Nadchodzi apokaliptyczne wydarzenie, któremu tylko ty możesz zapobiec. Wraz z grupą swoich przyjaciół jesteście uczniami szkoły średniej i w przerwach od ratowania świata, wzmacniacie swoje więzi. Może nawet w międzyczasie rozkwitnie miłość? Pewnie widzieliście już tę sytuację w grach wiele razy, ale to jest jej sedno. Ona o tym wie i czerpie z tego przyjemność, oferując szczerą i całkiem niezłą podróż w znany gatunek. Oto Eternights.
W tym wydaniu ludzie zmienili się w demoniczne istoty. Wokół miasta wyrosło kilka monolitycznych murów, tworząc metropolię, w której rozgrywa się akcja gry. Rozpoczyna się Armagedon. W wyniku tych wydarzeń bohater (o wybranym przez ciebie imieniu) zostaje brutalnie pozbawiony prawej ręki. Zamiast tego materializuje się magiczne, świecące ramię, które może przekształcić się w miecz i zostać użyte do zniszczenia wszystkich, którzy staną ci na drodze w chwale hack-and-slash. Zdolności twojego powiernika (coś, co rozwija się coraz bardziej w miarę zacieśniania się więzi) również zapewniają kluczową pomoc w pokonaniu istniejących mocy.
Wspomniane ściany służą jako lochy w grze. Zegar tyka, a stale obecny na ekranie system kalendarza pokazuje ograniczoną liczbę czynności, które można wykonać. Wyłaniają się także terminy oczyszczenia lochu lub podobnych zadań, które prowadzą w kierunku gigantycznego, pozaziemskiego drzewa, będącego dosłownym źródłem tego chaosu.
Jeśli pomyślisz w tym momencie, że to taka mini-Persona 5, nie będziesz daleki od prawdy, zwłaszcza, że przejście gry zajmuje w zestawieniu z mistrzem „mini” 10 godzin. Od czasu do czasu Eternights przedstawia swoją historię za pomocą przerywników filmowych w pięknym stylu anime 2D, wyglądającym niemal tak malowniczo jak wysokiej jakości japońskie filmy, takie jak Your Name. Sam fakt, że tego typu przerywniki filmowe w ogóle trafiły do gry, jest wyczynem, biorąc pod uwagę, jak rzekomo małe jest niezależne Studio Sai.
Lochy różnią się wizualnie i chociaż nie są najbardziej ekscytujące, zawierają wystarczająco wciągające łamigłówki, aby urozmaicać walkę. Postaci są zróżnicowane, typowo po japońsku reprezentując różne grupy, od nastoletniej gwiazdy popu z wielokolorowymi włosami i tradycyjnym strojem uczennicy po naukowiec w podartych dżinsowych spodenkach, krótkim topie i bluzie z kapturem. Zgodnie z tradycją w tego typu grach, twój bohater jest zupełnym randomem, z typowymi czarnymi włosami, ubrany w zwykły biały t-shirt, dżinsy i podróbki Converse’a. Postaci na dobre i na złe potrafią gadać absurdy, czasem nawet wulgarne, ale, cóż, grałem w kilka części Danganronpy – słyszałem gorsze rzeczy.
Dość uciążliwy jest HUD i interfejs użytkownika. Eternights wykonuje całkiem niezłą robotę, nadając całości stylu dzięki projektowi środowiska, ale menusy wyglądają niewiarygodnie prosto i przypominają szablon Unity.
Każdego dnia, pod warunkiem, że twój status społeczny (pewność siebie, akceptacja, odwaga czy ekspresja) jest odpowiedni, możesz spędzać czas z jednym ze swoich przyjaciół. Tutaj masz do czynienia ze scenami jeden na jednego, w których lepiej poznajesz każdego członka drużyny. To tutaj nie tylko wzmacniasz swoją więź, odblokowując nowe umiejętności w walce, ale także możesz zajrzeć w głąb postaci. Twardy i sztywny wygląd Yuny mięknie, gdy dowiadujesz się o niej więcej. Min, niepewna siebie gwiazda lekkoatletyki, pragnąca zadowolić ludzi, opowiada ci o swojej traumie. Nawet Chani, twój przyjaciel z dzieciństwa, który jest trochę obrzydliwy i dziecinny, otwiera się przed tobą na temat swojego poczucia nieadekwatności w grupie. To jest dokładnie ten rodzaj treści, dla którego przychodzę do tego rodzaju gier i rozkoszowałem się każdym z tych momentów.
Pogłębiając więź z wybraną postacią, możesz nawiązać z nią romantyczną relację. Są one ujmujące i czułe, dobrze pasując do historii o dojrzewaniu, rozgrywającej się w tle. Eternights zasługuje również na pochwałę za odważne pójście tam, gdzie Atlus i Persona tego nie zrobią: queerowe romanse. Na pewnym etapie do gry dołącza druh płci męskiej, a relacja z nim może rozkwitnąć.
Daleko za liderami gatunku jest obszar walki. Zapewnia sporo zabawy, ale nie jest dopracowany. Podejście w stylu hack-and-slash w czasie rzeczywistym było dobrym posunięciem, pozwalającym zachować świeżość i odróżnić się od inspiracji. Wszyscy wrogowie mają słabości, które można wykorzystać, a niektórzy nie mogą odnieść odpowiednich obrażeń, dopóki ich obrona nie zostanie zniszczona za pomocą odpowiedniego klucza. To z kolei zachęca do aktywnego żonglowania rozwiązaniami. Czasami jednak poziom trudności jest źle zbalansowany, a porażka cofa progres na tyle, że jest to frustrujące. Również partnerzy, gdy nie wydaje się im poleceń, stoją bezczynnie, co wygląda po prostu głupio, a można było ten aspekt w prosty sposób rozwiązać – nadając im proste zadania z automatu lub usuwając ze sceny.
Eternights to ujmująca gra, nawet jeśli nie podbije list przebojów. Wiele wątków tajemnicy rozwiązuje się całkiem zadowalająco. Godne podziwu jest też to, że robi to w ułamku czasu, jaki zajęłoby to wielu podobnym tytułom wielkich studiów.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Chociaż nie do końca dopracowane i dalekie od doskonałości, Eternights ma wiele dobrych pomysłów, które powinni zastosować nawet więksi producenci gier tego gatunku.
Plusy
Świetna obsada postaci i budowanie z nimi relacji. Wspaniałe animowane przerywniki 2D. Tajemnica do odkrycia.
Minusy
Kiepsko rozmieszczone punkty kontrolne przy braku zbalansowania. Kooperacja w walkach. HUD, menu i interfejs.