Choć w Polsce już kilka lat działają systemy antyplagiatowe, plagiaty mają się całkiem dobrze…
\”Prace magisterskie, licencjackie, inżynierskie mają smutny żywot. Zaraz po obronie lądują zwykle w szufladzie. To przykre, ponieważ aby je napisać, musimy poświęcić im wiele czasu, pracy i często bardzo dużo nerwów. Czy ten cały Wasz wysiłek warty jest jedynie zakurzonej szuflady, gdzie leży Wasza praca? Nie, to byłoby niesprawiedliwe. Podobnie jak autorzy książek, wydawnictw np. muzycznych czy komputerowych macie prawo do korzystania ze swojej własności i dlatego tak jak tysiące studentów z Europy Zachodniej zatroszczcie się o to, aby swoją pracę opublikować.
Naszym celem jest, aby możliwie wiele razy komercyjnie sprzedać Wasze prace. Od każdego sprzedanego egzemplarza otrzymacie zawsze 50% ceny netto. Cena dla przedsiębiorstw wynosi standardowo 799 zł, dla studentów 399 zł.\”
Tak zachęca serwis Studenci.pl do rozpowszechniania swoich licencjatów i \”magisterek\”. Pod pewnym względem powyższe stwierdzenie jest prawdziwe: prace tego typu zwykle rzeczywiście lądują w archiwum uczelni oraz w czytelni, gdzie są dostępne dla studentów. Z punktu widzenia piszącego taka praca nie przynosi mu rzeczywiście żadnej korzyści oprócz uzyskania dyplomu.
Rodzi się jednak pytanie, czy taka propozycja jest etyczna. O ile kupno dobrej pracy dyplomowej przez firmę zainteresowaną opracowanymi w niej problemami jest jeszcze zrozumiałe (często zresztą zdarza się, że taka firma zatrudnia autora pracy uznając, że jego wiedza będzie dla niej przydatna), to odsprzedawanie pracy innym studentom jest już przynajmniej dyskusyjne.
Dostęp do wcześniej napisanych prac, w wersji papierowej, jest możliwy w czytelni niemal każdego wydziału. Pomaga to w pisaniu własnej pracy, pozwalając zorientować się na jakie problemy natknęli się ludzie pisząc prace o podobnej tematyce.
Natomiast posługiwanie się elektroniczną wersją, z której w szybki sposób można kopiować całe fragmenty, wręcz kusi do popełnienia plagiatu.
Każda uczelnia przy składaniu pracy dyplomowej do recenzji wymaga umieszczenia w niej oświadczenia, że została napisana samodzielnie i nie narusza praw autorskich, interesów prawnych i materialnych innych osób. Wiele osób traktuje to jako formalność, a w rzeczywistości jest to poważna deklaracja. Nieprawdziwość takiego oświadczenia może skutkować daleko idącymi konsekwencjami, od odrzucenia pracy przez recenzenta, aż do skutków prawnych wynikających z naruszenia prawa autorskiego. Jeśli nawet taka praca zostałaby obroniona i dopiero później zakwestionowana, jej autor (czy raczej \”autor\”) może spodziewać się nawet odebrania dyplomu. Tyle teorii. W praktyce wygląda to różnie.
Do niedawna weryfikacja oryginalności prac pisanych przez studentów czy młodych pracowników naukowych była mało skuteczna. Jeśli nie przepisywano znaczących fragmentów ze znanych publikacji, praktycznie nie sposób było stwierdzić, że dana praca stanowi powielenie innej. Zwłaszcza że granica pomiędzy przepisywaniem fragmentów cudzych publikacji a przytaczaniu ich w celu powołania się na nie jest zaznaczona cienką kreską.
Komputeryzacja wyższych uczelni sprawiła, że walka z plagiatami mogła przyjąć skuteczniejszą formę. Obecnie coraz więcej wydziałów oprócz papierowej wersji pracy dyplomowej żąda od studentów dostarczenia jej w postaci elektronicznej. Pozwala to skatalogować pracę w systemie komputerowym uczelni i w szybki sposób porównywać ją do napisanych wcześniej. Jeśli procent podobieństwa okaże się zbyt wysoki, praca zostaje odrzucona.
Koordynacją działań prowadzących do wyłapywania nieoryginalnych prac zajął się portal Plagiat.pl (http://plagiat.pl). Współpracując z uczelniami, wydawnictwami i innymi zainteresowanymi instytucjami oraz wykorzystując zasoby internetu prowadzi bazę danych tekstów, umożliwiając za pomocą specjalistycznego oprogramowania analizowanie nowych prac. Jeśli nowe dzieło przejdzie pozytywnie weryfikację, może zostać dodane do bazy, aby porównywać z nim kolejne prace.
Prawny aspekt plagiatu
Powielenie efektów cudzej pracy intelektualnej i ogłoszenie jej jako własnej jest przestępstwem. W Ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 4 lutego 1994 roku w art. 115 czytamy:
\”Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech.\”
Serwis Plagiat.pl działa na zasadzie analizy leksykalnej. Tekst zostaje wczytany do sprawdzenia i specjalistyczne oprogramowanie wyławia jego charakterystyczne frazy, po czym przeszukuje dostępne bazy oraz zasoby internetu, wybierając podobne teksty i zaznaczając identyczne fragmenty.
Według Tomasza Skalczyńskiego, współautora Plagiat.pl, o podobieństwie dokumentów decydują ciągi przynajmniej czterech wyrazów.
Darmowa wersja programu pozwala sprawdzić na dobę do pięciu dokumentów, z których każdy nie może przekroczyć 1000 znaków. Wersja abonamentowa serwisu przeznaczona jest dla uczelni i instytucji, które potrzebują możliwości sprawdzania wielu prac o dużej objętości.
Dostęp abonamentowy pozwala m.in. na zakładanie w ramach jednego abonamentu wielu kont do zgłaszania prac (przeznaczonych np. dla nauczycieli akademickich na wydziale), wspólne rozliczanie tych kont, lepszą skuteczność (dokładniejsze sprawdzanie prac) oraz dzienny limit sprawdzeń.
Ponadto umożliwia współpracę w ramach serwisu z innymi uczelniami (wspólna baza danych tekstów). Na specjalne życzenie klientów serwis oferuje również sprawdzanie prac, które są dostępne wyłącznie w wersji papierowej.
Z serwisem współpracuje obecnie 28 uczelni wyższych. Serwis grupuje je w trzech kategoriach:
- Kategoria ZŁOTA oznacza, że System PLAGIAT chroni oryginalność wszystkich prac dyplomowych na niej bronionych.
- W kategorii SREBRNEJ chronione są wszystkie prace dyplomowe powstające w niektórych jednostkach uczelni.
- Kategoria BRĄZOWA oznacza, że uczelnia zapewnia swoim pracownikom korzystanie z serwisu w wybrany przez nich sposób.
Są wśród nich tak znane szkoły wyższe jak Szkoła Główna Handlowa w Warszawie (złota), Uniwersytet Marii Curie Skłodowskiej (złota), Akademia Medyczna w Gdańsku (złota), Pomorska Akademia Medyczna w Szczecinie (złota), Uniwersytet Szczeciński (srebrna), Politechnika Gdańska (srebrna), Uniwersytet Warszawski (brązowa) czy Uniwersytet Gdański (brązowa).
W celu przetestowania możliwości systemu sprawdzono tekst znajdujący się w archiwum WWW Magazynu INTERNET. Jak widać na ilustracji, system bezbłędnie ocenił podobieństwo sprawdzanego tekstu do znalezionego w sieci. Podane zostało źródło znalezionego tekstu. Wynik 99% jest wartością skrajną, ale tak naprawdę już wyniki powyżej 50% dyskwalifikują sprawdzany tekst jako oryginalny.
Plagiaty (nadal) górą
Programy takie jak polski Plagiat czy amerykański Turnitin są jedynie narzędziami pomocniczymi w walce o oryginalność. Analiza porównawcza przeprowadzona w ten sposób jest mimo wszystko obarczona pewnym marginesem błędu. Może się okazać, że wykryte przez program powielenia to w rzeczywistości często używane zwroty, zwłaszcza te z literatury fachowej.
Z drugiej strony umiejętnie spreparowany tekst, ze zmienionym szykiem zdań już nie zostanie zakwalifikowany jako plagiat. Tak naprawdę ostatnie słowo należy zawsze do osób sprawdzających pracę na uczelni, promotorów i recenzentów. To oni decydują, czy daną pracę można dopuścić do obrony czy należy ją zakwestionować. Wspomaganie wyżej opisanym narzędziem może im tylko trochę pomóc.
Nawet jeśli plagiat zostanie udowodniony, to dalsze losy pracy są często niejasne. Przypadki cofnięcia tytułów uzyskanych za pomocą takich \”dzieł\” można policzyć na palcach.
W internecie można znaleźć przykłady wielu naukowców, którzy w swojej karierze dopuścili się plagiatu cudzej pracy. Są to często ludzie z tytułem prof. czy dr przed nazwiskiem. Przytaczanie tu listy tych osób przyniosłoby tylko kłopoty redakcji, ponieważ polskie prawo podchodzi bardzo liberalnie do tego typu przestępstw, natomiast oskarżenia o zniesławienie są rozpatrywane ze znacznie większą skutecznością.
Pozostaje nadzieja, że programy takie jak Plagiat oraz skuteczniejsze niż do tej pory działania senackiej Komisji Nauki, Edukacji i Sportu wpłyną na ukrócenie tego procederu. Przede wszystkim jednak musi ulec zmianie mentalność ludzi uczących się i studiujących. Ten, kto nie ma skrupułów przed ściąganiem na egzaminach, nie będzie ich miał również podczas pisania swojej pracy dyplomowej. Jednak obserwując, zwłaszcza przed zaliczeniami, długie kolejki z \”harmonijkami\” do punktów ksero na uczelniach, można mieć mieszane uczucia co do możliwości poprawy tej sytuacji.
Systemy antyplagiatowe w Polsce i na świecie
Od 1996 r. w Stanach Zjednoczonych, a od 2002 r. w Polsce działają programy komputerowe, które w ciągu kilku minut potrafią wykryć oszustwo. W Stanach Zjednoczonych (http://www.turnitin.com) taką metodą sprawdza się kilka milionów prac naukowych rocznie. Jako pierwsze antyplagiatorskie programy wprowadziły Cornell University w stanie Nowy Jork, University of California w Los Angeles i US Military Academy w West Point. Programy wyszukujące plagiaty są w Polsce potrzebne choćby z tego powodu, że 40% prac magisterskich i około 20% doktoratów jest przepisywanych z innych prac.
Amerykański program antyplagiatorski jest wykorzystywany w ponad dwudziestu krajach. W Wielkiej Brytanii używa go Joint Information Systems Committee – instytucja doradzająca tamtejszym szkołom wyższym. We wrześniu ubiegłego roku pod auspicjami JISC powstał serwis internetowy oferujący materiały edukacyjne oraz umożliwiający sprawdzanie prac studentów za pomocą programu Turnitin (http://www.jiscpas.ac.uk).
Turnitin porównuje prace studenckie z wszelkimi materiałami dostępnymi w sieci. Ich gromadzenie i uaktualnianie umożliwia TurnitinBot – program wędrujący po internecie i zbierający informacje zawarte na stronach WWW. Program wyszukuje i analizuje cechy charakterystyczne każdego nadesłanego tekstu. Potem porównuje go z dokumentami sprawdzonymi w taki sam sposób. Ostateczny raport dostarczany jest w ciągu 24 godzin.
Cytat czy przytoczenie?
Prace na zamówienie – fragment raportu portalu Korba.pl (http://www.korba.pl)
\”Przytoczenie jakiegoś tekstu bez cudzysłowu i odnośnika (przypisu) do jego źródła jest plagiatem, czyli przestępstwem. Również parafraza, czyli przytoczenie tekstu z pewnymi zmianami gramatycznymi i leksykalnymi, jest naruszeniem praw autorskich i wydawniczych oryginalnego wydawcy tekstu (jeśli praca jest opublikowana), względnie oszustwem (jeśli praca jest np. magisterium, przedstawianym władzom uczelnianym jako samodzielnie wykonana). Również pisanie dla kogoś pracy magisterskiej (za darmo lub za pieniądze) oraz oddawanie nie przez siebie napisanej pracy jako własnej jest przestępstwem.
Trudniący się procederem pisania prac na zamówienie bardzo się mylą sądząc, że nie będzie im można udowodnić przestępstwa, jeśli będą twierdzić, że nie wiedzieli w jakim celu zamówiono u nich pracę. Jeśli dotychczas proceder pisania prac magisterskich na zamówienie i plagiatowania ich jest powszechny (ocenia się, że do 30% prac magisterskich wiąże się z przestępstwem!), to nie dlatego, że są jakieś zasadnicze trudności prawne w jego ściganiu i osądzaniu, lecz dlatego, że jak dotychczas organy ścigania i sądy mają tyle ważniejszych spraw, że się do tego jeszcze nie zabrały.\”