Jak nazywa się połączenie Sweet Noise i absolutnej wolności twórczej? My Riot!
Podczas wyjazdu do RPA Sweet Noise ulegał rozkładowi. Pierwszy raz znalazłem się w takiej sytuacji, ale postanowiłem to dociągnąć do końca. Tak powstała płyta The Triptic. Rozważałem w pewnym momencie nie wydawanie tego albumu z uwagi na sytuację w zespole, ale było tam tyle dobrej muzy, że nie mogłem pozbawić fanów takiego doświadczenia.
Wyjechałem na dwa lata do Los Angeles i tam wirtualnie z Hackerem zaczęliśmy robić przymiarki do nowego projektu. Wierzyłem w to, że zbicie mojego wokalu z takim podkładem może być ciekawe. Długo szukałem tego rodzaju okazji i chciałem to zrobić na poważnie. Wtedy właśnie powstała strona MySpace i profil na YouTube.
Zastanawiałem się, czy te dwa lata sprawiły, że jest jeszcze, do czego wracać.
Kiedy robiliśmy Czas Ludzi Cienia to celebrytyzm w muzie rockowej był w Polsce czymś zupełnie nie do pomyślenia. Dopiero wtedy zaczynał się rynek show, gdzie wybieramy sobie talenty.
Do kontynuowania tego przekonywał mnie YouTube. Widziałem jak rośnie oglądalność i oczekiwania względem naszej inicjatywy.
Elektronika broni się sama. Jednak dopiero wtedy, kiedy dołożyliśmy prawdziwe instrumenty uznałem, że z pełną odpowiedzialnością mogę się pod tym podpisać. Dopiero teraz płyta ta jest pełna i skończona.
Zrobiliśmy póki co jeden klip do utworu ?Sen? w kooperacji z undergroundową ekipą, która kręci street dance na całym świecie. Oni dostarczyli nam zdjęcia z Oakland, które zmieszałem z ujęciami zespołu i akcją streetową.
Mr Riot znany chociażby z okładki został zaprojektowany przez Bartka Bojarczuka. Jako stary fan Sweet Noise podszedł do sprawy na poważnie i połączył wizerunek sprzed lat z tym, co jest teraz.
Materiał masterowany był w Londynie przez Johna Davisa, który robił takie rzeczy jak chociażby Invaders Must Die. Mix był co prawda w Polsce, ale ostateczny szlif odbył się właśnie tam.
Dobrze czuje się w Internecie, bo tak naprawdę żyję gdzieś w tym medium. Moje znajomości kręcą się przecież wokół portali społecznościowych, więc na pewno jest on dla nas ważny. Postawiliśmy także na stronę. Firma przekonywała nas, żeby w ogóle jej nie robić, ale sądzę, że jest to na tyle istotna wizytówka, że musi funkcjonować. Jest to coś naszego. Zupełnie inaczej niż w przypadku Facebooka czy MySpace.
Potrafię nie przejmować się tym, co ludzie myślą o mojej muzie. Mam solidną grupę wokół siebie i wydaje mi się, że jestem w stanie radzić sobie z głosami krytyki. Odróżniam konstruktywną krytykę, od marudzenia.
Teraz, kiedy na Facebooku ludzie nie kryją się ze swoim nazwiskiem, dwa razy coś przemyślą zanim to napiszą.
Nazywanie płyty ?sweet_noise? jest formą kontynuacji i przejścia. W ten sposób chcę zaznaczyć jak ważny to był dla mnie zespół. Cały Sweet Nosie musiałem wywalczyć sobie sam. Nigdy nie był on po drodze branży muzycznej.
Z My Riot chciałem uwolnić się od presji i zrobić coś na luzie, gdzie będę mógł pozwolić sobie na zupełną nonszalancję, w której każdy będzie zadowolony.
Mam już trochę wysłużonego MacBooka Pro. Całkiem niedawno miałem również Power Maca G5, ale wyjeżdżając z Los Angeles zostawiłem go żonie.
Posiadam odtwarzacz Bang & Olufsen z gadżeciarską otwieraną szybką, która wprawia w osłupienie moich gości. Wydaje mi się, że jest to sprzęt dobrej klasy. Mam przyzwoite paczki od DynAudio, chyba z serii E5. Napędza mnie również Cambridge Audio 1500 na dobrych kablach od Monstera. W domu korzystam też ze słuchawek Sennheiser HD 600, w których miksuje nowe kawałki. Wszystko tak na dobrą sprawę kręci się dokoła dźwięku.
Jestem po stronie Apple, chociaż przestałem być bezkrytyczny względem tej marki. Parę lat temu mocno skręcili w rynek masowy i z tej specjalizacji dla grafików i muzyków, którą się szczycili, zrobiło się masło maślane. Jest więcej awarii i niedopracowanego sprzętu.
Chciałbym kiedyś mieć urządzenie do odczytywania moich myśli i impulsów, który przetwarzałby to na kompozycje. Ewentualnie oprogramowanie, które pozwoliłoby mi pracować nad utworem nielinearnie. Niestety koncept ten nie zmienił się od wieków.
Na iPhonie córki wykorzystuję aplikację RJDJ. Jest to app, w którym robimy sceny muzyczne. Polega to na tym, że mikrofon nagrywa dźwięk z otoczenia i w czasie rzeczywistym przepuszcza to przez różnego rodzaju efekty, które zmieniają go w umuzycznioną formę. Jest w tym pełna dowolność, a ludzie zaczynają robić w ten sposób całe płyty. Chciałbym kiedyś sam zrobić coś takiego.
Może w Noise Inc? No właśnie, dokładnie tak. Jako sceny do iPhona. Ludzie zaczynają inaczej żyć z muzyką. Nie jest to już czuwanie w domu na głośnikach, tylko obcowanie na każdym kroku.
Dopiero teraz polityka w Polsce wchodzi w Internet. U nas jest to jeszcze komiczne, ale w USA nie. Nagle okazuje się, że większość kont na aplikacjach skupiających portale społecznościowe wykupują korporacje i politycy.
Szukam obecnie nie jednego, jak w przypadku Hackera, a wielu współpracowników. Czekam na beaty i chcę pracować z ekipą dajmy na to 10 ludzi, którzy będą robić muzę. Mam poważny głód pracowania nad wieloma rzeczami i dlatego właśnie ogłosiłem konkurs na remix utworu ?Sen?. Równie dobrze droga z tego remixu może prowadzić do składu Sweet Noise, jeśli te osoby będą chciały się wykazać. Jest to moja próba sprawdzenia, co się dzieje.