Nowatorskie rozwiązania w Google Chrome każą przypuszczać, że nie ma on jedynie wyświetlać stron. Celem nie jest też szybkość. W takim razie co?
Mimo że z Google Chrome korzysta tylko kilka procent internautów, to jego popularność szybko rośnie. Wyprzedził już Operę i dogania Safari (listopad 2009), co oznacza, że po wydaniu wersji na Mac OS może osiągnąć trzecią pozycję. Chrome cieszy się większą popularnością wśród bardziej zaawansowanych użytkowników spędzających w sieci najwięcej czasu i otwartych na nowości.
Oznacza to, że już najwyższa pora przystosowywać swoje strony do tej przeglądarki i skorzystać z jej możliwości.
Prawie jak Safari
Silnik renderujący Chrome to znany m.in. z Safari WebCore (wchodzący w skład WebKit). Oznacza to, że strony powinny wyglądać identycznie w obydwu programach. Powinny, ale nie zawsze wyglądają. Można to sprawdzić np. w teście Acid 3.
Chrome pokazuje przejście go w 100%, tak jak Safari, ale uzyskany wynik różni się szczegółami, a proces renderowania w dwóch momentach zwalnia. Niezgodności mogą wynikać m.in. z różnych w silnika WebKit (w czasie pisania artykułu w Chrome zastosowano wersję 532, a w Safari 530+). Mimo wszystko różnice te nie są duże, a developerzy Google proszą o zgłaszanie błędów (http://code.google.com/p/chromium/issues/list).
Skompilować JS? Dlaczego nie?
Obecnie równie ważny jak wyświetlanie strony jest silnik renderujący JavaScript. Zastosowany przez Google V8 różni się znacznie od innych rozwiązań. Implementuje on ECMAScript zgodnie ze specyfikacją ECMA-262 oraz obsługę DOM itd., ale w niecodzienny sposób.
Do tej pory albo interpretowano skrypty JS albo stosowano tzw. kompilację just-in-time. Podejście to jest dziś najbardziej popularne i polega, w dużym uproszczeniu, na wytworzeniu kodu pośredniego w momencie pierwszego dostępu do kodu źródłowego i uruchomienia go w maszynie wirtualnej.
V8 działa inaczej: kod JavaScript, który, jak sama nazwa mówi jest językiem skryptowym, jest kompilowany przez przeglądarkę i uruchamiany tak jak programy napisane np. w C++.
Obecnie takie podejście pozwala przyśpieszyć działanie skryptów, ale JIT jest znacznie bardziej przyszłościowy – uważa Brendan Eich, developer Mozilli.
Szybko, jeszcze szybciej
Właśnie szybkość jest jedną z częściej podkreślanych cech Chrome’a. Szybko się uruchamia, szybko działa, nawet aktualizacje są częste. Większość testów pokazuje kilkukrotną przewagę w czasie renderowania stron oraz skryptów nad innymi przeglądarkami, nawet nad Safari (chociaż „jedynie” o o kilkadziesiąt procent).
Na szybkość wpływa również wieloprocesowa praca – każda strona uruchomiona jest w oddzielnym procesie. Zajmuje to zasoby procesora, ale zwykle i tak pozostają one nieużywane, więc po co marnować potencjał?
Chrome w drodze do chmur
Wszystkie te cechy pokazują wyraźnie, do czego najlepiej nadaje się Chrome. Celem Google’a jest obsługa aplikacji dostępnych przez przeglądarkę, która stanie się jedynym instalowanym programem. Pozostaje tylko pytanie, czy oprogramowanie rzeczywiście podąży w kierunku {link_wew 5972}chmur obliczeniowych{/link_wew}? Dla Chrome to olbrzymia szansa na wyjście z cienia.