Kiedy w styczniu testowałem pierwszego, małego robota odkurzającego marki SwitchBot, stworzonego z myślą o niewielkich przestrzeniach, nie spodziewałem się zobaczyć jego poprawionej wersji jeszcze w tym samym roku. Pierwszy K10+ zauroczył mnie wtedy swoim kompaktowym rozmiarem i możliwościami, więc z niekrytą ekscytacją zabrałem się do recenzowania jego nowej odsłony.
Na pierwszy rzut oka bryła robota nie uległa dużej zmianie. To nadal mały, biały, uroczy krążek, którego średnica wynosi nieco poniżej 25 cm i który waży zaledwie 2,3 kg. Przy wysokości 9 cm robot jest w stanie wjechać pod większość mebli. Stacja dokująca wygląda niemal identycznie jak w przypadku pierwotnej wersji i została wyposażona w 4-litrowy worek na nieczystości, który powinien wystarczyć na około 90 dni.
W tym miejscu jednak konstrukcyjne podobieństwa się kończą. Jeśli zerkniemy na K10+ Pro to szybko zauważymy większy otwór na czujnik na froncie robota i równie duży sensor PSD (Position Sensitive Detector) umieszczony z jego prawej strony, nad szczotką boczną. Jest to poprawiony system wykrywania obiektów i mierzenia dystansu, który ma zmniejszyć liczbę kolizji robota z przeszkodami. Zmiana ta do spółki z technologią LiDAR SLAM pozwala robotowi sprawniej poruszać się w danej przestrzeni i planować bardziej wydajne przejazdy. Dodatkową zaletą nowych czujników jest dokładniejsze sprzątanie w narożnikach, gdzie kombinacja mniejszej średnicy robota i dłuższego włosia na szczotce bocznej bije na głowę większość konkurencji. Po dwóch tygodniach intensywnych testów mogę potwierdzić, że technologia ta zdecydowanie działa. K10+ Pro znacznie rzadziej niż jego poprzednik badał granice swojego świata, napierając na różne obiekty pojawiające się na drodze. Dużo częściej wyhamowywał i jedynie zgrabnie wymiatał nieczystości z zakamarków.
Skoro już jesteśmy przy czujnikach, to warto również zauważyć, że poprawie uległy te odpowiedzialne za zapobieganie upadkom za schodów. Osobiście nie miałem okazji ich przetestować, z uwagi na brak piętra w moim M3, ale jeśli posiadamy dodatkową kondygnację w domu i chcemy wysłać tam naszego robota do sprzątania, to z deklaracji producenta wynika, że powinien on dojeżdżać jedynie do bezpiecznej odległości od krawędzi stopnia. Czujniki Cliff Sensor już w poprzednim modelu radziły sobie z tym zadaniem bardzo dobrze, więc i tutaj nie przewiduję problemów.
Kolejną ważną zmianą jest nowa szczotka główna, która tym razem została wykonana w całości z gumy. O ile rozstaw osi szczotki i umieszczony za nią pojemnik są takie same jak w poprzednim modelu, tak sam szczotka przeszła całkowitą przemianę. Pierwsza jej iteracja wykonana była w dużym stopniu z włosia podzielonego na sekcje, co samo w sobie nie było złym rozwiązaniem, ale przy dużej liczbie włosów na podłodze lub sierści zwierzaków wymagało częstego i intensywnego czyszczenia. Problem ten był na tyle oczywisty nawet dla twórców K10+, że w zestawie z robotem można było znaleźć specjalne narzędzie do rozcinania i wyciągania włosów ze szczotki. Był to miły dodatek do rozwiązywania problemu, którego można było jednak uniknąć. Nowa szczotka, której w pełni gumowa konstrukcja zapobiega takim przygodom, eliminuje potrzebę zaglądania robotowi pod sukienkę i mimo, że owe narzędzie do rozcinania włosów nadal znajduje się w zestawie z robotem, to tym razem nie potrzebowałem z niego skorzystać ani razu.
Jedną z największych i dość oczywistych wad wynikających z małych rozmiarów K10+ była relatywnie niska moc ssąca. Robot ma cztery tryby odkurzania, gdzie każdy kolejny generował nieco większą moc za cenę większego hałasu. Włączenie najwyższego trybu MAX oznaczało głośność na poziomie do 60 dB (w trybie Quiet było to 48 dB), co i tak jest świetnym wynikiem. Ponadto tylko w tym trybie robot mógł pracować z najwyższą mocą i w nowym modelu wartość ta wzrosła z 2 500 do 3 000 Pa, co biorąc pod uwagę, że nadal mamy do czynienia z tym samym gabarytem i silnikiem, jest sporym osiągnięciem. Muszę stwierdzić, że praktyka pokazała, że efekt jest podobny. Te dodatkowe 500 Pa może i pozwoli na wciągnięcie kilku ziarenek piasku więcej, ale nie spodziewajcie się wielkiej różnicy. Efekt codziennego sprzątania (zwłaszcza w przedpokoju, jesienną porą) w zupełności zadowala, ale jeśli marzycie o pięciocyfrowych wartościach mocy ssania, to musicie sięgnąć po znacznie większe i dużo droższe jednostki. Po kilku dniach testów przestałem korzystać z innych trybów niż MAX i całe sprzątanie wykonywałem tylko na tym ustawieniu. Co prawda, bateria wystarcza wtedy na około 60 minut pracy (zamiast 150 w trybie Quiet), ale po blisko 60 m2 i podwójnym przejeździe w każdym pokoju robot i tak kończył pracę z pokaźnym zapasem energii. Co do trybów Standard i Strong, to są więcej niż odpowiednie do pomieszczeń, gdzie mamy do czynienia wyłącznie z kurzem i włosami. Z kolei Quiet możemy uruchomić, jeśli jest już po godzinie 22 i nie chcemy drażnić sąsiadów. W tym wypadku musicie wziąć jednak pod uwagę fakt, że jego efektywność pozostawia wiele do życzenia z uwagi na znacznie obniżoną moc do poziomu 600 Pa.
K10+ Pro, podobnie jak jego poprzednik, otrzymał również nakładkę mopującą z wymiennymi ściereczkami, którą instalujemy na szczotce głównej. Nietrudno sobie wyobrazić, że efekt zmywania na mokro jest raczej słaby i nie należy się wiele po nim spodziewać. Innymi słowy, jeśli szukacie robota odkurzająco-mopującego, to K10+ Pro nie jest produktem dla was.
Sterowanie odbywa się z poziomu aplikacji SwitchBot. To tam będziemy konfigurować nasze urządzenie, tworzyć mapy domu, dzielić pokoje i ustalać strefy. Tam też ustalimy harmonogram sprzątania, ustawimy parametry robota i określimy miejsca, do których nie będzie on mógł się dostać. Ponadto, jeśli posiadamy inne urządzenia smart home tej marki (co zdecydowanie polecam), to będziemy w stanie stworzyć inteligentny ekosystem, w którym nasz robot będzie również mógł uczestniczyć (także za pośrednictwem standardu Matter).
SwitchBot K10+ Pro to świetne rozwinięcie sprawdzonego już na rynku modelu. Koncepcja małego robota do niedużych mieszkań to świetny pomysł i nowy model tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu. Nie wiem, czy poleciłbym posiadaczowi K10+ wymianę swojej jednostki na model Pro – mimo wszystko skok technologiczny nie jest aż tak znaczny. Jeśli jednak ktoś szuka robota stworzonego do odkurzania niewielkiej powierzchni, to właśnie go znalazł.
Specyfikacja
- CENA 400 EUR
- BATERIA 3 200 mAh
- CZAS PRACY do 150 min
- MOC SSANIA do 3 000 pa
- NAWIGACJA LiDAR SLAM, PSD
- WYMIARY 248 × 248 × 92 mm
- WAGA 2,3 kg
Werdykt
Summary
Prawdziwy król małego metrażu. Świetny robot do codziennego sprzątania podłóg, który zaskoczy was swoją dokładnością.
Plusy
Idealny do małych pomieszczeń. Większa moc ssania i lepsze czujniki.
Minusy
Wysokie dywany bywają dla niego przeszkodą i spędza na ich odkurzaniu więcej czasu.