adres. Na płatnych witrynach umieszcza się więc zwykle tylko tytuły i fragmenty tekstów, które skuszą użytkownika do zapłacenia za całą treść, a wartościowe informacje pozostawia ukryte.
Wadą takiego rozwiązania jest to, że ukryte informacje nie zostaną zaindeksowane przez wyszukiwarki, co wpłynie negatywnie na {link_wew 5751}pozycjonowanie{/link_wew}. Z drugiej strony, jeśli udostępnimy pełną teść wyszukiwarce, to mogą trafić się użytkownicy, którzy podadzą się za robota (np. zmieniając informacje o User Agent w przeglądarce) i dostaną te same informacje za darmo.
Jak promować zamkniętą stronę?
Rupert Murdoch, właściciel koncernu medialnego News Corp postanowił nawet {link_wew 6370}usunąć z Google{/link_wew} wszystkie informacje o swoich serwisach. Takie posunięcie raczej nie przyniesie korzyści małym serwisom, gdyż wyszukiwarki są ważnym źródłem odwiedzin. Z drugiej strony takie działanie może uchronić przed przedostaniem się treści do wszelkich agregatorów. Obecnie są one wykorzystywane do promocji własnej strony, ale jednocześnie prowadzą do sytuacji, w której internauta przeczyta artykuł w miejscu innym niż nasza strona. Co za tym idzie, nie obejrzy reklam lub nie kliknie w znajdujący się obok tekstu link do płatnych materiałów.
Po raz kolejny widać, że wyłącznie unikatowe treści, niedostępne nigdzie indziej mogą liczyć na to, że wprowadzenie płatności się opłaci. W formie jaką znamy, czyli olbrzymiej siły wyszukiwarek i serwisów z treścią generowaną przez użytkowników lub gromadzących odnośniki do innych stron, promocja płatnych materiałów jest bardzo trudna.
Tylko unikalne informacje
Żaden serwis nie jest sam, a czytelnika od wyjścia zawsze dzieli tylko jedno kliknięcie. Z tego powodu nie ma szans istnienia żadna płatna strona, która publikuje dostępne w setkach innych miejsc newsy. Dotyczy to nawet stron {link_wew 6282}zarabiających na porno{/link_wew}, dla których wymyślono płatności online. Darmowe odpowiedniki radzą sobie równie dobrze jak płatne, „elitarne” witryny.
Są jednak witryny, które działają w ten sposób. Zwykle oferowane przez nie materiały pozwalają oszczędzić czas poprzez dostarczenie gotowych rozwiązań problemów lub fachowe porady. Osoby mogące pochwalić się takimi materiałami mogą spróbować wprowadzić płatności na niektóre materiały.
Jak wprowadzić płatności?
Potrzebny jest do tego, poza treścią, system płatności oraz odpowiednie oprogramowanie. Najpopularniejsze obecnie sposoby pobierania opłat za treści to SMS-y premium, płatność kartą kredytową, PayPal i przelew bankowy.
Należy umożliwić jak najwięcej sposobów płatności. Należy przy tym pamiętać, że SMS-y o podwyższonej płatności cechuje kilkudziesięcioprocentowa prowizja operatora. Niezadowolony będzie więc albo czytelnik, który musi zapłacić np. 2 złote za dostęp do artykułu, albo wydawca, który zarobi na tym ok. 80 groszy. Pozostałe sposoby są znacznie bardziej opłacalne.
Systemu płatności nie musimy tworzyć sami. Ich obsługę można przekazać jednej z zajmujących się tym firm np. platnosci.pl, przelewy24.pl, payu.pl czy dotpay.pl. W zamian za prowizję wynoszącą mniej niż 3% zajmą się całą stroną finansową i dostarczą wymienione sposoby płatności.
Ponadto użytkownicy szybciej zaufają znanemu operatorowi niż przypadkowej stronie, która podaje tylko numer konta lub prosi o podanie informacji o karcie kredytowej. Skorzystanie z jednego z systemów jest obecnie najlepszym rozwiązaniem problemów płatności – stosunkowo niska prowizja i duży wybór płatności w jednym miejscu przekona większość osób.
Jakie oprogramowanie wybrać?
Systemy takie zawierają gotowy moduł, który można dodać do używanego CMS-a. Zwykle będzie to oprogramowanie przeznaczone do sklepu (sprawdzi się, jeśli {link_wew 5308}sprzedajemy zdjęcia{/link_wew} lub e-booki), ale zdarzają się również dodatki do WordPressa (http://wordpress.org/extend/plugins/wp-e-commerce/) czy Joomli! (http://www.joomla.pl/content/view/419/2/). Osoby chcące sprzedawać treść powinny wziąć pod uwagę używany CMS już podczas projektowania serwisu, bo może okazać się, że wprowadzenie płatności jest niemożliwe.
Jeśli czujesz, że oferowane przez ciebie treści są jedyne w swoim rodzaju, może warto spróbować je sprzedać? Wdrożenie systemu płatności nie jest trudne, a czas popularyzacji e-booków to dobry moment na podjęcie takiej decyzji. Warunek jest jeden: treść musi być wyjątkowa i dostępna tylko w jednym miejscu.