Banishers: Ghosts of New Eden to przygodowa gra RPG akcji, najbardziej ambitny tytuł francuskiego studia Don’t Nod, który przedstawia historię miłosną pełną skomplikowanych decyzji w mrocznym i przygnębiającym świecie, kształtowanym naszymi wyborami. W nim na porządku dziennym jest okultyzm i nietolerancja, a jego konstrukcja może przypominać coś na wzór współczesnego God of War, obejmując również system walki.
Banishers przenosi nas do Nowego Świata XVII wieku. Red i Antea to wygnańcy i kochankowie. Ich praca jest podobna do tej łowców duchów – zatrudniani są, aby dowiedzieć się, czy ktoś jest śledzony przez ducha lub czy któraś z tych istot przeklina społeczność. Każda sprawa to dochodzenie, które prowadzi do rozmowy z różnymi postaciami, zbadania ich rzeczy, poszukiwania wskazówek oraz konfrontacji dotkniętej osoby ze swoją przeszłością i duchem, aby ostatecznie przywrócić istotę do świata umarłych.
Historia zaczyna się od przybycia pary do Nowego Edenu, obszaru kolonialnej Ameryki, w którym zima nigdy się nie kończy, ludzie znikają lub wariują, a lasy i bagna wcale nie są bezpieczne. Życie bohaterów zmienia się w pierwszym śledztwie, w którym widmo zabija Anteę. Ta przemieniona w ducha zostaje przy Redzie. Czy zostanie wskrzeszona, czy może odda się na wieczny spoczynek? To zależeć będzie od gracza…
Banishers nieustannie stawia nas między młotem a kowadłem, oferując nam jedno z pięciu możliwych zakończeń historii. Eksplorując Nowy Eden, dostrzegamy okrucieństwa kolonializmu w Nowym Świecie, znajdujemy społeczności, w których szerzą się nietolerancja i dyskryminacja, spotykamy postacie, które dopuściły się okrucieństw w imię swojej wiary i jesteśmy świadkami zła wyrządzanego dla własnego przetrwania. To wszechświat, w którym kwestie społeczne i polityczne mieszają się z okultyzmem, demonologią i czarami. Z bardzo mocnymi obrazami, rytuałami, które musimy odprawiać. W tym mrocznym świecie bycie złym facetem, popełnianie okrucieństw i mówienie niezliczonych kłamstw, a nawet oszukiwanie samych siebie, jest mniej skomplikowane.
W głównej przygodzie i w pobocznych sprawach poruszanych jest wiele interesujących tematów.
Propozycja narracyjna jest potężna, z dobrze skonstruowanymi bohaterami głównymi i drugoplanowymi, ale ma też mnóstwo wzlotów i upadków, tych ostatnich na czele z pustymi rozmowami. Rozumiem, że Banishers musi trwać długo, zanim relacja pomiędzy Redem i Anteą się zakorzeni, ale kiedy widzimy napisy końcowe po około 30 godzinach gry, mamy wrażenie, że powtarzaliśmy bardzo podobne rzeczy.
Z drugiej strony Banishers to tytuł, na który duży wpływ wywarł wspomniany God of War i wcale tego nie ukrywa. Sposób, w jaki powstaje świat, jak się po nim poruszamy, jak zachowuje się kamera, a nawet system walki bardzo, może nawet za bardzo, przypomina tytuł z Santa Monica Studios. W eksploracji tego otwartego świata, z szybką podróżą w ogniskach, które odblokowaliśmy, nie brakuje przejść, korytarzy, ścian do wspinania się, klifów do uniknięcia, wind do odblokowania i zagadek środowiskowych. Postęp zawsze prowadzony jest za pomocą kompasu u góry ekranu. Znacie to skądś?
Gra ma jednak swoją oryginalną część. Za naciśnięciem przycisku przechodzimy od kontrolowania Reda do Antei, która widzi widmo ukryte na ziemskim planie. Pozwala nam to podążać jego śladami, odkrywać ukryte znajdźki, identyfikować ważne obiekty, przeczesywać gęstą mgłę, którą rozpraszamy i korzystać z różnych magicznych mocy. Problem z eksploracją polega na tym, że projekt poziomów nie ma tak dobrego rytmu jak jego wyraźne odniesienie, a zejście ze ścieżki nie zawsze jest zadowalające, oferując często płaskie poboczne aktywności lub drobne przedmioty.
Posiadanie dwóch postaci w jednym to także system walki, który na papierze jest świetny, łącząc klasyczne umiejętności bojowe wręcz z magią. Wrogowie są zróżnicowani, co zmusza do ustalania priorytetów celów i przełączania się między postaciami w zależności od rodzaju obrażeń, które najbardziej ich dotykają. Problem jest w praktyce. Blokowanie wroga nie działa, kamera czasami robi dziwne rzeczy i trudno ją zatrzymać, nie mówiąc już o kontrach, gdy nie jest jasne, kiedy wróg zaatakuje lub, co gorsza, czy już tego nie robi. Z tych powodów masowe walki kończą się chaotycznie, a pod koniec przygody poziom trudności znacznie wzrasta. W Banishers jest zbyt wiele walk, które przez to, że są mniej satysfakcjonujące, niż powinny, stają się nudne, co wpływa na tempo przygody.
Język audiowizualny idzie w parze z tonem przygody – paleta kolorów i muzyka wzmacniają melancholię i mrok Nowego Edenu, miejsca, które choć niezbyt zróżnicowane, oferuje piękne naturalne krajobrazy i bardzo niepokojące scenerie. Technicznie rzecz biorąc, korzysta w bardzo dobry, choć nie spektakularny sposób z silnika Unreal Engine 5, aby wyświetlać bardzo szczegółowe środowiska i dobrze scharakteryzowanych głównych i drugoplanowych bohaterów, choć ich animacje twarzy nie są na najwyższym poziomie.
Wydajność na konsolach mogłaby być lepsza. Dramatu nie ma, ale w trybie jakościowym nie widzę dużej różnicy w porównaniu z trybem wydajnościowym, jednak ten jest bardzo niestabilny – zauważalne są ciągłe spadki płynności, szczególnie w najbardziej ruchliwych miejscach.
Banishers: Ghosts of New Eden przeniosło nas do mrocznego świata, w którym poruszane są bardzo ciekawe tematy, gdzie badamy przypadki obecności, w których nic nie jest tym, czym się wydaje, i gdzie pomagamy społecznościom osadniczym, będąc jednocześnie świadkami rozwoju relacji, której koniec będzie naznaczony naszymi surowymi decyzjami, wpływającymi także na Nowy Eden i jego mieszkańców. Pod względem fabularnym jest to propozycja oryginalna i bardzo przyjemna, mimo że trwa kilka godzin dłużej niż powinna. Jednak w strukturze eksploracji i walki jest to próba dosięgnięcia geniuszu God of War, do którego Francuzi nie mogą aspirować.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Gra RPG akcji, która wyróżnia się złożonymi decyzjami, scenerią i rozwojem relacji bohaterów, ale niezdarność walki i powtarzająca się struktura powstrzymują ją od doskonałości.
Plusy
Sceneria. Poruszana tematyka. Relacja i jej ewolucja głównych bohaterów. Część pobocznej zawartości.
Minusy
Mało precyzyjna walka. Powtarzalna eksploracja. Średnia wydajność na konsolach.