Misja Voyager 1 obchodziła w tym roku 40 rocznicę swojego startu. Nie oznacza to jednak, że sonda staje się kosmicznym odpadkiem, dryfującym bezwładnie w przestrzeni międzygwiezdnej. NASA potwierdziła, że „żywotność” sondy została przedłużona o kolejne kilka lat, a to dzięki uruchomieniu zapasowych silników – pierwszy raz od 37 lat!
Konieczność włączenia zapasowych silników związana była ze znaczącym zużyciem systemu, który odpowiadał za obracanie anteny sondy w kierunku Ziemi – tak, aby mogła ona utrzymywać kontakt z centrum badawczym NASA. Od kilku lat inżynierowie odnotowywali spadek efektywności silników odpowiedzialnych za korektę pozycji sondy. W obliczu niemożności dokonania naprawy jedynym wyjściem było przekierowanie funkcjonalności zużytych elementów na inne. Wybór padł na zapasowe silniki, które po raz ostatni użyte zostały do skorygowania trajektorii sondy w listopadzie 1980 r, kiedy to Voyager 1 przelatywał koło Saturna. Odpalenie wydawałoby się archaicznych silników przebiegło idealnie, na wyniki operacji NASA musiało jednak czekać prawie 20 godzin.
Dzięki udanemu uruchomieniu zapasowych silników żywotność sondy Voyager 1 została przedłużona o kolejne kilka lat. Najprawdopodobniej będzie ona w stanie zbierać informacje o przestrzeni poza Układem Słonecznym do 2025 roku. Do tego czasu część jej obowiązków powinien przejąć Voyager 2, który przekroczy granicę naszego układu w ciągu kilku następnych lat. Według danych NASA, silniki drugiej sondy są w znacznie lepszym stanie, więc być może dotrze ona jeszcze dalej, niż Voyager 1?