Artyzm mocno nacechowany filmami Akiry Kurosawy to pierwsza rzecz, na jaką zwraca się uwagę w produkcji Flying Wild Hog. Ale tak, jak nie ocenia się książki po okładce, tak i my nie polegajmy na pierwszym wrażeniu i zagłębmy się w esencję tego, czym jest Trek to Yomi.
Zacznijmy od walki, która stanowi oś rozgrywki. W niej strategia jest dość prosta, bo w czasie mierzenia się z wrogami, najważniejszą umiejętnością poza samym władaniem orężem, jest obracanie się w stronę aktualnie zachodzącego nas od tyłu przeciwnika. Umiejętność tę trzeba opanować już na samym początku gry, by pokonywać kolejnych wrogów i dojść do bossa, który broni dostępu do kolejnego poziomu.
Nasza postać przechodzi też w trakcie gry ewolucję, poprzez zdobywanie nowych umiejętności bojowych, wywoływanych kombinacjami, a także umiejętności dystansowych. Nie zabrakło również klasycznych ulepszeń wytrzymałości. Jak na długość gry (4 i pół godziny zajęło mi odhaczenie fabuły), różnorodność wrogów jest dość duża. Niestety pomimo to, dziesiątki starć w każdym rozdziale sprawiają, że nawet ten rozległy wachlarz przeciwników nie powstrzymał mojego poczucia znużenia. Pod koniec każdego rozdziału starcia stają się po prostu bardzo monotonne.
Na domiar złego kiepsko zbalansowana jest w grze mechanika ogłuszania przeciwnika, pomagająca w trudniejszych walkach. Szkopuł w tym, że ta jedna kombinacja może stać się jedynym narzędziem, którego gracze potrzebują, aby przejść całą grę.
Do tego dochodzą zagadki, które są na tyle proste, że wydają się wręcz niepotrzebne. Większość z nich jednak sprowadza się do przepchnięcia przeszkody i nie wprowadza pożądanego urozmaicenia.
Stawiałoby to wszystko Trek to Yomi na pozycji średniaka, ale poza rozgrywką trzeba pochylić się nad wspomnianą na początku stylistyką i atmosferą, jaką buduje ona w grze. Inspiracja klasycznymi filmami o samurajach nie tylko jest wyrażona w czarno-białej prezencji, ale także w drobnych smaczkach, które sprawiają, że miłośnicy takiego klimatu będą wniebowzięci. Oprócz klasycznej stylistyki starego, japońskiego kina, nastrój wzmacniają imponujące ujęcia. Rzadko spotyka się gry o tak niecodziennym podejściu do pokazywania jej świata, a tutaj ustawienia kamery są naprawdę imponujące.
Szkoda, że strona wizualna jest tutaj w służbie nijakiej historii, z paroma opcjami tu i ówdzie, aby gracz mógł ukształtować swoje bardziej osobiste zakończenie. Jednak prosta opowieść o zemście jest opowiedziana w banalny sposób, z kilkoma przewidywalnymi zwrotami akcji. Poza pewnymi zmianami w końcowych scenach, zakończenia tak naprawdę nie zmieniają zbytnio ogólnego wrażenia.
Główne aspekty Trek to Yomi, które pozostaną z graczem po napisach końcowych to duch produkcji, projekt świata i pomysł na walki. Wszystkie te trzy kluczowe elementy wraz z dalszą eksploracją, dzięki której można odkryć alternatywne sposoby pokonywania wrogów, mogą skłonić gracza do dalszej zabawy i ulepszania swojego rzemiosła. Nie jest to wystarczająco, by nazwać Trek to Yomi rewelacją sceny niezależnej, ale wystarczająco, by spędzić z nią bez żalu trochę czasu.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Trek to Yomi to piękna gra, szkoda tylko, że rozgrywka w niej jest tak prosta i powtarzalna.
Plusy
Absolutnie wspaniała grafika. Wymagająca walka z wieloma wrogami…
Minusy
…choć zbyt powtarzalna. Po jakimś czasie mocno nuży.