W tym roku 10. urodziny obchodzi Tesla Model S. Minęła zatem dekada od realizacji marzenia o masowo produkowanym samochodzie elektrycznym z szybkim ładowaniem, łącznością z internetem, bezprzewodowymi aktualizacjami oprogramowania, ogromną wydajnością, mnóstwem praktyczności i setkami kilometrów zasięgu, by w końcu stało się to rzeczywistością calej branży.
W tym czasie coraz większa świadomość szkód wyrządzanych przez paliwa kopalne, w połączeniu z rosnącym apetytem społecznym na samochody elektryczne, spowodowała, że do przestrzeni e-pojazdów wkroczyły kolejne, znane i nie, modele samochodów. W rezultacie nigdy nie było większego wyboru, a pojazdy elektryczne są tańsze niż kiedykolwiek wcześniej. Czy teraz w końcu jest odpowiednia pora na ich zakup?
Dla wielu kierowców odpowiedź brzmi „tak”. Pomimo tego, że rynek samochodowy wciąż cierpi przez niedobory komponentów i problemy z globalnym łańcuchem dostaw, samochody elektryczne wychodzą z trendu spadkowego. Pod koniec czerwca tego roku w Polsce były zarejestrowane prawie 24 000 w pełni elektryczne samochody. Niewiele? To prawda, ale rok do roku ich sprzedaż wzrosła o 140%, a hybryd typu plug-in (których jest drugie tyle co elektryków) o 100%.
W pierwszych siedmiu miesiącach tego roku najwięcej samochodów elektrycznych w Polsce sprzedała Kia (576), na drugim miejscu Tesla (503), a na trzecim Ford (439). Świat zachodni gonimy więc wolno. Sprzedaż samochodów elektrycznych na świecie w ubiegłym roku wyniosła bowiem 4 miliony samochodów, co stanowi 6% globalnej sprzedaży aut. W Polsce wciąż nie przekroczyła ona 1%, ale trend ten zostanie wymuszony przez samych producentów. Dla przypomnienia już za cztery lata Audi produkować będzie wyłącznie auta elektryczne.
Już teraz rynek pojazdów tego typu jest ogromny. Ceny wahają się od nieco powyżej 90 000 PLN do znacznie ponad 750 000 PLN za samochody produkowane masowo. Osiągi w linii prostej mogą być różne, od energicznych do bombastycznych, prędkości ładowania różnią się prawie tak samo, a najważniejszy zasięg zazwyczaj mieści się między 160 a 480 km. Istnieją nawet firmy, takie jak e Drive Retro czy Electrogenic, które zmieniają klasyczne samochody na elektryczne, co oznacza, że naprawdę każdy znajdzie coś dla siebie, jeśli chodzi o pojazdy tego typu.
Czas na pokonanie lęku przed małym zasięgiem
Samochody elektryczne, które sprzedają się w niektórych krajach lepiej niż ich odpowiedniki spalinowe, to bardzo nowe zjawisko. Dopiero w ciągu ostatnich kilku lat firmy takie jak Tesla, Kia i Volkswagen pokazały, jak samochód elektryczny może przejechać 450 km i kosztować poniżej 250 000 PLN. Dopóki te bariery nie zostały przełamane, kierowcy słusznie mieli obawy dotyczące praktyczności pojazdów zasilanych bateriami.
Niepokój o zasięg jest duży przez obawy związane z brakiem stacji ładowania. Dyskusje na ten temat łączą się w koktajl wątpliwości wystarczająco silny, aby odstraszyć kupujących. Ewangeliści EV będą argumentować, że prowadzenie samochodu elektrycznego, nawet pokonując wiele tysięcy kilometrów rocznie, wymaga jedynie zmiany nastawienia.
Jest to częściowo prawda, ponieważ każdy, kto garażuje samochód, może zainstalować domową ładowarkę lub wnioskować o taką możliwość, np. w bloku, a odmowa związana może być wyłącznie z brakiem możliwości technicznych przeprowadzenia takiej operacji. Dzięki temu każdego ranka można wsiadać do samochodu z pełną baterią. Zarazem w przypadku większości polskich gospodarstw domowych, które nie mają stałego miejsca parkingowego, sytuacja jest trudniejsza, choć nie beznadziejna.
Niepokój o zasięg wynika również z opowieści o wadliwych publicznych ładowarkach, kolejkach do gniazdek, niemożności zaakceptowania płatności zbliżeniowych i mnóstwie innych problemów, które, choć wciąż obecne, zmniejszają się.
Samochody elektryczne mają większy zasięg niż kiedykolwiek, dzięki większym akumulatorom, ale także ulepszonej aerodynamice, oponom o niższym oporze toczenia i wydajniejszym silnikom. Do tego wszystkiego należy dodać szybsze ładowanie — niektóre auta mogą doładować się od 10 do 80% w mniej niż 25 minut — rozwijającą się sieć stacji ładowania i, co najważniejsze, większą świadomość konsumentów, a niepokój o zasięg wkrótce zniknie.
Prowadzenie samochodu elektrycznego jest zazwyczaj znacznie tańsze niż samochodu benzynowego lub wysokoprężnego w przeliczeniu na kilometr, zwłaszcza gdy ładujesz go w domu. Nawet przy gwałtownie rosnących cenach energii w 2022 roku, pełne naładowanie pojazdu elektrycznego z baterią 60 kWh i zasięgiem 320 km kosztuje około 32,40 PLN, w oparciu o koszt ładowania w domowej opcji w wysokości 60 groszy za kWh. Cena ta może jednak być o połowę niższa w przypadku taryfy nocnej i weekendowej, ale też nawet w skrajnym przypadku 5-krotnie wyższa w przypadku niektórych ładowarek znajdujących się „na mieście”. Ładowanie może być jeszcze tańsze, gdy wykorzystuje się zieloną energię elektryczną, wytwarzaną lokalnie za pomocą paneli słonecznych lub turbiny wiatrowej.
Zarazem by płacić mniej, należy najpierw zapłacić więcej. I chociaż ceny spadają, „elektryki” nadal są znacznie droższe w porównaniu z odpowiednikami spalinowymi.
Na przykład, Mini Electric zaczyna się od 155 500 PLN, a 3-drzwiowy Mini z silnikiem benzynowym od 112 800 PLN. Podobnie sytuacja ma się z elektrycznym Fiatem 500e, którego ceny zaczynają się od 122 000 PLN, a odpowiednik łagodnej hybrydy od 59 300 PLN. Nabywcy pojazdów elektrycznych mogą jednak liczyć na pewne ulgi. Przez program rządowy „Mój elektryk” można obniżyć koszta jego zakupu o 18 750 PLN, o ile jest się osobą fizyczną, lub o o 27 000 PLN, jeśli dodatkowo posiada się Kartę Dużej Rodziny.
Wszystko to powiedziawszy, fakt, że nowy samochód elektryczny można kupić za 95 000 PLN, wydawałby się niemożliwy jeszcze kilka lat temu.
Kolejną obawą dotyczącą samochodów elektrycznych jest żywotność ich baterii. Każdy, kto jest przerażony stale spadającymi statystykami „maksymalnej pojemności” swojego smartfona, będzie wiedział, jak baterie litowo-jonowe pogarszają się z czasem. Ale chociaż samochody elektryczne podlegają tym samym zasadom co telefon, dotychczasowe dowody sugerują, że ich baterie będą działać znacznie dłużej, zanim będą wymagały częstszych doładowań.
Według danych firmy Which? samochody elektryczne nadal mają 98% pierwotnej pojemności baterii po dwóch latach, a 91% po siedmiu latach. Usługa pomocy drogowej RAC twierdzi, że kierowcy mogą spodziewać się 160 000 km lub 10 lat użytkowania samochodu elektrycznego, co stawia je na równi z pojazdami benzynowymi i wysokoprężnymi.
Zakup odpowiedniego EV dla ciebie
Więc w końcu zdecydowałeś, że nadszedł czas, aby kupić swój pierwszy samochód elektryczny. Ale jaki samochód wybierzesz? Czy powinieneś wydawać więcej i postawić na markę premium, czy twój portfel woła o bardziej przyjazną dla budżetu alternatywę? A co z wydajnością? Wszyscy wiemy, że niektóre samochody elektryczne są niewiarygodnie szybkie, ale czy to naprawdę ma znaczenie, gdy to zasięg może być na wagę złota?
Na rynku dostępne są stosunkowo tanie pojazdy elektryczne, w postaci takiego Smart EQ ForTwo za 99 100 PLN, ale z zasięgiem zaledwie do 135 km, nadając się naprawdę tylko do jazdy po mieście. Wydaj więcej pieniędzy, a otrzymasz większy pojazd elektryczny o większym zasięgu i lepszych osiągach, ale cena zacznie gwałtownie rosnąć.
Kia i Hyundai są obecnie królami EV w kategorii cena/jakość, a nowy EV6 tego pierwszego zapewnia zasięg do 528 km za nieco ponad 200 000 PLN. Podstawowy SUV Audi e-tron i sedan Porsche Taycan przejeżdżają około 400 km, ale kosztują odpowiednio od 310 700 PLN i 407 000 PLN. Rząd też nie dołoży ci drobnych do twojego nowego Audi czy Porsche. Jeśli jednak elementem, który cię głównie interesuje, jest zasięg, to nie musisz wydawać takich pieniędzy. Należy również rozważyć wiele dostępnych umów finansowania i leasingu oraz zbadać, czy zakup pojazdu elektrycznego za pośrednictwem firmy może być korzystny.
Kolejnym i prawdopodobnie najbardziej skomplikowanym ze wszystkich tematów jest ładowanie. Pierwszym czynnikiem jest maksymalna szybkość, z jaką samochód jest w stanie się ładować. W przypadku większości nowoczesnych pojazdów elektrycznych waha się od 100 do około 270 kW po podłączeniu do publicznej ładowarki. Do tego dochodzi prędkość samej ładowarki, która może wynosić zaledwie 3,6 kW w przypadku tej domowej, przeznaczonej do powolnego ładowania baterii przez noc, aż do 350 kW z najszybszych (i często najdroższych) publicznych stacji ładowania.
Najszybciej ładujące się samochody, w tym Kia EV6 i Porsche Taycan, mają 800 woltową architekturę elektryczną. Dzięki temu mogą ładować odpowiednio mocą 233 i 270 kW, a po podłączeniu do równie szybkiej ładowarki, ich akumulatory mogą być naładowane od 10 do 80% w około 23 minuty. Ale, podobnie jak w przypadku wszystkich pojazdów elektrycznych, ich maksymalna szybkość ładowania jest możliwa tylko przez kilka minut, po czym zwalnia, gdy bateria się napełnia. W rzeczywistości prędkość ładowania 150 kW, jaką jest w stanie osiągnąć większość nowych samochodów elektrycznych, wystarcza prawie każdemu.