Jeżeli 1TB to za mało, warto sięgnąć po dysk sieciowy oferujący dwa, a nawet cztery razy więcej. Testujemy domowy serwer na zdjęcia, filmy i pliki od firmy Western Digital.
Już od dawna sieci LAN przestały się kojarzyć z dużymi firmami. Obecnie w wielu domach znajduje się więcej niż jeden komputer, zazwyczaj każdy z nich podłączony jest do internetu przez to samo łącze. W tym celu podłączamy router, podpinamy komputery przez \”skrętkę\” lub Wi-Fi i już mamy działającą sieć.
Użytkownicy domowi mają jednak odmienne potrzeby, niż firmowi. Serwery firmowe muszą zapewniać niezawodność, bezpieczeństwo danych, wydajność oraz elastyczność konfiguracji. Natomiast dla przeciętnego domowego użytkownika liczy się przede wszystkim cena, rozmiar, zużycie energii, często wygląd i coraz częściej bezpieczeństwo danych.
Odpowiedzią na potrzeby są urządzenia stworzone na wzór serwerów funkcjonujących w dużych firmach. W jednej obudowie zamyka się mini-komputer wyposażony we własny system operacyjny (zazwyczaj jest to dedykowana dystrybucja Linuksa), interfejs sieciowy (z reguły gigabitowy), portyUSB oraz jeden, dwa a czasem nawet więcej dysków twardych.
Możliwości takiego urządzenia zależą od oprogramowania. Podstawowymi usługami jest serwer plików (w przypadku Linuksa jest to pakiet Samba) i serwer FTP. Pozostałe funkcje zależą od chęci i wyobraźni programistów. Bardzo często takie urządzenia mogą spełniać rolę serwera HTTP (Apache), NFS, bazy MySQL i serwera wydruku (do portu USB można podłączyć drukarkę). Umożliwiają także współpracę z zasilaczami awaryjnymi i oferują różne usługi związane z multimediami, takie jak pełnienie roli biblioteki dla aplikacji iTunes, katalogowanie plików multimedialnych i tworzenie galerii. Wyższe modele serwerów (dysków) sieciowych oferują nawet stacje monitoringu działające w oparciu o kamery IP.
W urządzeniach mogących pomieścić więcej niż jeden dysk twardy można zwiększyć wydajność lub poprawić bezpieczeństwo poprzez utworzenie macierzy RAID. Niestety ze względu na konieczność utrzymania niskiej ceny, producenci stosują macierze programowe.
W pierwszej części naszego testu opisaliśmy serwer sieciowy WD ShareSpace firmy Western Digital. W drugim artykule testować będziemy urządzenie Turbo NAS TS-209 II firmy QNAP.
WD ShareSpace firmy Western Digital
Serwer sieciowy firmy WD ShareSpace firmy Western Digital może pomieścić aż 4 dyski twarde. Sprzedawany jest w dwóch wersjach – z dwoma dyskami serii WD Caviar Green Power WD10EACS o pojemności 1TB (16 MB Cache, SATA II) lub z czterema takimi dyskami. Do naszego testu została udostępniona wersja z dwoma dyskami twardymi.
Obudowa serwera została wykonana z metalu, z frontem z plastiku. Całość sprawia bardzo solidne wrażenie. Na froncie znajduje się panel z diodami sygnalizującymi pracę urządzenia: 4 diody sygnalizujące obecność i aktywność dysków, jedna sygnalizująca aktywność połączenia sieciowego, jedna identyfikująca dane urządzenie (włączona programowo, przydatna gdy dysponuje się więcej niż jednym urządzeniem) i jedna sygnalizująca kopiowanie danych z dysku USB. Ten ostatni można podłączyć do portu USB, umieszczonego pod diodami. Jego zawartość można udostępnić w sieci lub w prosty sposób za pomocą jednego przycisku skopiować na dysk twardy. Poza tym na obudowie urządzenia zostały umieszczone przyciski: zasilania (ze świecącą kontrolką sygnalizującą włączenie i stan urządzenia) oraz wspomniany przycisk do kopiowania zawartości podłączonego dysku USB.
Na tylnym panelu znajdziemy dwa dodatkowe porty USB, ale bez możliwości szybkiego kopiowania za pomocą przycisku z przedniego panelu. Ponadto umieszczono tam także gigabitowe gniazdo sieciowe z diodami sygnalizującymi jego pracę, przycisk resetujący (ustawienia sieciowe, hasła i udziały sieciowe), gniazdo zasilania, otwór-złącze do podłączenia zabezpieczenia Kensington, wentylator i dwie śruby pokrywy obudowy.
Aby dostać się do dysków, należy odkręcić dwie śruby dostępne od tyłu i zdjąć blaszaną pokrywę. Dyski umieszcza się w slotach po założeniu plastikowej zielonej ramki. Dyski są numerowane od dołu, pierwsze dwa zajmują dolne miejsca. Chcąc dołożyć dodatkowe dyski, musimy pamiętać, ze producent ograniczył pulę dysków obsługiwanych tylko do tych produkowanych przez własną firmę. Na tą chwilę WD oferuje dyski SATA o maksymalnej pojemności do 1TB. Dla przykładu firma Seagate oferuje już dyski 1,5TB, ale niestety nie umieścimy ich w opisywanym urządzeniu firmy WD.
Samo wkładanie i wyjmowanie dysków wymaga odrobiny cierpliwości i siły. Dyski przy wkładaniu trzeba pod koniec przycisnąć, by złącze się połączyło, a przy wyjmowaniu lekko szarpnąć by rozłączyło. Warto pamiętać, ze zielona ramka ma po bokach z brzegu małe zatrzaski, które po włożeniu dysku powinny się zatrzasnąć po bokach, a przy wyjmowaniu należy je zwolnic, by się nadmiernie nie siłować.
Po podłączeniu zasilania urządzenie startuje i sprawdza dyski. Jeśli są czyste, następuje automatyczne wczytanie systemu, co trwa trochę czasu i jest sygnalizowane migotaniem diody na przycisku zasilania. Jeśli dyski zawierają obce partycje, jest to sygnalizowane zaświeceniem się kontrolki dysku na bursztynowy kolor. Gdy na system operacyjny zostanie już zgrany na dyski, urządzenie wystartuje.
Do wstępnej obsługi urządzenia producent dostarczył aplikację WD Discovery. Umożliwia ona uruchomienie strony WWW z panelem do konfiguracji, otwarcie udostępnionych zasobów, mapowanie udostępnionych zasobów jako dyski sieciowe (nadanie im literki dysku), utworzenie skrótu do udostępnianych zasobów na pulpicie i włączenie/wyłączenie kontrolki identyfikującej urządzenie znajdującej się na przednim panelu.
Zaawansowana konfiguracja urządzenia odbywa się poprzez przeglądarkę internetową. Przy pierwszym połączeniu się z panelem konfiguracyjnym zostaniemy przeprowadzeni przez kreator wstępnej konfiguracji w celu ustawienia własnego hasła, czasu oraz ustawień sieciowych. Sam panel konfiguracyjny oferuje dwa zestawy opcji: \”Advanced Mode\” i \”Basic Mode\”. W trybie \”Basic Mode\” mamy jedną zakładkę z paroma podstawowymi opcjami, w trybie \”Advanced Mode\” pojawia się więcej zakładek, które grupują tematycznie wszystkie ustawienia urządzenia. Opisy panelu konfiguracji dostępne są w paru wersjach językowych, niestety zabrakło języka polskiego.
Co oferuje WD ShareSpace
Urządzenie obsługuje definiowanie udostępnionych udziałów zarówno na dyskach twardych, jak i podłączonych nośnikach do portu USB, a także tworzenie Quoty. Pozwala również uruchomić serwer plików dla sieci Microsoft (za pomocą Workgroup lub Domeny), dostęp przez FTP, NFS. Administrator ma możliwość tworzenia kont użytkowników, grup użytkowników i przyznawania uprawnień dla udostępnionych udziałów. Dysponując publicznym IP, można nawet udostępnić swój FTP przez internet.
Ponadto producent zadbał o udostępnienie menadżera pobierania plików z HTTP i FTP, obsługę biblioteki iTunes, współpracę z UPS i wysyłanie e-maili przy okazji wystąpienia skonfigurowanych zdarzeń.
Kupując takie urządzenie, z góry wiadomo że jego właściciel będzie chciał móc stworzyć macierze dyskowe. Przy dwóch zainstalowanych dyskach dostępne są trzy możliwości: Spire – RAID0, Mirror – RAID1, Span – JBOD. Przy trzech i czterech dyskach dostępny jest także RAID5.
Podsumowując
WD ShareSpace jest ciekawą propozycją dla osób poszukujących przede wszystkim dużego dysku sieciowego do bezpiecznego przechowywania danych. Po zapełnieniu wszystkich czterech slotów dyskami o pojemności 1TB, otrzymamy do dyspozycji aż 4TB w układzie Spire lub Span (rozwiązanie mało bezpieczne) lub mniejszą pojemność przy zachowaniu dużego bezpieczeństwa (Mirror, RAID5).
Z pozoru cena urządzenia wynosząca niecałe 2400 zł za model z dwoma dyskami twardymi może wydawać się wysoka. Gdy jednak porównać ją z modelami konkurencji bez dołączonych dysków, wychodzi na to, że kupując zestaw WD ShareSpace nie przepłacamy. Otrzymujemy bowiem w komplecie oszczędne dyski twarde, z których każdy kosztuje blisko 400 zł. Porównanie to wychodzi jeszcze korzystniej przy zakupie modelu z czterema dyskami twardymi, którego cena wynosi 3000 zł.