Pod koniec ubiegłego roku Yahoo sprawiało wrażenie, że się szamoce. Jednak nowe narzędzie Pipes i wewnętrzny inkubator Brickhouse sprawił, że internetowy gigant po raz kolejny odzyskał formę. Oliver Lindberg rozmawia z człowiekiem, dzięki któremu to się zdarzyło – Bradleyem Horowitzem.
Listopadowy manifest ochrzczony \”Peanut
Butter Manifesto\” zapowiedział nadejście zmian. Mówi się w nim, że Yahoo propaguje
swoje zasoby zbyt słabo (porównano to do cienkiej warstwy masła orzechowego na kromce
chleba), zapominając o \”spójnej wizji\”, i znalazł się w sytuacji wymagającej radykalnych działań.
Z Yahoo w ramach wielkich przetasowań odeszło dwóch głównych szefów, co jeszcze raz na pierwszym planie postawiło innowacyjność.
Jednym
z ludzi, których zadaniem jest odkrycie Yahoo
na nowo jest Bradley Horowitz, wiceprezes Advanced
Development Division i były muzyk punk rockowy, którego kapela grała z takimi zespołami
jak Sonic Youth i The Sugarcubes. Bradley korzystał z internetu od czasu, gdy
powstawały programy takie jak telnet. – To samo czułem jako muzyk punk rockowy
– mówi. – Byliśmy marginesem i rodzajem subkultury. I gdy obserwowałem, jak wiele lat
później zespoły takie jak Nirvana czerpią z tego samego, odczułem satysfakcję, że sposób w jaki
myśleliśmy okazał się pociągający dla tak wielu ludzi.
Bradley, jeśli tylko nie zajmuje się wspominkami
muzycznymi, nadzoruje zespół zajmujący się technologicznym rozwojem Brickhouse, nowym
programem Yahoo skupionym na innowacyjności
i przedsiębiorczości. Wszystko zaczęło się od tego, gdy zapytano Caterinę Fake jak Yahoo może
zbudować nowego Flickra. Odpowiedziała, że to nigdy by się nie zdarzyło.
– Chodziło o to, by być otwartym na nowe pomysły i pozwolić pomysłom zaistnieć na rynku,
żeby otrzymać informację zwrotną na ich temat i zobaczyć, który z nich jest sensowny – wyjaśnia
Bradley.
Budowa Brickhouse
– Za pomocą Brickhouse możemy realizować takie
pomysły jak Pipes i zapewnić im właściwe wsparcie, tak by mogły jak najlepiej skorzystać
z infrastruktury, użytkowników i marki Yahoo i użyć tego wszystkiego w nowych, przełomowych
pomysłach. Tym właśnie jest Brickhouse. Bierze to, co najlepsze z Yahoo, korzysta z najlepszego
z możliwych środowiska rozwoju dla startupu. Biura Brickhouse są umiejscowione w San
Francisco, z dala od głównej siedziby firmy w Sunnyvale. Nowe pomysły mają pochodzić od
pracowników Yahoo, którzy dostali szansę eksperymentowania
w małych zespołach, przy jednoczesnym zawieszeniu ich dotychczasowych obowiązków.
Dla celów Brickhouse opracowano nawet specjalny system nagradzania za projekty,
które odniosą sukces.
Oprócz Brickhouse, Bradley Horowitz jest także odpowiedzialny za Hack Days (http://developers.Yahoo.net/hackday), które są jeszcze jedną szansą dla pracowników wyrażenia ich kreatywności i wzięcia udziału w nowych projektach.
Yahoo wystosowało zaproszenia także do osób nie będących pracownikami firmy, by próbowali
łączyć swoje serwisy z Yahoo. Wśród poprzednich gości znaleźli się ojciec Second Life, Philip Rosedale, twórca PHP, Rasmus Lerdorf oraz Beck!
– Najnowszy album Beck, The Information, był dystrybuowany z okładką, którą należało wykonać
samemu – mówi Bradley. – Można wziąć muzykę nagraną na płycie i samemu ją zmiksować.
Istota tego, co robi Beck tkwi w przekazaniu kontroli ludziom. To doskonała analogia do
tego, co dzieje się obecnie w sieciowej rewolucji.
Nawet terminologia, której używamy do opisu
co dzieje się w internecie, np. mashup (strona łącząca w sobie aplikacje online z różnych
źródeł – przyp. red.) też została zapożyczona z muzycznej kultury DJ-ów.
Oddanie kontroli i skupienie się na ludziach jest kluczowe dla filozofii Web 2.0 Yahoo. Nie
budzi więc zdziwienia, że pierwszą aplikacją jaką wypuścił Brickhouse jest szeroko komentowana
Pipes, służąca tworzeniu stron typu mashup (http://pipes.yahoo.com), która jest ucieleśnieniem
idei korzystania z komputera z ukierunkowaniem na człowieka.
– Pipes wykonał wspaniałą robotę przełamywania
barier, których istnienie ludzie przyjmują za pewnik – mówi Bradley. – Że konieczne jest przygotowanie informacji i treści w sposób, jaki zażyczy
sobie tego wydawca. Pipes umożliwia przekazanie kontroli użytkownikom. Od początku istnienia
Yahoo, zanim jeszcze ukuto termin Web 2.0, uważaliśmy, że ludzie powinni być w centrum.
Dla nas to nie jest zmiana szyldu, czy postawienie wszystkiego na jakąś modę. To prawdziwe
DNA firmy i jest to poparte oryginalną wizją. Maszerujemy w rytmie wybijanym przez własnego
dobosza.
To dlatego Bradley upewnił się, że Yahoo otworzyło swoją platformę i wyszło na zewnątrz
swojego zamkniętego ekosystemu (nadzoruje Yahoo Developer Network). To bardzo ważny
element wizji. – Nie otworzyliśmy się jak swojego rodzaju
polecenie, które przyszło z góry, czy też jako orientacja religijna. Otworzyliśmy się, gdyż aby
przetrwać w dzisiejszym ekosystemie, nie mieliśmy
wyboru. Każda firma, która zamyka się w sobie, zmierza do zagłady. Dzieje się tak,
gdyż dzisiaj mamy możliwość wyboru. W świecie, w którym użytkownicy mają tak dużo kontroli
i taki wybór, nie możemy nawet próbować ich zamknąć lub trzymać na uwięzi.
Gdy już
zdamy sobie z tego sprawę, zaczynamy myśleć o problemie i świadczyć użytkownikom prawdziwe
usługi. Wówczas zaczynamy zaskarbiać sobie sympatię użytkowników, którzy przywiązują się
do nas dzięki wartości usług. Tak więc na Yahoo obserwujemy dużo nowych
działań, choć Bradley zaprzecza, że ma to cokolwiek wspólnego z próbą dogonienia portalu
Google. – Nie wiedziałem, że bierzemy udział w tym
samym wyścigu – mówi. – Prasa skupia się na porównywaniu ze sobą Yahoo i Google, tak
jakbyśmy zmierzali do tego samego celu. Moim zdaniem tak nie jest. Mamy różne
misje.
Ziemska misja
To jest misja, która sprawia, że Yahoo jest tak ważne, nawet jeśli
kontrolę z powrotem oddano użytkownikom. – Gdy każdy ma głos i jest wydawcą,
w końcu dochodzimy do sytuacji, gdy istnieje 6 milionów blogów.
Tak więc problem znalezienia blogu, który właśnie chcemy przeczytać, staje się technicznym
wyzwaniem. Stałą w tym równaniu jest uwaga. Wszyscy będziemy
żyć przez określony czas i to jak spędzimy nasze życie i jak będziemy
korzystać z uwagi, może stać się czynnikiem prowadzącym do
osiągania zysków.
W tym kontekście nie dziwi wcale to, że akronim zespołu, którego
szefem jest Bradley, Advanced Developement Division, jest identyczny
z akronimem używanym do określania zaburzeń
uwagi i braku nadpobudliwości ruchowej (ang. Attention Deficit Disorder – przyp. red.).
Wszystko dotyczy uwagi. Przykładowo, Flickr korzysta z danych o uwadze do określania zainteresowań użytkowników (koncepcja filtru interestingness,
http://www.flickr.com/explore/interesting).
Bradley, który medytuje i ćwiczy jogę, by zrównoważyć przeładowanie informacją, jest
przekonany, że Yahoo czeka jasna przyszłość. – Firmy, które mogą służyć ludziom, pomagając
skierować ich uwagę na rzeczy, które są dla nich najważniejsze, mają się dobrze i nadal
będzie na nie duże zapotrzebowanie. Obecnie mamy ekscytujące czasy. Yahoo z pewnością
nie zmniejszy swojej aktywności w nadchodzących latach.