Gdyby nie obowiązek zrecenzowania Mont&Blade, nie musiałbym uruchamiać tej gry drugi raz, co byłoby dużym błędem! Okazuje się, że jest to naprawdę wciągająca gra, a każde kolejne odpalenie M&B wciąga jeszcze bardziej.
Ocena
Grywalność: | {ikona-gc05} |
Grafika: | {ikona-gc02} |
Dźwięk: | {ikona-gc03} |
Ogółem: | {ikona-gc03} |
Faktem jest, że przy pierwszym kontakcie odrzuca archaiczna grafika i musimy trochę ochłonąć, ażeby ponownie odpalić produkt TaleWorlds. Ale zacznijmy od początku…
Gdzie są te smoki ?
Mount&Blade, wbrew temu co zapowiada okładka i samo menu, nie ma nic wspólnego z grą osadzoną w świecie fantasy. Całość rozgrywki umiejscowiona jest na nieznanym kontynencie w okresie średniowiecza. Dlatego też nie znajdziemy tu żadnych smoków, wilkołaków, czarów, zaklęć i tym podobnych. I bardzo dobrze!
Powiem uczciwie, że przyzwyczajony do wszelakich produktów opartych na świecie AD&D oraz Warhammer, które zdominowały gry Role Play, nie miałem ochoty uczuć się nazw kolejnych fantastycznych stworzeń. A przy okazji wyzbywać się przekonania, że jedynymi słusznymi światami dla RPG są Śródziemie, czy Forgotten Realms.
Postać i rozgrywka
Jak przystało na porządnego RPG-a, na wstępie tworzymy naszą postać, począwszy od kształtów
twarzy, kolorze włosów i wieku, a kończąc oczywiście na statystykach. Ponadto wybierzemy
przeszłość naszej postaci i powód dla którego wyruszyliśmy w poszukiwaniu przygód. Wpływu na
samą rozgrywkę nie spostrzegłem, ale jeśli wybierzemy los ubogiego szlachcica, otrzymamy
nawet sztandar z naszym herbem. Co prawda nikt go nie rozpoznaje, ale fajnie wygląda.
Mount&Blade, poza tym, że jest rasowym RPG, w którym będziemy wykonywać zadania, zbierać
różne cenne przedmioty i zdobywać punkty doświadczenia, zawiera również motyw gry
strategicznej. Innymi słowy werbujemy żołnierzy, wieśniaków, najemników – słowem każdego kto za pieniądze się do nas przyłączy i pomoże stworzyć naszą małą armię. Naszym wojskom możemy
wydawać podczas walki proste komendy, które pomogą w zwyciężeniu przeciwnika. Trzeba jednak
pamiętać, że żołnierze muszą mieć co jeść i za co żyć, a więc musimy zadbać o pieniądze na
żołd oraz jedzenie dla wojska. W zamian za to nakarmieni i zadowoleni żołnierze pomogą nam nawet szturmować zamki.
Świat
Rozgrywka Mount&Blade umiejscowiona jest na bliżej nieokreślonym kontynencie w czasach średniowiecza. Poruszać się będziemy zarówno między miastami, gdzie możemy natknąć się na bandytów, karawany inne wojska i tym podobne, jak i po dziedzińcach zamków i podwórkach wsi. Świat podzielony jest na kilka państw umiejscowionych od gór w śniegu, aż po dalekie pustynie.
Każdym Państwem włada Lord, od którego to otrzymywać możemy zlecenia ażeby trochę zarobić. Zaskakuje mnie, że władcy państw tak chętnie przyjmują nawet takiego obdartusa, powierzając mu zadania wagi Państwowej. Smutno też wyglądają zamki, sale tronowe – albo są takie same jak reszta zamków, albo są puste. W świecie Mount&Blade awansujemy zarówno w rozwoju postaci jak i szacunku i zaufaniu władców państw, co może zaowocować walką w barwach danego królestwa lub posiadaniem własnych ziem. Na zarobek w Świeci M&B mamy kilka sposobów: możemy napadać na kupców i okradać ich ze wszelakich dóbr, możemy brać udział w turniejach na arenie, czy po prostu wykonywać zadania zlecone przez różnych NPC-ów.
Walka
To jest zdecydowania największa zaleta Mount&Blade! Walka. Niezależnie, który to raz z rzędu wpadamy na rozpędzonym na koniu w grupę banitów z toporem, mieczem, czy lancą, zawsze sprawia to tyle samo frajdy. Może nie ma tu rozlewu krwi i latający flaków, ale satysfakcja z powalenia przeciwnika jest naprawdę duża. Ponadto strzelanie z łuku, czy kuszy również daje sporo przyjemności, chociaż nie jest tak dopracowane, jak walka bronią białą.
Do dyspozycji otrzymamy arsenał kilkuset modeli broni. Większość jest do siebie podobna, a różnią się tylko statystykami, ale i tak mnogość uzbrojenia zasługuje na pochwałę. Jedyne do czego można mieć uwagi, to fakt, że bohater ma określoną liczbę strzał w kołczanie, na przykład 30 sztuk. Po ich wystrzelaniu na polu walki, łuku nie można już używać, ale po zakończeniu walki z powrotem mamy tą samą ilość strzał. Czyżby nasz bohater zbierał je z pola walki?
Ciekawym urozmaiceniem jest możliwość pojmania jeńców spośród pokonanych przeciwników, których możemy później sprzedać w roli niewolników… Niepoprawny politycznie motyw, ale jakże interesujący.
Grafika i muzyka
O pierwszej z nich zdarzyłem już wspomnieć. Zdecydowanie to największa bolączka tego produktu. Może ona zniechęcić wielu graczy podczas pierwszego kontaktu z produktem. Grafika jest niedopracowana, pusta i po prostu brzydka. Ludzie poruszają się sztucznie, wchodzą na ściany, podczas rozmowy nie otwierają ust, a świat po którym się poruszamy wygląda banalnie i nieestetycznie.
Oprawa dźwiękowa trzyma poziom, odgłosy walki są dobre, ale brakuje gwaru na ulicach miast. Pamiętacie tło dźwiękowe z Baldurs Gate? Tam od razu po wejściu do miasta słychać było dzieciaki, rozmowy, szczekanie psów i tym podobne. W Monut&Blade tego nie doświadczymy.
Podsumowanie
Co prawda grywalność w Mount&Blade rekompensuje kiepską oprawę, nic nie zmieni jednak faktu, że mamy 2008 rok i na tle nawet takich produkcji jak stary Morrowind, M&B wypada bardzo przeciętnie. Zdecydowanie jest to gra dla fanów gatunku. Daję słowo, że jeżeli przymknąć oko na niedoskonałości gry, to czeka nas wiele godzin przyjemnej zabawy. Twórcom udało się połączyć RPG i strategię w bardzo udaną całość.